Bagiński: Czy marszałek Polak gra fair?
KOMENTARZE
Robert Bagiński
2022-04-11 21:00
11571
Cóż to za dziwne pytanie w tytule felietonu, ktoś stwierdzi. Takie retoryczne, a może nawet prowokacyjne. Wiadomo przecież – tyle się dzieje, że aż wióry lecą.
Pytanie jest jednak ważne, bo te wióry, to nie tylko od pracy, ale z politycznej stolarni, gdzie ciosane są polityczne bejsbole. Odpowiedź nie jest więc oczywista. W Lubuskiem to świecka tradycja, że gdy trzeba zgody i współpracy, Urząd Marszałkowski zamienia się wojenne centrum dowodzenia. Zawsze wygląda to podobnie. Tak było przy pandemii i lockdownie, po ewakuacji do gorzowskiego szpitala pacjentów z DPS w Zielonej Górze, ostatnio z finansowaniem oddziału chirurgii, a teraz na tapecie znaleźli się uchodźcy.
Klasyczny trójkąt dramatyczny: kat, ofiara i wybawiciel. W roli kata zawsze obsadzany jest ktoś z przeciwnego obozu politycznego, ofiarą są sprawy budzące społeczne emocje, a szaty wybawiciela wdziewa marszałek Polak. Wiem, wiem, już słyszę przez okno ten oburzony gęg, że jestem PiS-owcem, albo co najmniej symetrystą. Nic z tych rzeczy. Po prostu uważam, że warto mierzyć rzeczy odpowiednią miarą. Na pierwszy rzut oka wszystko wydaje się jasne: marszałek z PO i podległe jej służby troszczą się o uchodźców, a zły wojewoda z PiS-u nie chce za to płacić.
Cieniem na takiej narracji kładzie się fakt, że politycy platformy dostrzegli w tym „polityczne złoto” – szlachetne w formie działania, okazały się pełne cynizmu w treści. Niepojęte jest to, że można robić polityczną propagandę, a potem wystawiać za to rachunek tym, na których głównie się pluje. Jakie są zatem fakty? Samorząd województwa mocno zaangażował się we wsparcie Ukraińców – i tutaj czapki z głów. Goście zza wschodniej granicy znaleźli godne miejsce m.in. w Drzonkowie. Potem zaczął się koncert Świętego Mikołaja – 6 milionów dla powiatów, dwie karetki dla Ukrainy i dużo dużo więcej lansu w marszałkowskich mediach. Mimo, że przepisy precyzyjnie określają co i za ile będzie refundowane, Urząd Marszałkowski przedstawił wojewodzie wnioski o zwrot pieniędzy za powyższe.
– Mam nadzieję, że to jest pomyłka – skonstatował wojewoda Dajczak. – Chamie zamilcz – to była facebookowa odpowiedź odpowiedzialnego za kulturę wicemarszałka Łukasza Poryckiego. Potem nastąpił ostrzał artyleryjski, gdzie nie przebierano w słowach i argumentach. Tak wiem, polityka – nawet ta regionalna – to nie „Taniec z Gwiazdami”. Nie oznacza to jednak, że styl, rozsądek i przyzwoitość, nie mają żadnego znaczenia. Niestety, agresja, półprawdy oraz prowokacje, to obraz rządzących województwem. Odpalają się zawsze wtedy, gdy potrzeba ciszy i pracy, a nie strzelania na oślep.
Zapis karty chorobowej Urzędu Marszałkowskiego jest pod tym względem imponujący. Niepotrzebnie. Prawda jest taka, że na wychodzeniu przed szereg oraz punktowaniu wojewody, marszałek Elżbieta Polak stworzyła swój model sprawowania urzędu. Co ważne – chojrakowała również w odniesieniu do wojewodów z własnego obozu: Marcina Jabłońskiego i Jerzego Ostroucha. Łudziła się i łudzi, że na tym paliwie da się jeździć długo. Przesadne eksponowanie partyjniactwa odsuwa uwagę od spraw najważniejszych: wszystkie ręce powinny wiosłować w tę samą stronę. Prościej się nie da. Ten pojedynek na miny Dajczaka i Polak niczemu nie służy.
I na koniec dygresja. Proszę sobie zwizualizować taką oto sytuację. Możecie być ludźmi szczerymi i uczciwymi, ale ludzie dookoła będą postrzegali Was jak drani. Możecie też ciągle kłamać i postępować wątpliwie moralnie, a mimo tego wszystkiego, obserwatorzy będą Was postrzegać jako wzór cnót. Co wybierzecie? W „Państwie” Platona znajdujemy podpowiedź, że lepiej być dobrym, niż tylko się takim wydawać. Co ma piernik do wiatraka, a spór Polak z Dajczakiem o finansowanie uchodźczej pomocy do dylematów filozofa? Całkiem sporo. – Warto być przyzwoitym – podkreślał Władysław Bartoszewski.
Komentarze: