Bagiński: Zły pieniądz wypiera dobry
KOMENTARZE
Robert Bagiński
2022-04-23 20:34
11020
Ten znakomity tytuł, zaczerpnięty z prawa Kopernika-Grashama, w zasadzie wyjaśnia wszystko. Jak w znanej reklamie: prościej się nie da. Gorsze jest głośniejsze od lepszego – zanim prawda dojedzie na metę, kłamstwo tam już świętuje sukces.
Nic jednak nie wskazuje, aby w absurdalnym i kłamliwym ataku prezesa Stali Gorzów na jednego ze swoich poprzedników, a przy tym radnego, filantropa oraz społecznika Jerzego Synowca, miało być inaczej. „Jeśli chodzi o pamiątki klubowe, to z tego co nam wiadomo, sporo z nich przebywa w prywatnych rękach gorzowskiego adwokata i radnego” – wypalił w żużlowym portalu prezes Marek Grzyb. W kolejnych wypowiedziach było już tylko gorzej. Zarzuty ostre jak miecz samurajski, ale z prawdą nawet się nie minęły.
Nikt nie powinien mieć złudzeń, że prezes Grzyb zaatakował z premedytacją. Inaczej mówiąc: łakomczuch zarzuca innym, że jedzą za dużo, alkoholik widzi wszędzie nadużywających alkoholu, a złodziej wytyka innym, że są złodziejami. Pytanie jest jedno: ile razy można wchodzić na te same grabie? To nie pierwszy wyskok prezesa, a przecież piszę tu o liderze klubu, który reprezentowali mistrzowie świata i Polski, a wspierają go ludzie z biznesowym dorobkiem, zasługami dla regionu oraz ogromnymi wpływami. Prezes ze swoimi poprzednikami nie musi nadawać na tych samych falach, ale nie byłoby dzisiejszych sukcesów Stali Gorzów, bez wysiłków Synowca, Gondora, Boretta, Guzendy, Zmory, a nawet Komarnickiego.
Z całym szacunkiem, ale zarzucając swojemu poprzednikowi kradzież pamiątek, prezes Grzyb jedzie na gapę: nie zrobił od siebie, bezinteresownie i tylko za swoje – dosłownie nic; chciałby jednak atencji oraz szacunku, jaką cieszą się w Gorzowie postacie znamienite oraz zasłużone. Zdecydowanie za wcześnie i bez odpowiednich papierów. Zawoalowany zarzut pod adresem mecenasa Synowca, stoi w kontrze do faktów. Obsesję Grzyba można wytłumaczyć tylko brakiem wiedzy, złośliwością lub znanym w psychologii społecznej zjawiskiem projekcji: swoje własne zachowania projektuje na innych. Synowcowi można zarzucić wszystko, ale nie złodziejstwo; bardzo chcę to samo napisać o prezesie Grzybie. Nie mam z tym problemu: każdy kolejny szef Stali Gorzów, to osoba dla miasta ważna.
Co innego mi doskwiera. Od dawna bolejemy nad jakością elit i deficytem autorytetów. Sarkamy na to, że tu i ówdzie, ktoś bezsensownie się lansuje nie za swoje, ale zaciskamy wargi, gdy... byle kto, byle skąd i reprezentując byle jaką kulturę, opluwa ludzi miastu oddanych i tutaj zasłużonych. Chciałbym, aby moje obawy były płonne, ale jeśli pozwolimy na to, to obudzimy się z przysłowiową ręką w nocniku. To trochę jak gra w szachy z gołębiem: wszystkie figury poprzewraca, a na szachownicę zrobi kupę. Nie mamy w mieście inflacji autorytetów, ale ich zdecydowany deficyt – nie pozwólmy na to, aby ktokolwiek i z niskich pobudek, opluwał ludzi dla Gorzowa zasłużonych.
Mam na myśli prostą rzecz. Dlaczego prawda wypowiedziana przez kogoś kto speedwayowi oddał swego czasu kawał życia oraz jeszcze więcej pieniędzy – bulwersuje i angażuje wszystkich, a perfidne kłamstwa wypowiedziane przez człowieka wciąż pracującego na swój dorobek – nalewa wszystkim wody w usta. Milczą dziennikarze, radni, działacze społeczni oraz znający prawdę. Nie mam nic przeciwko prezesowi Grzybowi – wierzę, że zasłuży na uznanie, pochwały i medale, ale na to jest jeszcze czas. Ludzie kibicujący żużlowi, chcą wierzyć, że na zapleczu też jest wszystko w porządku.
Ktoś zaraz ziewnie, inny powie, że nie łapie o co chodzi. Ktoś wyzna, że Synowiec sam sobie winny, bo szczery i zbyt uczciwy. Hallo! Wypada się wreszcie obudzić i spojrzeć prawdzie w oczy. Synowiec jest sobą – nie trzeba go kochać, ale nie da się zakwestionować jego zasług dla miasta. Oskarżanie go o kradzież czegokolwiek, to świństwo! Koniec. Kropka.
Komentarze: