przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

więcej

Bagiński na Nowy Rok: Gdybyśmy mieli...

KOMENTARZE

Robert Bagiński
2019-12-30 22:29
35540

Gdybyśmy mieli blachę, moglibyśmy produkować konserwy, ale nie mamy mięsa.

Inwestycje, remonty i przebudowy – to słowa, które w mijającym roku budziły w nas bardzo złe emocje. Przez dwanaście miesięcy wydarzyło się w Gorzowie mnóstwo rzeczy. Mijający i nadchodzący rok zmieniają miasto nie do poznania. To był dobry rok!
 
Nie we wszystkim partycypował Ratusz, ale mamy powody, aby pęcznieć z dumy. Można podać wiele pozytywów: Ośrodek Radioterapii, remont Teatru im. Osterwy, piękniejącą iglicę wieży katedralnej, testowane tramwaje ekologiczne i pozyskanie środków na nowiutkie autobusy, place zabaw i trakt spacerowy nad Kłodawką, wybór wykonawcy CEZiB-u, czy wreszcie koniec remontu estakady kolejowej. I tak dalej, i tak dalej.
 
Nuta optymizmu na przełomie roku nikomu nie zaszkodzi, a kasandryczne bon moty zostawmy tym, którzy chcą na tym zbijać kapitał polityczny. Mocno bez sensu, ponieważ następne wybory dopiero za cztery lata. Mógłbym pójść na łatwiznę i krytykować, ale wydaje mi się, że krytykujemy prezydenta Wójcickiego znacznie bardziej, niż na to zasłużył. Uczciwie, to mam wrażenie deja vu, bo na poprzedniku też nie pozostawiano suchej nitki.
 
Zasłyszane dzisiaj w saunie: „Gorzów staje się miastem coraz piękniejszym, ale doceni to dopiero następne pokolenie” – skonstatował pan, przedstawiający się jako ten, który inwestycje z czasów Jędrzejczaka zna od podszewki. W tym kontekście trudno nie zgodzić się z wygłoszoną niegdyś opinią Jerzego Synowca, jednego z nielicznych gorzowskich polityków wyposażonych w inteligencję i rzetelność: „Jesteśmy pierwszym pokoleniem na sedesie”. I tyle w temacie, bo kopciuchów z centrum pozbyliśmy się dopiero trzy lata temu, a więc 72 lata po wojnie. Może wielu z nas dalej tkwi w ciasnym wagonie myślenia tych, którzy w wagonach tu przyjechali i nie mieści im się w głowie, że to miasto jest coraz piękniejsze.
 
Im częściej jestem poza miastem, a nawet poza krajem, tym bardziej to dostrzegam. Mam nawet wrażenie, że jeśli jest dobrze, to nie dzięki gorzowskim politykom sypiącym prezydentowi piach w szprychy, ale mimo ich aktywności. Tych ostatnich najlepiej charakteryzuje stwierdzenie z czasów PRL-u: „Gdybyśmy mieli blachę, moglibyśmy produkować konserwy, ale nie mamy mięsa”. Takie są ich wizje – szukamy inwestora na miarę Doliny Krzemowej. 
 
Uczepiliśmy się tej Chrobrego, jakby to była co najmniej barcelońska La Rambla czy paryska Les Champs Elysees. Jest piękna, ale powoli i nie wszystko od razu. „Słowianka” powstała dopiero w czwartym roku prezydentury Jędrzejczaka i to nie bez sprzeciwu dosłownie wszystkich, a Trasa Średnicowa dopiero w piątym roku i też nie obyło się bez awantur i skandali. 
 
To prawda, że czas może być cichym zabójcą marzeń i aspiracji Gorzowa, a tego straconego już nie odzyskamy. Wszystko dlatego, że kluczowe są pieniądze, a myślenie o mieście wymaga tego, aby odrzucić przeświadczenie i wiarę w to, że strumień unijnych oraz rządowych pieniędzy będzie płynął do miasta nad Wartą zawsze. Żeby zrozumieć, że żyjemy w dobrym czasie dla Gorzowa, musimy wpierw przyjąć, że przyjdą czasy gorsze: z mniejszą ilością mieszkańców, mniejszymi subwencjami i wpływami z podatków, a także kosztami stałymi, które nie będą mniejsze. 
 
Jeździmy i chodzimy utartymi szlakami, nie dostrzegając często rzeczywistych zmian, które były niezbędne od wielu lat. Dlatego śmiem twierdzić, że przedszkola, szkoła na osiedlu Europejskim i połączenie go linią tramwajową, są dla Gorzowa ważniejsze niż hala sportowa. Trzeba mieć ambitne cele i wizje, ale zanim wybudujemy coś nowego, zadbajmy o to co mamy. Potrzebujemy nowej opowieści o Gorzowie na nowe czasy. Trzydzieści lat po PRL-u nie napiszą jej ci, którzy w nim tkwili, choć nie można niektórym odmówić zasług.
 
Zapomnieliśmy już jak było. Także o tym, że budynek po centrali rybnej mógłby już stać, a plomba przy PZU mogła być realizowana wiele lat temu. Opinię o mieście i jego sprawach nie rzadko wyrabiamy sobie na podstawie komentarzy interesariuszy: działaczy sportowych, ludzi kultury czy zaangażowanych polityków i aktywistów. Tam zawsze chodzi o coś i najczęściej są to pieniądze. Jedni dostają więcej, inni mniej, a jeszcze inni wcale. Co z tego, skoro Gorzów zmienia się na lepsze i nie trzeba szukać daleko. Wystarczy przejechać się po Walczaka, by dostrzec kolejne zmiany: apartamentowce, elegancki biurowiec po „Stilonie”, nowe torowisko oraz zainicjowaną właśnie budowę centrum handlowego.
 
Życzmy sobie i miastu jak najlepszego Nowego Roku 2020. Nowe standardy nie nastąpią, ale wiele starych patologii odeszło już do lamusa.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x