Bagiński: Mamy wojewodę! Kto z kogo robi durnia?
KOMENTARZE
Robert Bagiński
2020-01-10 21:47
43593
Nie dalej jak rok temu w Rosji zaprezentowano robota o nazwie Borys. Wnet się okazało, że to człowiek przebrany za robota. Nie inaczej jest z wojewodą Dajczakiem, który w roli kandydata na posła też okazał się zwykłą podróbką...
Nowy wojewoda przebrał się za kandydata na posła i zaczarował w ten sposób ponad dwadzieścia siedem tysięcy osób. Wyborcy tego polityka mają prawo uznać, że ich głosy zostały złożone w ofierze na ołtarzu partyjnych gierek, hipokryzji i zwykłego cwaniactwa.
Oto zrealizowany został scenariusz w którym wyborcy są politykom potrzebni tylko przy urnach i tylko na użytek ich partii. Potem jedną decyzją można im napluć w twarz. Ważne żeby pracować z korzyścią dla Polski i nie ważne gdzie – powiedział tuż po odebraniu nominacji. To fraza rytualna w takich sytuacjach, ale w tym konkretnym przypadku brzydko pachnie nieszczerością. Ten z pozoru sukces Dajczaka jest porażką demokracji oraz jego wyborców. Jego troska o własny interes, względnie o interes partii, okazały się silniejsze od lojalności względem tak apoteozowanego przez PiS suwerena.
Przypadek wojewody Władysława Dajczaka potwierdza tezę, że politycy uważają wyborców za ludzi mniej rozgarniętych, których można bezkarnie robić w bambuko. Wychodzą z założenia, że taki wyborca z Gorzowa lub Strzelec Krajeńskich łyknie każdy idiotyzm. Jak bardzo słowa Władysława Dajczaka, że nie jest ważne czy będzie posłem czy wojewodą, kontrastują z głoszonymi hasłami, że liczy się każdy pojedynczy głos. W warstwie retorycznej brzmi to fajnie, ale ta narracja właśnie się roztrzaskała i zostało z niej tylko oczekiwanie na kolejne wybory.
W tle nie trudno pominąć inną rezygnację sprzed trzech tygodni. Z mandatu w Sejmiku Wojewódzkim zrezygnował Ireneusz Madej, a rewersem tej sytuacji były targi o urzędniczą posadę dla niego i rajcowski mandat dla żony wojewody. Gołym okiem widać, że obserwujemy spektakl, ale nie wiadomo jeszcze, czy jest to tragedia czy komedia.
Jeśli politycy rzeczywiście mają nas za cymbałów, to pozostaje nam rewanż i przekonanie, że do polityki również garną się tylko nieudacznicy, którzy takie rzeczy jak Dajczak czy Madej robią nie z niedostatku, ale z braku własnego rozumu. Po co się wysilać i myśleć, skoro i tak trzeba robić, co każe partia. Oto doczekaliśmy się rozdziału polityków od wyborców.
Komentarze: