Bagiński: Skandal z koronaBonami!
KOMENTARZE
Robert Bagiński
2020-07-22 22:34
30734
Innowacyjności lubuskie organizacje biznesowe kreują tyle, co kot napłakał, ale bystrości wspierania swoich odmówić im nie można. Mieliśmy parodię transparentności, która niewiele miała wspólnego z filozofią Kanta, ale bardzo wiele z kantowaniem.
Fundusze wsparcia w ramach pandemii dla wielu były bogatym terenem łowieckim, ale nikt się nie spodziewał, że również dla biznesowych kłusowników. Ktoś wyszedł z założenia, że wsparcie będzie właściwe, gdy uzyskają je jedynie słuszne firmy, dobrze poinformowane o procedurze składania wniosków. Gra była warta świeczki, a większość przedsiębiorców skrupulatnie dopełniła formalności i bardzo tych środków potrzebowała. Niestety, kilkunastu z nich zaszkodziło wielu, a Zachodnia Izba Przemysłowo Handlowa mocno się ośmieszyła.
Wszyscy byli przekonani, że chociaż ten jeden konkurs i wsparcie dla lubuskiego biznesu odbędą się bez „przyjaciół króliczka”, ale to oczekiwanie szybko legło w gruzach. Dokładnie 30 minut po rozpoczęciu naboru w ramach „Lubuskiego Bonu Wsparcia”.
Nie liczyła się jakość składanych wniosków, lecz szybkość ich złożenia. Dziwnym trafem, najszybsi byli ci najbardziej właściwi, którzy potrafili to zrobić tak szybko, że cały proces naboru zakończył się w Gorzowie już po 9 minutach. Szokująco szybko, ale najgorsze jest to, że nie był to bon wsparcia, ale nagroda za szybkość.
Urząd Marszałkowski odkrył to po niewczasie, ale wszystko wygląda dziwacznie. Czy to kogoś dziwi? Przez lata wokół Urzędu Marszałkowskiego powstał konglomerat biznesowych beneficjentów. Urzędnicy chwalili się dobrymi wskaźnikami wydatkowania unijnych pieniędzy, a interesariusze liczyli kasę. Nie zawsze byli to ci, którzy potrzebowali jej najbardziej. Bóg jeden wie, co kierowało marszałkiem Jabłońskim, odpowiedzialnym za kontraktowanie operatorów tego bonu, ale coraz głośniej mówi się o zwykłym niechlujstwie.
Wyraźnie komuś puścił hamulec, albo projekt przygotowywał ktoś po spożyciu ulubionej potrawy pieska Kory na „M”. Tak czy siak, dostarczono amunicji krytykom, a lekcja, jaką otrzymali przedsiębiorcy potrzebujący wsparcia, jest następująca: umiesz liczyć, licz na siebie. Niektórzy pokazali, jak łatwo jest zniszczyć dobrą inicjatywę. Prawdopodobnie nie jest za późno żeby naprawić błąd, ale organizacje biznesowe udowodniły, że nie są godne zaufanie, i lepiej zrobią to urzędnicy. Miał być bon wsparcia, a wyszedł bon wstydu. Czyste szaleństwo.
Komentarze: