przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

więcej

Bagiński: Po czyjej stronie „Solidarność”? Chodzi o wybory

KOMENTARZE

Robert Bagiński
2020-07-09 16:14
25760

Wskazówki wyborczego zegara poruszają się w tym roku szybciej, niż kiedykolwiek wcześniej. Co będzie, jeśli wygra urzędujący prezydent? Będzie jak było przez ostatnie pięć lat, tylko dużo gorzej. 30 lat po upadku komunizmu, władza bierze ostry kurs, a na kapitańskim mostku stoją ludzie nieobliczalni.

Fala jest zbyt niska, a wiatr jeszcze zbyt mały, by spuścić „dobrą zmianę” z nurtem politycznej rzeki. Trzeba jednak zdobyć przyczółek na wyspie demokracji w Pałacu Prezydenckim, zanim mętna woda PiS-owskiej polityki zainfekuje wszystko dookoła. Jest się czego bać, bo słyszymy głosy o ograniczaniu roli samorządów i uciszaniu mediów, a wszyscy poddawani jesteśmy prymitywnej propagandzie publicznej telewizji i radia, której nie powstydziłby się ani Joseph Goebbels, ani Jerzy Urban.
 
Prezydent Duda jest przyjacielem naszego związku – powiedział w lokalnym radiu szef gorzowskiej „Solidarności”. Ostatnie pięć lat spowodowało, że wśród liderów związku trudno znaleźć takiego, który by miał choć w części tak źle, jak wielu członków tej organizacji w Lubuskiem. „Tarcza 4.0” łamie prawa pracowników niemal w każdym punkcie, ale zawodowi działacze mają się doskonale. Nie dziwi więc, że klaszczą prezydentowi jak foczka w obie łapki, ale nawet się nie zająkną o niezawisłości sędziowskiej, Konstytucji, swobodach obywatelskich czy poszanowaniu praw mniejszości. Napiszę brutalnie: gorzowska legenda oporu wobec komunistycznej władzy wśród sędziów – Krzysztof Cierkoński, przewraca się w grobie.
Miałem to szczęście, że po 1989 roku, poznałem i współpracowałem z większością liderów gorzowskiej opozycji antykomunistycznej. Dzisiaj odnoszę wrażenie, graniczące z pewnością, że działacze PiS-u z tradycją „Solidarności” nie mają nic wspólnego. My nie walczyliśmy z ludźmi, tak jak PiS, ale z komunistycznym systemem – powiedziała mi na wiecu kandydata opozycji Elżbieta Łukszo, dzielna kobieta gorzowskiego podziemia, która w tamtych czasach była liderką Duszpasterstwa Ludzi Pracy w Gorzowie. Taka nasza gorzowska Henryka Krzywonos, którą zna dosłownie każdy, kto w tamtych czasach był po innej stronie, niż zwolennicy władzy komunistycznej.
 
Od dawna nie rozmawiam już z senatorem Komarnickim, ale jestem przekonany, że nawet on jako sekretarz Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej, nie pamięta w szeregach swojej partii takiego języka i takich metod, które stały się dzisiaj znakiem rozpoznawczym ludzi, którzy powołują się na tradycję „Solidarności”.
 
Coraz więcej ludzi ma po dziurki w nosie tego, że obecni przedstawiciele władzy zachowują się jak partyjni dygnitarze z najgorszego okresu PRL. „W pustyni i w puszczy” kradzież krowy miała dwa oblicza. Bardzo dobre, gdy krowę czmychnął Kali, i godne najostrzejszej krytyki, gdy to Kali był ofiarą kradzieży. Nie inaczej jest w narracji prezydenta Dudy, który nie widzi problemu w setkach milionów rozkradanych przy okazji walki z koronawirusem, ale ma problem z awarią kanalizacji ściekowej w Warszawie.
 
Ludzie dzisiejszej opozycji mają na swoim koncie grzeszki o różnym ciężarze gatunkowym. Platformerska łapczywość na władzę dla władzy, a także wynikające z niej profity finansowe, jest obrzydliwie duża. To jednak zupełnie inna para kaloszy, i nie ma co się nad nimi pastwić dzisiaj, jeśli w niedzielę możemy stracić wszyscy i wszystko. 
 
Na szczęście większość ludzi „Solidarności” jest dzisiaj po stronie Trzaskowskiego, a nie Dudy. Po stronie demokracji, a nie rządów autorytarnych. To również daje sporo do myślenia.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x