przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

więcej

Prezydencie, rób co trzeba, nawet jak krzyczą

KOMENTARZE

Robert Bagiński
2019-01-27 20:01
57751

Punktem wyjścia dla uciszenia burzy jaka rozpętała się wokół gorzowskich szkół artystycznych, ale nie tylko, powinno być wyzbycie się egoizmów – przez rodziców, nauczycieli i podpuszczających ich polityków. Aż tyle lub tylko tyle, aby sprawę rozwiązać w spokoju i dla dobra miasta.

W centralnym punkcie konfliktu, jest być albo nie być dla długo oczekiwanego „Kwartału Kultury”. Chodzi o kilkanaście milionów złotych z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, na remont i utrzymanie mocno leciwych budynków szkolnych przy Warszawskiej, Szkolnej i Teatralnej. Zmiany wynikają również, co nie często jest dla krytyków prezydenckich służb zrozumiałe, z reformy zafundowanej samorządom przez „dobrą zmianę” z PiS. Cudzysłów jest celowy, bo choć przejście szkół artystycznych pod kuratelę ministerstwa to dla miasta czysty zysk, a nawet dobry interes, to sama reforma wymusza głębsze i nie zawsze zrozumiałe zmiany. Wszystkim dogodzić się jednak nie da, a niektórzy zapomnieli, że herbata od samego mieszkania nie stanie się słodsza.
 
Po pierwsze, „Kwartał Kultury” to nie jest pojęcie marketingowe, ale implikuje w sobie głębszą treść i sens – umiejscowienie wszystkich szkół artystycznych w jednym miejscu, w pobliżu teatru oraz Filharmonii Gorzowskiej. Finansowanie projektu z budżetu miejskiego byłoby czymś w rodzaju jazdy furmanką, z ciągłym rozglądaniem się za trawą dla konia, a mecenat ministerstwa, to gwarancja kilkunastu milionów rocznie i głęboki oddech, by gorzowskie szkolnictwo artystyczne mogło zrobić duży krok do przodu. Rządowy warunek jest jeden: budynki przyszłego „Kwartału Kultury” powinny się stać własnością Skarbu Państwa. Brzmi groźnie? Niepotrzebnie, bo w imieniu tego samego Skarbu Państwa, będzie nimi zarządzał Starosta Grodzki, a więc Prezydent Miasta. Gorycz szkolnych roszad i przekazania budynków, może osłodzić fakt, że dzięki temu uda się zaoszczędzić od 4 do 5 milionów rocznie.
 
Ceną jest reorganizacja funkcjonujących w budynkach szkół, przenosiny, a także połączenia. Pomysłem na ucieczkę do przodu dla Miejskiego Domu Kultury jest przeniesienie go z ulicy Teatralnej do budynków przy ulicy Śląskiej. W praktyce oznacza to większe przestrzenie i możliwości, a po stronie pasywów, znajduje się tylko zmiana przyzwyczajeń przez rodziców i wychowawców. Nie inaczej jest z połączeniem III LO ze Szkołą Podstawową nr 7. Krytycy twierdzą, że to aberracja i nieporozumienie, gdyż dojdzie do hamiltonowskiego „zderzenia cywilizacji” – młodszych ze starszymi. To narracja warta funta kłaków, co potwierdza dyrektor 16-ki ze Staszica, gdzie podobna sytuacja ma miejsce od dawna. Strzałem z kapiszonów jest krytyka przenosin Liceum Plastycznego z Bema na Warszawską, podczas gdy było to marzeniem kolejnych pokoleń nauczycieli. Kto wie, może dzięki przenosinom uda się przyjąć do szkoły kilka lub kilkanaście osób więcej, które na zawsze nie wyjadą z miasta nad Wartą.
 
Katastrofalne scenariusze są specjalnością krytyków prezydenta Wójcickiego, którym trudno wyrwać się z „matriksa” codzienności. Sędziami we własnej sprawie nie mogą być nauczyciele i wychowawcy przedmiotowych placówek, bo w ferworze aktywności, aby było jak dotychczas, nie myślą o tym, jak fajnie może być. Egoizm rodziców, to już inna sprawa i choć napięcie sięga zenitu, warto pamiętać o tym, że nie da się iść do przodu, patrząc tylko w tył.
 
Naiwnością byłoby wierzyć, że nadaktywność niektórych radnych w obszarze komunikacji z poirytowanymi rodzicami i nauczycielami, wynika tylko z ich rajcowskiego obowiązku. Niektórzy ubrali się w garnitury i garsonki bezstronnych, a także szukających kompromisu, ale mocno im z tym nie do twarzy. Robienie z igieł wideł, to ich specjalność, ale nie po to zostali wybrani, by pod auspicjami kochania Gorzowa, podpalać kolejne ogniska konfliktów. Trudno ocenić, czy to polityczna wendeta, czy tylko przedbiegi przed kolejnymi wyborami, ale niesmak, przesyt i rozczarowanie, to stan najczęstszy, gdy byli kandydaci na prezydenta Miasta widzą tylko las – nie widząc drzewa, lub widzą drzewo – nie widząc lasu.
 
Szczytem propagandowego wzmożenia jest narracja Sebastiana Pieńkowskiego z PiS. „Problemem jest to, że prezydent swoich zmian nie konsultuje” – skonstatował w lokalnej rozgłośni polityk z partii, która podrzuciła samorządom zgniłe jajo w postaci reformy, paraliżującej organizację szkolnictwa nie tylko w Gorzowie. Dzisiaj przy negocjacyjnym stole z rodzicami i nauczycielami może przedstawić niewiele aktywów, gdyż jego hipotekę obciąża arogancja i bezczelność partyjnej koleżanki z Ministerstwa Edukacji Narodowej. 
 
Przejęcie budynków i finansowanie szkół artystycznych przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, to dla Gorzowa interes życia. Warto brać, by w porównaniu z Zieloną Górą, kolejny raz nie być tylko kelnerami na bankiecie rozwoju edukacji artystycznej. Taka właśnie kalkulacja powinna towarzyszyć władzom miasta, nawet jeśli niektórzy tupią nogami. Obyśmy znów nie dali się zaszantażować środowiskowym interesom.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x