przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

więcej

Bagiński: Wyborcza żonglerka – absurd!

KOMENTARZE

Robert Bagiński
2020-05-12 10:36
27711

Mieliśmy wybory, których nie było. Wszystko nosi cechy teatru absurdu. Wyborcy mają prawo do poczucia, że składa się ich w ofierze na ołtarzu politycznego cynizmu. Jest jakąś ironią losu, że kilka lat temu rechotaliśmy z Białorusi i Rosji, a dzisiaj mamy u siebie jeszcze ciekawiej.

Na pstryknięcie palców powstają nowe przepisy wyborcze i dowiadujemy się o nowych terminach wyborów. Pod tym względem „dobra zmiana” rozkręciła się na cztery fajerki. Przypomina żonglera, któremu pochodnie rozsypały się w powietrzu. Próbuje łapać, wszyscy patrzą na ręce, a asystenci nie pomagają, tylko podkładają nogi.
 
Dotychczas wiedzieliśmy, że PiS-owski lew nie musi przejmować się opinią wyborczych owiec. Od kilku dni sytuacja uległa zmianie. Słyszymy różne tłumaczenia, warto jednak pamiętać, że to wszystko, co słyszymy po „ale” jest najczęściej konfabulacją. Sytuacja przypomina anegdotę: dwie myszki wpadły do kanki ze śmietaną: jedna się poddała i utonęła, a druga majtała łapkami, ubiła masło i wyszła po nim na wolność. Nie wiemy jeszcze czy utonie Gowin czy Kaczyński, ale w politycznej kance buzuje. 
 
Politycy tej opcji przyzwyczaili nas do konstatacji typu: „To mówiłem ja, Jarząbek Wacław, trener klasy drugiej”, a ich prezydent Duda kombinuje jak może, trochę w stylu Nikodema Dyzmy, wierząc w przysłowie: kogo udajesz, takim się stajesz. Jest jak na „Titanicu”, tylko w tej wersji Di Caprio nie utonie, ale wrzuci Winslet do oceanu i będzie czekał na pomoc. Nie wiemy tylko, kto będzie kim.
 
Oni wszyscy są przekonani, że wygrali los na loterii i łatwo z fruktów nie zrezygnują. Ambicja i brak skrupułów, to groźne połączenie i łatwo to zauważyć, wymieniając całą litanię nazwisk: Dajczak, Surmacz, Porwich, Hatka, Iwan, Sondej, Rawa, i dziesiątki innych w mieście oraz regionie. Dadzą sobie zrobić krzywdę, aby tylko dojechać do końca: do emerytury, do spłaty kredytu, do końca studiów dzieci itd.
 
Wygląda to mniej więcej tak... Gdzieś w dalekiej Rosji do pociągu wsiadło dwóch pasażerów. Było bardzo tłoczno i duszno. Pierwszego dnia wszedł konduktor i krzyknął: „Bilety!”. Jeden bilet miał i pokazał, a drugi nie, a więc dostał w gębę. Następnego dnia to samo, i znów ten bez biletu z siniakiem na twarzy. Czwartego, piątego i szóstego dnia, to samo. W końcu pasażer z biletem zapytał: „A wy, to daleko jedziecie?”. Na co ten odpowiedział: „Jak gęba wytrzyma, to aż do Moskwy”.
 
Sytuacja jest – wiem, to banalne – w najwyższym stopniu dziwna. Dlaczego inteligentni ludzie dają się uwieść ideologii, która prowadzi Polskę w przepaść. Godzą się przyjmować razy, byle dojechać na gapę do miejsca, które pozbawi ich honoru. Nie mają hamulców, ale wrzucili wyższy bieg. Łatwo sobie wyobrazić, że się wykoleją, ale jak znam niektórych gorzowskich weteranów walki z komuną, szybko sobie wyrobią jakieś uprawnienia.
 
Ta groteskowa szarża z deprecjonowaniem wyborów, jest gorsza niż wprowadzenie stanu wojennego. Nawet komuniści mieli klasę, a fałszowane wybory były dla nich świętem. Analogia jest jak najbardziej trafna. To nieśmieszna komedia, której konsekwencje pomiędzy wierszami czuję w codziennych kontaktach z partnerami w Europie.
 
Po co to piszę? Bo trzeba wcisnąć gaz do dechy, dmuchnąć wiatr w żagle antyPiS-owskich kandydatów i zacząć rozbrajać system, który chce nam zaminować wszystko dookoła. Porzućmy pozory i wszystkie ręce na pokład.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x