Bagiński: Pijcie do dna!
KOMENTARZE
Robert Bagiński
2020-09-23 20:33
31792
Piwa i wódki nie pijam, ale to nie powód, by odmawiać tego innym. Wiernicki do spółki z Surmaczem, znów serwują gorzowianom lekcję moralności. Jak Gorzów długi i szeroki, niesie się lament molierowskich Świętoszków.
Kiedy ktoś chce zaistnieć, a brakuje mu problemów realnych, tworzy te wyobrażeniowe i stworzone z iluzji. Pić wódkę, wino czy piwo? W tym przypadku to bez znaczenia. Zdaniem Marka Surmacza z PiS oraz społecznika Augustyna Wiernickiego, w centrum miasta można spożywać tylko świętą hostię w Katedrze, mszalne wino oraz papieskie kremówki. Jak będzie się czkało, można poprawić świętym krzyżmem – oleisty jak rosół, ale na kaca po melanżu będzie w sam raz.
Tyle żartów, bo żarliwość moralnych architektów centrum miasta do śmiesznych nie należy. Firma Mex Polska, uruchomiła przy Sikorskiego „Pijalnię wódki i piwa”. Lokal znany i nigdzie indziej niewywołujący emocji. Po „Tutti Santi” to kolejna ogólnopolska sieciówka, która realnie ożywia centrum. Polityk Surmacz i społecznik Wiernicki, pod osłoną wizerunku zatroskanych o dobre prowadzenie się gorzowian, próbują grillować prezydenta Wójcickiego. Surmacz zagroził prokuraturą, a Wiernicki ogłosił, że udręką grodu nad Wartą są pijacy. Śpieszę panom z komunikatem, że nie ma sieciówek, w których serwują antydepresyjny prozac, a gdyby jednak w Gorzowie zainwestował ktoś z segmentu gwiazdek Michalin, to musieliby wpierw nauczyć się sztuki władania sztućcami.
Sęk w tym, że lokal powstaje zgodnie z obowiązującym prawem, także tym lokalnym, które określa ilość oraz umiejscowienie tego typu podmiotów. Surmacz to wie, a strasząc prezydenta prokuraturą, sam naraża się na odpowiedzialność karną, bo zawiadomi o przestępstwie, które nigdy nie miało miejsca. Przekonanie o ich moralnej wyższości, nie daje im prawa do mówienia, gdzie ten lub inny lokal powstać może, a gdzie nie może.
Interes miasta nie może zależeć od wiecznie niezadowolonego Surmacza, a także społecznika, który pomylił filantropię z polityką, a wspieranie wykluczonych z uzależnianiem ich od swojej aktywności. Ten ostatni jest nad Wartą jak żywa skamielina – buduje opowieść grozy, malując obrazy gorzowian w kolorach szarych, ale najczęściej w czarnym. Cała ta hucpa motywowana jest ich rozbudowanym ego i przekonaniem o moralnej wyższości. Niczym żydowscy rabini, chcą wydawać certyfikaty – co jest dobre i szlachetne w centrum, a czego prezydent powinien zabronić.
O ludziach głoszących szczytne hasła najwięcej można dowiedzieć się z tego, co piszą i mówią do osób prezentujących odmienne poglądy. Wystarczy się wczytać w ich wpisy na portalach społecznościowych. Ujadanie pijackiego lobby spuszczone z uwięzi, a ujadajcie sobie, aż wam wątroba nie wytrzyma – skonstatował Surmacz. Można zrozumieć, że wolałby na Starym Rynku stacje Drogi Krzyżowej, ale zamiast strzelać kulą w płot, rozsądniejszym podejściem byłoby zapoznanie się z realiami funkcjonowania tego typu lokali w innych miastach.
Marek Surmacz od dawna cierpi na bezobjawową kompetencję w zakresie przedsiębiorczości. Dał tego dowód kilka lat temu, gdy okazało się, że wynajmuje od miasta lokal z dużą bonifikatą, ale na partię polityczną, która od 10 lat już nie istniała. Teraz próbuje ograniczać swobodę prowadzenia działalności gospodarczej, bo takie ma idee fix.
Quis custodiet ipsos custodes – czyli: kto strzeże samych strażników? Takie dylematy mieli Rzymianie, ale mają je również gorzowianie, którzy wtajemniczeni w meandry życia publicznego oraz społecznej aktywności Wiernickiego, nie zawsze są zadowoleni z tego, jak sprawy się mają w rzeczywistości. Temat „Pijalni wódki i piwa” został odkręcony na użytek polityczny, ale ciekawsze jest kręcenie wokół urzędowego „korkowego”. Te antyalkoholowe krucjaty są bladym tłem do kolejnych środków finansowych. Tak oto Gorzów dorobił się swojego ojca Rydzyka bez święceń, jego zwolenników, bez własnych pieniędzy.
Komentarze: