Nie od parady. Wierchowicz: Damy radę! (53)
KOMENTARZE
Jerzy Wierchowicz
2018-05-20 17:45
66043
Nie zgadzam się z oceną, wyrażoną na fb znanego menedżera i polityka Jacka Bachalskiego (niestety nieczynnego, a przydałby się chociażby w Radzie Miasta), mojej krytycznej opinii na temat odejścia z .N jej założyciela i pierwszego lidera Ryszarda Petru. Nie była ona ani pochopna, ani niesprawiedliwa. Wręcz przeciwnie.
A mam prawo do wyrażania takiej opinii, gdyż byłem jednym z założycieli .N w naszym regionie. Namówiłem wiele osób, w tym znanych społeczników, jak na przykład p. Ewę Zdrowowicz-Kulik ze Skwierzyny, p. Wiesława Pietruszaka z Drezdenka, czy p. Mariusza Dubackiego ze Słubic, nie mówiąc o moich przyjaciołach z Gorzowa jak p. Synowca, Czerczaka, Sokołowskiego, Pielina, Kochanowskiego, Domaradzkiego, Kardysia, Wichlińską, Łuczyńskiego, Gierkowskiego i innych, do wstąpienia do nowej partii. Byłem na kongresie założycielskim, trzy lata temu na warszawskim Torwarze, jestem członkiem władz lokalnych i centralnych partii, uczestniczyłem w posiedzeniach rady krajowej, też w kongresie wyborczym w listopadzie ub. roku. Także słyszałem, co w trawie piszczy. Po olbrzymim sukcesie Ryszarda, jakim było wprowadzenie partii do Sejmu przyjął on taktykę dyktatury w .N. Uznał iż jest ona jego własnością. Taki sposób kierowania partią i klubem poselskim nie podobał się coraz większej liczbie tak członków, jak i posłów. Do tego doszła nieszczęsna wyprawa na Maderę, zawiniona wyłącznie przez szefa, z której to sytuacji nie umiał do końca wybrnąć.
Od tego zdarzenia rozpoczął się gwałtowny spadek notowań z poziomu 26-28 procent do 6-7. I taki stan utrzymywał się od stycznia 2017 do listopada 2017 czyli do kongresu wyborczego. Długo zastanawialiśmy się na poziomie lokalnym i krajowym, co robić czyli czy zmienić szefa, który zawinił i nie potrafi z kryzysowej sytuacji partii wyprowadzić, a wręcz przeciwnie, jego liczne wpadki medialne, wprawdzie drobne, pogrążały nas. O niezrozumieniu przez Petru powagi sytuacji świadczyło choćby jego powiedzenie: „że jeżeli się ze mnie śmieją to znaczy, że się mnie boją”. Otóż, jeżeli się śmieją tzn., że się śmieją i nic więcej. Natomiast sposób kierowania partią i klubem przez Ryszarda się nie zmienił. To doprowadziło do odejścia w 2017 roku 4 posłów, którzy zaprotestowali przeciwko sposobowi kierowania partią i klubem. Tak partia, jak i klub były coraz bardziej podzielone. Na jednym ze spotkań centralnych w czerwcu 2017 zaproponowano przeprowadzenie przedterminowych wyborów w partii. Przewodniczący nie raczył się odnieść do tej propozycji. Zaproponowano także przegłosowanie votum zaufania dla przewodniczącego. Jego reakcji identyczna. Nie było więc wyjścia, widząc jego nieprzemakalność, a także sondaże na granicy progu wyborczego.
Tymczasem doszło do zmiany na stanowisku przewodniczącego klubu poselskiego. Ryszard łaskawie ustąpił. Na jego miejsce wybrano obecną szefową Katarzynę Lubnaer. Niewiele to dało, tak w sondażach, jak i stosunku Ryszarda do reszty członków. Nadal uważał się za jedynowładcę. Partia zaczęła szukać nowego przewodniczącego. Niemal do ostatniej chwili Katarzyna nie mogła się zdecydować, w końcu na parę dni przed kongresem się zgodziła. Ryszard butnie powtarzał na pytanie dziennikarzy: co będzie, jak przegra, że nie przewiduje takiej opcji. Jak wiemy opcja taka zaistniała.
A teraz dlaczego tak krytycznie oceniam odejście Ryszarda z partii? Nie było żadnych powodów merytorycznych do takiego odejścia. Kierował się wyłącznie urażoną dumą, okazał się małostkowym facetem, nie potrafił pogodzić się z porażką. Po przegranych wyborach krytykował działania nowego kierownictwa np. nazywając wybór Katarzyny eksperymentem. Okazał się człowiekiem bez honoru gdyż na kongresie, podczas przedstawiania kandydatów padło pod jego adresem pytanie: Jak przegrasz wybory to zostaniesz czy odejdziesz z .N? Odpowiedział: zostanę i będę lojalnym członkiem .N. Pamiętam, gdyż ja to pytanie mu zadałem...
Dzisiaj, kiedy emocje opadły, uważam zresztą, że dobrze się stało iż odszedł. A tak naprawdę to prawdziwą stratą dla klubu jest odejście nie jego czy jego partnerki, a odejście JSW. Posłanki ideowej, zaangażowanej, aktywnej i także lojalnej. Szkoda, że wybrała lojalność wobec małego faceta, a nie wobec partii. Myślę także, że to Petru na takim zachowaniu stracił najwięcej. Utracił twarz, a przede wszystkim zaufanie publiczne tysięcy członków partii i ponad miliona wyborców .N z wyborów 2015 roku. Kto dzisiaj odpowie pozytywnie na jego ofertę polityczną, którą już składa wydzwaniając do członków .N, wiedząc, że facet przedkłada swoje ambicje nad dobro wspólne, wiedząc, że nie dotrzymuje słowa danego publicznie, że liderem musi być tylko on. Osobiście żal mi Ryszarda, którego znam jeszcze z czasów prof. Balcerowicza, kiedy był społecznym doradcą mojego klubu parlamentarnego. Zawsze przygotowany, o gruntownej wiedzy ekonomicznej, uczynny, reprezentacyjny i medialny. Jak to sukces zmienia człowieka. Jednego czyni lepszym, drugiego gorszym.
Czy w tej sytuacji .N ma szansę. Absolutnie tak. Zależy to przede wszystkim od klubu poselskiego, który do tej pory, łagodnie pisząc, działał średnio. Musi działać wzorowo. Posiadanie klubu w Sejmie jest wielkim atutem. Jego członkowie muszą dać sobie słowo, że nie będzie więcej odejść, że poddadzą się dyscyplinie klubowej w każdym głosowaniu, zresztą bez konieczności zarządzania takiej dyscypliny (zawsze uważałem to za śmieszne). Najważniejsze są jednolitość glosowania i takie same wypowiadanie się na zewnątrz. Nie może być dwugłosu. Do występów w TV wyznaczyć 4-5 najlepiej wypadających w mediach. Nie wszyscy muszą się wypowiadać i nie powinni. Wiem to sprawa delikatna, wywołująca konflikty, ale trzeba się podporządkować decyzji kierownictwa. Nie zmieniać kierownictwa: tak Katarzyna, jak i Kamila mają dobre notowania wśród dziennikarzy i wyborców. Nawet jeżeli są Wasze posłów zastrzeżenia do ich pracy, to dajcie sobie spokój ze zmianami. Jest mało czasu na odbudowanie dobrego wizerunku i wzrost sondaży, aby jeszcze wdawać się w bitwy personalne. Kłóćcie się wewnątrz, ale na zewnątrz musicie być monolitem, murem stojącym za przywódczyniami. To zresztą jest atut.
.N to pierwsza partia w historii Polski, na czele której stoją kobiety, które przywództwo wywalczyły w demokratycznych wyborach. I rzecz dla klubu najważniejsza: aktywność w zgłaszaniu sensownych projektów ustaw. To nic, że zostaną odrzucone w pierwszym czytaniu, ale projekty te będą przedmiotem dyskusji w Sejmie, a wcześniej należy je ogłosić na konferencji prasowej. Nie mówcie też już więcej, że źle się stało że odszedł P. i jego dwie koleżanki, że to osłabiło klub. Ludzie nie lubią słabych i żalących się. Mówcie wręcz, że dzisiaj, na zimno, uważacie, że to odejście Was scementowało, macie teraz więcej siły i determinacji, że atmosfera w klubie jest zdecydowanie lepsza niż gdy był w nim ciągle niezadowolony były przywódca. Także harmonijnie współpracować z PO. Spierajcie się z nimi, ale tak, aby te spory nie wyszły na zewnątrz. Powodzenia. My tu na dole damy sobie radę.
Komentarze: