przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

więcej

Wierchowicz: odszedł Janek Lityński...

KOMENTARZE

Jerzy Wierchowicz
2021-02-22 11:48
16731

(fot. archiwum portalu)

Odszedł Janek Lityński. Cudowny człowiek. Mikrej postury a wielki mądrością, sercem i charakterem. Zginął, jak żył – czyniąc dobro. 

Miałem możliwość bliskiej współpracy z Jankiem przez osiem lat w parlamencie. W klubie Unii Wolności było dwóch takich posłów, przez wszystkich, bez wyjątku, lubianych i szanowanych: Heniu Wujec i Janek Lityński. Henryka już nie ma między nami... 
 
Janek, żywe srebro, zawsze zajęty, ale jednocześnie zawsze uczynny. Świetny specjalista od spraw społecznych. Renty, emerytury, pomoc socjalna, opieka nad wykluczonymi, to jego działka w klubie. O poglądach zdecydowanie lewicowych, świetnie dogadywał się z SLD-owską opozycją w tych sprawach. Były to lata 1997-2001. Nigdy nie zauważyłem u niego jakiegokolwiek odruchu niechęci wobec innych. Opozycjonista od zawsze w czasach PRL-u, więziony kilka razy, ale do przedstawicieli tzw. komuny w czasach już wolności, nie miał pretensji. Był przeciwny lustracji, ja zresztą też, i tutaj chyba obaj się myliliśmy. Janek przyjaciel całego świata. Nie trzymał żadnych standardów parlamentarnych, sam był takim standardem. Jeden z  ojców naszej nowożytnej wolności. Obok Wałęsy, Geremka, Kuronia, Frasyniuka, Wujca, Mazowieckiego. Oczywiście kolejność nie ma żadnego znaczenia. Wszyscy wspaniali. Wielki żal po Janku, bo nie jest prawdą, że nie ma ludzi niezastąpionych. Są a szczególnie kiedy już ich nie ma. O Janku krążyła anegdota. Mianowicie: w jednej z Polskich Kronik Filmowych z początku lat pięćdziesiątych ub. wieku jest kadr, gdy mały chłopczyk jest podnoszony i podawany do rąk Bieruta stojącego na trybunie podczas pochodu 1 majowego. Tym chłopczykiem ponoć był Janek Lityński.
 
A jeśli o standardach piszę to oglądam ostatnio świetny serial duński pt. Rząd. I tam m.in. wątek pani premier, której życie prywatne się zawaliło gdy zmusiła męża do rezygnacji z  pracy, w imię czystości zasad, u podwykonawcy podwykonawcy, tak właśnie, głównego wykonawcy zamówienia rządowego. W Polsce minister zdrowia dorabia się na pandemii załatwiając intratny kontrakt żonie czy znajomemu instruktorowi narciarskiemu, a następnie podaje się do dymisji ze względów osobistych. A wicepremier oświadcza, iż wszystko jest w porządku. Ech życie...

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x