Bagiński: Rada? Satyryczny samograj
KOMENTARZE
Robert Bagiński
2021-10-17 21:03
19737
Zdaje się, że pora jest już dobra, aby zgłosić inicjatywę ogłoszenia Rady Miasta, gremium zbędnym. Na co dzień to satyryczny samograj. Do takiego wniosku doszedłem, usłyszawszy historię o Grand Prix i zaletach podpisania umowy z Discovery.
Okazuje się, że miejski samorząd ma swoje drugie, ukryte oblicze. Na zewnątrz jest dobro miasta, jego interesy oraz dbałość o przyszłość, a pod spodem wszystko załatwiają ze sobą Jacek, Marek i Janek. Nie wiem tylko, po co te wszystkie cyrki z pracą w komisjach, dyskusjami oraz głosowaniami? Nie ma sensu publicznie kruszyć kopii o 10 milionów, skoro wszystko było ustawione. Nie chcę robić z igieł wideł, ale rajcowska dyskusja o dotacji okraszona została sosem obietnic: trzydniowa impreza, transmisja w niekodowanym kanale oraz spora kwota na reklamę w ogólnodostępnej stacji ze stajni TVN. Smutny wniosek jest taki, że nic z tego nie było prawdą.
Cieszy mnie oczywiście sam fakt obecności żużlowej imprezy w Gorzowie. Nie chcę też powiedzieć, że lepiej by było, gdyby radni dotacji nie udzielili. Chapoeau bas’a dla prezydenta Wójcickiego, że tak nakręcił radnym makaron na uszy, iż nabrali się nawet najdociekliwsi. Prawdą o kontrakcie gospodarował oszczędnie, ale to był jego chytry plan: rzucić temat szybko, na krótko przed decyzją oraz rozbudzić wyobraźnię w gremium, które z nielicznymi wyjątkami, wyobraźni nie posiada. Nolens volens, pokazał radnym gdzie ich miejsce, zresztą nie pierwszy i zapewne nie ostatni raz. Padły ważkie deklaracje i wnet się okazało, że nic za nimi nie stało. Impreza odbędzie się tylko w jeden dzień, transmisja będzie kodowana, a reklama miasta za 250 tysięcy euro – jak się uda.
Ta decyzja Rady Miasta powinna trwale nadszarpnąć wizerunek rajców, a więc płotek udających rekiny. Pisanie o tym gremium to temat nie na felieton, ale serię smutnych trenów. Wszyscy plus minus wiedzą, że z kadencji na kadencję jest gorzej, a transmitowane przez internet inscenizacje z Ratusza są mocno przewidywalne: cokolwiek rozumieją tam jedynie Synowiec, Bejnar-Bejnarowicz i Kurczyna; Pieńkowski jest rozsądny, ale ma partyjny plecak, a reszta nie ma niczego: ani własnego zdania, ani niezależności. Bym zapomniał, jest jeszcze Wojciechowska i Kaczanowski – kapłani nudy, którzy opowiadają bajki z mchu i paproci. Naiwnością byłoby wierzyć, że oni swojej roli nie rozumieją. Nie chcą i nie umieją być kimś innym, niż trybikiem bez znaczenia.
To nieśmieszna komedia. Doroczny „Raport o stanie Miasta” – wielka cisza, prawie żaden radny nie zadał sobie trudu, by przeczytać oraz wyciągnąć choćby powierzchowne wnioski. Dodatkowa dotacja dla „Stali Gorzów” – znów tylko Synowiec i Bejnar-Bejnarowicz. Reszta głosuje bez mrugnięcia okiem tak, jak życzy sobie tego prezydent oraz jego współpracownicy. A propos, sprawę zakupu „Przemysłówki” prezydent Wójcicki rozstrzygnął samodzielnie, bo radnym podrzuca jedynie duperele. Smakowitą zagadką pozostaje fakt, czy takie traktowanie radnych, to dowód braku zaufania do nich, niska ocena poziomu ich wiedzy i kwalifikacji, czy może próba odciążenia ich umysłów od myślenia o sprawach trudnych.
Dziś z Rady Miasta w której dyskutowało się o ważnych sprawach nie pozostało już nic. Jedyna przyjemnością jest półtora tysiąca diety za którą można spłacać ratę za samochód. Nie pierwszy raz radni zabijają resztki wiary w szczere intencje ludzi wybranych przez społeczeństwo. Wymiotować się chce od mantr typu: „Służymy mieszkańcom Gorzowa”. I tak w koło Macieju z innymi podobnymi regułkami. W brawurowych ślinotokach radni potrafią udowodnić każde świństwo i każde odstępstwo w głosowaniach, pozując na zatroskanych o nasze sprawy. W rzeczywistości są jak Krzysztof Kolumb: nie widzą dokąd płyną, bo płyną nie za swoje – za pieniądze z diet.
Czarnowidztwo? Może, ale sprawa poziomu radnych wraca jak bumerang. Możliwe, że widzę las, ale nie widzę poszczególnych drzew, albo widzę kilka fajnych drzew i na tej podstawie wyrabiam sobie złą opinię o całym lesie. Wiem też, że radni są emanacją społeczeństwa, ale w takim razie wielu z nas pozostaje sierotami bez godnej reprezentacji. Grand Prix jest już przegłosowane, ale przed nami o wiele istotniejsze głosowania. Trudno z powagą traktować gremium, które dało się zrobić w balona na 10 milionów, gdy będzie musiało podejmować decyzje budżetowe na poziomie miliarda. Tacy radni są nam niepotrzebni, ale ponad rok trzeba z nimi żyć.
Komentarze: