Bagiński: Ksiądz przestrzelił, a radni odstrzelili wniosek
KOMENTARZE
Robert Bagiński
2021-03-31 23:00
44260
Ksiądz przyszedł do radnych z pałą na wyimaginowanych przeciwników, a odszedł z kwitkiem. Kościół w kwestii pieniędzy publicznych musi się liczyć z opinią wszystkich, także niewierzących. Biskup i jego ekonom, nie mogą przyjmować postawy: nam się należy!
Ta historia mogła mieć inny koniec, bo radni nie są grupą chciwców i sknerów, którzy chcieliby skąpić na najważniejszy zabytek w mieście. Żyjemy w dziwnych czasach, kiedy hamulce puszczają nawet tym, którzy powinni nad nimi panować. Zgodnie z jakąś dziwną regułą, ksiądz Kamiński postanowił zagrać rolę samozwańczego matadora na gorzowskiej korridzie. Zamiast wcielić się w rolę pokornego biedaczyny z Asyżu, zaczął prowokować jak Szaweł przed nawróceniem. Mocno przygasił blask sprawy, która do rajców go przywiodła. Jego prośba i propozycja, wnet odczytana została jako opozycja.
Jego linia proszenia przez atak wyszła mu średnio, gdy zaczął dukać o „partiach obrotowych”. Potem było już tylko gorzej, bo zarzucił radnej, że jej mąż jest beneficjentem środków europejskich, będąc zaangażowanym w remont jednego z podgorzowskich kościołów. W wyniku przetargu i zgodnie z prawem. Te kilka słów katapultowały jego wniosek o 900 tysięcy na dokończenie remontu Katedry, gdzieś na wysokość czarnej dziury. Wykopał pomiędzy parafią a radnymi rów głębszy, niż ten mariański. Musi się wiele nauczyć: mądrze wybierać bitwy. Kto ma odrobinę oleju w głowie, nie powinien gryźć ręki proszonego o wsparcie.
U nas w Gorzowie stosunek społeczeństwa do Kościoła jest z grubsza podobny jak w innych miastach tej części Polski. Po jednej stronie liczniejsi krytycy religii i kleru. Po drugiej stoją ci, dla których Katedra to dużo więcej niż zabytek i atrakcja turystyczna. Nikt nad Wartą nie jest przeciw dotowaniu remontu tego obiektu z miejskiej kasy, ale cieniem na całości kładzie się brak transparentności. Radna Bejnar-Bejnarowicz wyliczyła, że dotychczasowe prace kosztowały 26 milionów – dużo to i mało. Pewne jest, że nadzorująca inwestycję kuria biskupia, przejrzystości unika jak ognia. Zważyć należy, że taka góra pieniędzy to nie w kij dmuchał, a sprawozdanie z ich wydatkowania po prostu wszystkim się należy.
Poniekąd rozumiem zawiedzionych katolików. Biskup i ksiądz Kamiński nie wnioskowali dla siebie, ale na dokończenie inwestycji na pokolenia. Problemem okazała się arogancja tego ostatniego. Przekonanie, że skoro Katedra jest ważna dla wszystkich, to dotacja się należy. Koniec. Kropka. Uczciwość nakazuje przypomnieć, że biskup Lityński przekazał w ubiegłym roku 130 tysięcy na rzecz szpitali zakaźnych. Nie o pieniądze jednak tu chodzi, ale o formę i klasę, których podczas sesji Rady Miasta zabrakło. Jeśli radni nie zgodzili się teraz, nie znaczy to, że nie mogą się zgodzić za jakiś czas. Decyzja radnych nie unicestwia obowiązku troski o ten zabytek. Piłka jest po stronie przedstawicieli Kościoła.
Nie byłbym sobą, gdybym nie nawiązał do polityki. Gdzieś w powietrzu czuć łotrzykowskie kunktatorstwo. Dziwi bowiem fakt, że prezydent Wójcicki zdecydował się pytać radnych o niespełna milion na najważniejszy zabytek w mieście, a nie czuł takiej potrzeby w przypadku zakupu biurowca po „Przemysłówce”. Fighterką w sprawie była radna Marta Bejnar-Bejnarowicz, a to wcale nie musi jej w przyszłości pomóc. Jak mawiają Rosjanie: Pasmatrim, uwidim.
Komentarze: