Synowiec do Burdzińskiej, chodzi o marsz równości

Napisała pani do prezydenta naszego miasta wniosek, aby zakazał on organizacji marszu równości, jaki jest planowany w końcu sierpnia. Jak pani zapewne wie – prawo do zgromadzeń, marszów i protestów to prawa zagwarantowane w konstytucji. To istota demokratycznego państwa. Pomimo tego chce pani, aby zakazać pokojowego marszu ludziom, którzy walczą o swoje idee i nie jest ważne, czy się to pani podoba, czy nie. W uzasadnieniu wniosku podaje pani, że uczestnicy marszu równości będą  przywożeni autobusami, będą niestosownie ubrani, a nawet będą obrażać pani uczucia religijne. Uważa więc pani, że przyjazd autobusem jest czym złym? Czy w takiej sytuacji jest pani w stanie zaakceptować przyjazd na elektrycznych hulajnogach? Uważa pani, że młodzi uczestnicy marszu będą niestosownie ubrani. Jaki ubiór jest stosowny, a jaki nie? Czy jest pani w stanie zaakceptować ubiór, jeśli uczestnicy założą moherowe berety? W czym upatruje pani obrazy uczuć religijnych? Czy w tym, że dwoje ludzi darzy się uczuciem? A może obraża panią tęczowa flaga? Czy nie zakłada pani, że pani list może obrażać moje uczucia jako szanującego konstytucję praworządnego obywatela mojego kraju? Nie akceptuje więc pani prawa do zgromadzeń ludzi myślących inaczej niż pani. A jeśli jednak marsz się odbędzie, to czy zaakceptuje pani bicie jego uczestników? Zamykanie ich w więzieniu? A może zaakceptuje pani rozwiązania ostateczne? Przecież ludzie inni niż pani mogą obrażać samym faktem swojego istnienia. Wstyd mi za panią pani radna.

 

Komentarze: