Bagiński: Kac Platformy i sukces Gorzowa
KOMENTARZE
Robert Bagiński
2018-11-23 17:55
69740
Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Domagała w roli wiceprezydent to dobra wiadomość dla Gorzowa i czarna polewka dla tutejszej Platformy Obywatelskiej. Jej powiatowa struktura zaszła w niechcianą ciążę z „dobrą zmianą”, ale ten bękart już okazuje się być dzieckiem bez ojca.
Sytuacja w powiecie gorzowskim pokazuje jak w pigułce, ile złego może zrobić małpa, gdy da się jej do ręki brzytwę. Kiedy więc senator z Wieprzyc zmontował w powiecie koalicję z PiS-em, aby powiedzieć byłej już staroście: „Sorry, Meggi, musisz odejść”, prezydent Wójcicki na odwrót. „Zapraszam do współpracy najlepszych” – skonstatował pomiędzy wierszami. Strach myśleć, co by się stało, gdyby senator z Wieprzyc miał jakikolwiek wpływ na ruchy kadrowe w gorzowskim Ratuszu. Nie. Stop. Nie trzeba gdybać, wystarczy zajrzeć do Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego...
Póki co, i chyba w sposób niezamierzony, prezydent Wójcicki wymierzył cios w wiarygodność nie tylko Komarnickiego, ale całej gorzowskiej Platformy. To coś w rodzaju guzika atomowego, lewego sierpowego czy też ciosu między oczy. Oto Wójcicki pozbywa się słabego wiceprezydenta Sujaka z PO, a w jego miejsce zatrudnia fachowca i profesjonalistkę, którą ta partia pozbawiła funkcji w powiecie, by osadzić na stolcu trefnisia z senatorskiego biura. W perspektywie czasu próżność senatora z Wieprzyc okaże się dla gmin powiatu gorzowskiego gorsza niż powracająca epidemia Odry, a nawet wiele innych chorób, które wieki temu pustoszyły Landsberg i okolice.
To wszystko może dziwić tylko tych, którzy od połowy lat dziewięćdziesiątych mieli zamknięte oczy i zamknięte uszy, ewentualnie podano im usypiającego drinka w żużlowej loży. Ten człowiek zawsze, niczym śmieci i zdechłe ryby, płynął z prądem. Tak było w PRL-u, gdy zajmował eksponowane stanowiska w komunistycznej nomenklaturze. Później, już w wolnej Polsce, gdy zawsze był blisko władzy, publicznych zleceń i nigdy pod prąd. Nie powinno dziwić, że nie mając widoków na to, by dobra zmiana odeszła za rok w niebyt, postanowił na „kocią łapę” i bez glejtu, wskoczyć jej do łóżka. Bez zabezpieczeń i dlatego ów POP-isowy bękart nie ma oficjalnego ojca.
Owszem, senator tłumaczy, że to nie koalicja i nie on za nią stoi, ale to wszystko jest jak ryż „Uncle Ben’s” – też się nie klei. Szampan po imprezie wietrzeje szybko, ale wtedy zaczyna się kac.
Wyborcy Platformy Obywatelskiej mogą się poczuć jak bohater filmu Koterskiego pt. „Dzień świra”, który pochłaniając kolejne obrazy z mediów, burka pod nosem: „Ja pier...ę” czy „O kur...a”. Tracąc tym samym wiarę w to, że polityka jest czymś innym, niż wciskaniem ludziom kitu. „Offe the record” prawie wszyscy w lubuskiej mówią o wyrzuceniu z partii działaczy kompromitujących antyPiS-owską opozycję, ale problemem jest jej lubuski lider. Ostatnie tygodnie pokazały, że jest jak buddyjski mnich, który obracając pusty młynek modlitewny, wierzy w odmienienie rzeczywistości. W tej obecnej, może co najwyżej mielić powietrze, skoro brak subordynacji okazują mu nawet działacze poziomu powiatowego. Profesor Sługocki, to mądry człowiek, ale jeśli mądry ustępuje głupiemu, to najlepsza droga do tego, aby politykę opanowała głupota.
W samym centrum poważnego kryzysu politycznego z KNF-em w tle, kiedy antyPiS łapie drugi oddech i wiatr w żagle, taka koalicja to strzał w stopę, a może nawet dużo wyżej. Tylko co z ludźmi, którzy zaufali niegdysiejszym „onym”, a dzisiaj w opozycji? Czy to uczciwe względem tych, którym senator z Wieprzyc zasłaniał widok i zabierał powietrze, podczas „Protestu Parasolek” pod gorzowskim sądem i na manifestacjach KOD-u? Odpowiedzi na te pytania niech udzieli sobie lub publicznie innym, każdy Czytelnik z osobna. Ja swoje zdanie mam.
Gorzowianie mogą się czuć usatysfakcjonowani, bo zyskali w drużynie Wójcickiego wiceprezydenta jak z „Jurnala”-a, a w dodatku mądrą i z ogromem doświadczenia. Niech żyje Gorzów!
Komentarze: