Wierchowicz: Sprawa Bagińskiego
KOMENTARZE
Jerzy Wierchowicz
2019-08-07 14:04
47010
Od kilku dni przyjaciele, znajomi pytają mnie: o co chodzi temu Bagińskiemu, na kanwie tego, co napisał na swoim blogu „Nad Wartą” w tekście „Takiego chamstwa w stosunku do kobiety jeszcze nie było. Seksizm i szowinizm w wykonaniu senatora i eksposła”. Charakterystyczne, że dzisiaj ten tekst jest niedostępny.
Wyjaśniam Państwu o co chodzi:
Bagiński, z niewiadomych mi powodów, od dłuższego czasu w swoich tekstach na blogu „Nad Wartą” pisał o mnie nieprzychylnie nazywając np. półczłowiekim-pół wazeliną, podając mnie jako przykład cynizmu, a także wyjątkowej nieudolności w polityce i tym podobne. Nie reagowałem, ale ostatnio gdy napisał w/w tekst stwierdziłem, że nie można pozostać obojętnym, gdyż to co napisał to przykład typowej mowy nienawiści, to obelgi i wyzwiska skierowane pod moim adresem.
Inspiracją dla niego było moje jedno zdanie zamieszczone pod linkiem na FB gdzie udostępniono wywiad senatora Komarnickiego, w którym wypowiada się na temat rywalki w wyborach senackich p. Anny Synowiec. Pod tym linkiem internauta napisał: „na korzyść tej pani jest jedynie to, że zdecydowanie jest od pana (senatora – przyp mój) ładniejsza”. Na to senator odpowiedział: „zgadzam się... jest ode mnie ładniejsza”. Następnie ja napisałem: „Może p. Anna S. jest ładna, ale senator jest piękny”, na co senator zareagował mając do siebie dystans „Ha ha ha”. Koniec, kropka.
Moje zdanie będące żartem pod adresem senatora, któremu zdarza się pięknoduchostwo upoważniło Bagińskiego to napisania w tekście „Takiego chamstwa...” pod moim adresem następujących twierdzeń:
1/ że jestem chamem,
2/ że słoma mi z drogich (! – przyp mój) butów wychodzi,
3/ że u mnie „kultura i klasa poszły na urlop”,
4/ że jestem „moralizatorem i ilustracją zwykłego buractwa”.
I ciągnie dalej:
5/ że ryzykiem jest wiara w uczciwość moich intencji,
6/ że nie szanuję kobiet mądrzejszych ode mnie,
7/ że fałszywe były moje wystąpienia podczas demonstracji tzw. Czarnego marszu
8/ że „kto naiwnie wierzył, że Komarnicki i Wierchowicz w stosunku do kobiet nie są chamami musiał się mocno rozczarować”.
Przyznacie Państwo, że mocne to twierdzenia. W internecie nazwał mnie „leserem, pozerem i lanserem” (tego lansera to mu wybaczam). Dalej B. cytuje kilka wypowiedzi działaczek feministycznych. Nie wiem czy te panie zapoznały się z moim, tym jedynym, zdaniem, aby mnie tak chętnie potępić. Na koniec nazywa mnie prymitywem i posądza o szowinizm i seksizm.
Użycie wobec mnie takich określeń, dyskredytujących, obrażających, wręcz lżących, dlatego że napisałem to jedno zdanie o brzmieniu powtórzę: „może pani Anna S. jest ładna, ale senator jest piękny” jest czymś nieprawdopodobnie obraźliwym. Nie chcę użyć słów dosadniejszych. Nigdy nikogo nie obraziłem i wobec nikogo nie zwróciłem się w sposób, jak to czyni Bagiński. Z kolei on z powodu kompletnie nieistotnego zdania, będącego żartem – zresztą nie pod adresem kobiety czy kobiet – lży mnie, obraża, podważa moją uczciwość, wiarygodność, twierdzi że jestem mizoginem, hipokrytą, a moją działalność społeczną i polityczną nazywa pozorną czyli nic nie wartą.
Spotkałem się z Bagińskim. Kajał się, przepraszał, twierdził że wie, że krzywdzi ludzi (większość twierdzeń pod moim adresem odnosiła się też do senatora Komarnickiego), na pytanie czy się nie wstydzi tego, co robi kajał się po raz kolejny. Podpisał oświadczenia gdzie przepraszał sen. Komarnickiego i mnie, przyrzekł, że to nigdy się nie powtórzy. Co więcej, starał się sugerować treść tych oświadczeń, zobowiązał się do ich publikacji. By po kilku godzinach na swoim blogu zdać fałszywą relację z tego spotkania i po raz kolejny mnie oczernić. W jednym napisał prawdę. Nie traktowałem go jak dżentelmena. Na tym dla mnie ta sprawa się kończy. Nigdy o nim wypowiadać się nie będę.
I sprawa druga. Już po publikacji Bagińskiego otrzymałem kilka sygnałów jego dotyczących. M.in. jedna korespondentka poinformowała mnie, że dwa lata temu wygrała z nim proces w sprawie o ochronę dóbr osobistych (obraził tą Panią) i do dzisiaj nie zapłacił orzeczonej kwoty na cel społeczny. Dlatego też zwracam się do wszystkich poszkodowanych, obrażonych przez B. o informację i będę służył bezpłatną pomocą prawną wobec tych, co mają słuszne pretensje do niego o naprawienie szkody, o zadośćuczynienie, o odszkodowanie wobec pomówienia, obrazy itd. Kontakt ze mną to tel. 603 942 739 albo Kancelaria ul. Szkolna 4.
Jest dla mnie wielkim dyskomfortem sąsiedztwo z B. na tym portalu, ale wobec oświadczenia właściciela portalu p. Bachalskiego, którego wielce cenię i szanuję, że nie dopuści, aby ukazał się na nim tekst kogokolwiek obrażający, pozostaję na tych łamach.
Komentarze: