Radziński: Lubuskie równa się zielonogórskie?
KOMENTARZE
Artur Radziński
2019-06-17 14:34
32833
Weekend obfitował w wydarzenia kulturalne w zachodniej części kraju. W Gorzowie, zgodnie z kilkuletnią tradycją, odbyło się święto miasta. Koncerty, atrakcje na wodzie, tropikalna plaża pod palmami, korowód tańca, występy gorzowskich aktorów i charytatywny mecz gwiazd chyba zaspokoiły oczekiwania znaczącej liczby gorzowian.
Obawiam się jednak, że wcale niemała grupa mieszkańców Gorzowa miała do rozstrzygnięcia poważny dylemat wynikający z faktu, że w tym samym czasie odbywały się Dni Morza w Szczecinie oraz Święto województwa lubuskiego w Zielonej Górze. Jeżeli nietrudno zrozumieć włodarzy Szczecina, którzy harmonogram swojego święta układali według sprawdzonego programu zakładającego udział w nim kilkuset tysięcy mieszkańców i gości to niezrozumiałym wydaje się brak elastyczności władz Gorzowa, które chyba zakładały, że Dni Gorzowa będą bardziej atrakcyjne od Dni Szczecina. Bo jak inaczej określić chęć terminowego konkurowania z imprezą znacznie większą i o znacznie większym budżecie? A może ktoś zapomniał, że z Gorzowa do Szczecina jedzie się około godziny? Ktoś może nawet pomyśleć, że władze Gorzowa zlekceważyły znaczną część swoich mieszkańców.
Jeszcze ciekawsza rzecz się stała ze świętem lubuskiego. W tym przypadku nie potrafię ocenić kto bardziej zlekceważył mieszkańców Gorzowa. Czy Urząd Marszałkowski, który wydał niemałe środki na świętowanie tylko w Zielonej Górze, czy władze Gorzowa, że aktywnie nie walczyły z zielonogórskim egocentryzmem. Jedno jest jednak pewne. Gorzowianie chętnie świętowaliby przez trzy weekendy gdyby ktoś dałby im taką szansę. Coś tak czuję, że niesmaczne danie wysmażył przede wszystkim Urząd Marszałkowski, który kolejny raz pokazał, że lubuskie równa się zielonogórskie.
Komentarze: