przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

więcej

Bagiński: Klęską sezonu nie wirus a polska polityka

KOMENTARZE

Robert Bagiński
2020-05-20 23:21
24851

Przeciętny gorzowianin niespecjalnie się przejmuje tym, co się dzieje w polskiej polityce. Jeśli już, to spogląda na to wszystko, jak na wojnę klanów, gdzie wszystkim stronom chodzi o władzę. Jednej o to, aby ją zachować, a drugim, aby ją w końcu mieć. Niepotrzebnie się tym gorszymy.

I tu przysłowiowy pies pogrzebany. Idealizujemy politykę i często odwracamy się od niej, bo uważamy, że powinna być czymś czystym, niewinnym i eleganckim. Tymczasem, pojęcie „polityk” przestało znaczyć to, co byśmy chcieli albo do czego się przyzwyczailiśmy. To słowo nie oznacza już tego, jak je rozumieliśmy kiedyś. Pewnie nadejdzie dzień, że ta profesja będzie określana bardziej dosadnie i jestem pewien, że będzie to słowo bardzo wulgarne.
 
Wszystko dlatego, że polityka to dystrykt pełen typów spod ciemnej gwiazdy. Wchodzą do niej często ci, którzy widzą w tym interes. Jest ich sporo, także na naszym gorzowskim ogródku. Oglądając telewizję dostajemy potwierdzenie, że tak właśnie jest. Skoro „wałkom” nie oparł się nawet minister zdrowia, który wyrósł na autorytet, to próżno szukać tu ludzi uczciwych.
 
Arystoteles ze swoją pracą dla dobra publicznego prawił dobrze, ale politycy wolą czytać Machiavellego. Polityka nie była i nie będzie aktywnością dla romantyków. To się skończyło i już nie wróci. Może nigdy tego nie było. Żaden z kandydatów na Prezydenta Polski nie będzie idealny, bo nie ma ludzi idealnych. Na szczęście są jeszcze przyzwoici. 
 
Póki co, kandydatem Koalicji Obywatelskiej został Rafał Trzaskowski. Kolejny osobnik z partii, która politykę traktuje jak „zakład pracy” dla swoich wiernych działaczy. Autorem tego pojęcia jest Jacek Bachalski, który zgniliznę polityki platformersów widział od środka, a jego refleksje mogłyby złamać karierę wielu działaczom tego stronnictwa. Dawna partia Tuska uznała, że prezydent Warszawy jest bardziej chwiejny i plastyczny od wyrazistego Radosława Sikorskiego. Elektorat antyPiS-u chciał małpę, to dostał małpę.
 
Gdyby nie Szymon Hołownia i Władysław Kosiniak-Kamysz, trzeba by skonstatować, że największa klęską urodzaju w tym sezonie nie jest koronawirus i susza, ale polska polityka. Jej uczestnicy po kilku kadencjach w Sejmie i Senacie, ale również w samorządach, są wyprani z pasji oraz przekonania, że wiedzą po co zapisywali się kiedyś do partii politycznej. Nawet jeśli mieli plany i ambicje, to powiesili je na kołkach, bo tak kazali im partyjni bonzowie w kraju, regionie i mieście.
 
Skoro jest tak źle, to co zdecyduje o wyniku wyborów prezydenckich? Ryzykuję, że zdecydują o tym ci wszyscy, którzy widząc wady partyjniactwa, nie zechcą się temu sprzeciwić. Obrażą się na politykę albo dadzą się uwieść prostackim obietnicom. Przysłowiowy Kowalski z faktu, że politycy kombinują i grają tylko na siebie, chce mieć konkretną korzyść. Jeśli dostanie 500 plus, dodatkową emeryturę lub bon turystyczny na wczasy, będzie zadowolony. 
 
Owszem, w Polsce nie mieszkają sami zwykli Kowalscy, ale jest ich więcej od tych, którzy wiedzą, kto płaci za wczasy zarabiających mniej niż pięć tysięcy miesięcznie. I właśnie na tym gruncie niewiedzy kwitną polityczne chwasty. Jest ich pełno tak w PiS, jak i w Platformie Obywatelskiej. W Sejmie i Senacie, ale także na szczeblu wojewódzkim oraz nad Wartą. 
 
Co zrobić? Nie głosować na Dudę i Trzaskowskiego, ale rozważyć zaangażowanie w kampanię Hołowni lub Kosiniaka-Kamysza. Nie dać się zmylić sondażami, że głosowanie na nich, to strata głosu. Aż tyle lub tylko tyle. Koniec. Kropka.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x