Hanka, nasz 13 poseł z lubuskiego!
KOMENTARZE
Robert Bagiński
2019-10-23 19:39
43632
Chciałbym napisać, że jest posłanką dla Gorzowa, ale taką konstatacją mógłbym wyrządzić jej krzywdę...
Jeśli nie ma nad Wartą parlamentarzysty, którego moglibyśmy uznać za osobę znającą i rozumiejącą nasze problemy, to warto wiedzieć o tym, że kogoś takiego wybrano właśnie na posła w Łodzi.
Mowa o Hannie Gill-Piątek, która na Wiejską dostała się z list Lewicy. Była dyrektorem gorzowskiego Wydziału Spraw Społecznych, ale przede wszystkim kimś w rodzaju „spiritus movens” dla wielu cennych przedsięwzięć z obszaru polityki społecznej. Kiedy więc reszta w Gorzowie spirytus głównie popijała, śmiejąc się gorzowianom w twarz, ona kombinowała jak temu miastu dać coś, czego nie ma gdzie indziej. „Gorzów jest miastem prawdziwym” – mówiła. A za słowami szły czyny.
Dzisiaj prezydent Wójcicki odcina kupony oddając do użytku kolejne mieszkania, ale nie byłoby 45 procentowego dofinansowania z Banku Gospodarki Krajowej na 113 pustostanów, gdyby nie Gill-Piątek. Jako pierwsza, bo radni nie rozumieją do dzisiaj, zainteresowała się podmiotami ekonomii społecznej. Niestety, sama wiele nie mogła, a jej spory ze Skarbnik Miasta przejdą do historii samorządowych wojen dobra ze złem, wrażliwości społecznej z głupotą i brakiem wyobraźni. Dość przypomnieć, że sukces „Karty Seniora” to w dużej mierze zasługa jej samej oraz urzędniczego zespołu, bo radni głównie się nią chwalili. Można wymieniać bez końca... Podobnie z rewitalizacją, którą rajcy postrzegali jedynie jako remonty, a ona im tłumaczyła, że to dialog, rozmowa i współpraca.
Tu nad Wartą już od dawna rozglądamy się, czy w lokalnej polityce znajdzie się ktoś świeży i antysystemowy. Taki z nowej układanki, którego moglibyśmy kupić, ponieważ dotychczasowej bylejakości i dziadostwa mamy już bardzo dość. Wybór Hanny Gill-Piątek na posła powinniśmy przyjąć z entuzjazmem. Nie jest jak nasi rodzimy parlamentarzyści krytyczna wobec tak niepraktycznych zajęć jak intelektualna prowokacja, czytanie oraz samorozwój, a w dodatku posiada spory dorobek w mieście.
Kto umie czytać politykę ten wie, że ta wymaga cierpliwości oraz twardego tyłka. Można oczywiście inaczej, na miękko i przy użyciu wazeliny, ale nowa posłanka należy do innej kategorii polityczek. Nigdy nie było jej łatwo, a nawet mocno pod górkę, gdzie wiatr wiał zawsze prosto w twarz. Gdy tu pracowała, wielokrotnie byliśmy świadkami biedadyskusji o tym, że może i ktoś jest profesjonalistą, ale jednak „nie nasz”. Tak było z Gill-Piątek, Wojciechem Kłosowskim od rewitalizacji, Moniką Wolińską z Filharmonii Gorzowskiej, a ostatnio Mariuszem Wróblem z tejże samej instytucji. Całą czwórkę łączy jeden wspólny mianownik: są wybitnymi specjalistami, którzy poczuli miasto, ale również jego mniej nobliwą twarz, a właściwie gębę.
Okrutna prawda jest taka, że poza Krystyną Sibińską to właśnie Hanna Gill-Piątek, będzie w Warszawie parlamentarzystką, która zna Gorzów dobrze i bez retuszu. Gorzowianie nie chcieli jej poznać, bo była „nie nasza”, ale jej praca nad Wartą długo jeszcze będzie procentowała. Bo Hanka jest nasza, nawet jeśli czuje się obywatelką świata. Może, bo do wszystkiego doszła sama i nigdy nie było jej łatwo. Mamy w Lubuskiem trzynastego posła!
Komentarze: