Dobry car, źli bojarzy
KOMENTARZE
Robert Bagiński
2018-01-01 15:15
60570
Malowany przeze mnie w 2017 roku obraz włodarza miasta, nie napawał optymizmem. Żeby nie występować ciągle w roli Kasandry, postanowiłem, że pierwszy rok rozpocznę od laurki. Szczęśliwie, że w starym roku wywiadu portalowi Gorzow24.pl udzielił prezydent Gorzowa.
Na początek oczywista konstatacja: problemem miasta nad Wartą, nie jest prezydent Jacek Wójcicki, bo jakiż miałby cel w nieposiadaniu sukcesów, ale jego otoczenie: radni, niektórzy urzędnicy, działacze. Najdelikatniej to ujmując, ciągną go w dół lub po prostu nic do jego pracy nie wnoszą. Z obserwacją tego otoczenia jest jak z Kubusiem Puchatkiem, który zagląda do garnuszka, a im głębiej wsadza swojego ryjka, tym bardziej nic tam nie ma. Czesław Miłosz zażartował niegdyś, że całe polskie życie umysłowe zmieściłoby się w trzech wagonach kolejowych. Gdyby to odnieść do gorzowskich radnych, niektórych urzędników i tak zwanych działaczy, wystarczy, modny ostatnio za sprawą Toma Hanksa fiat 126 p.
Cenę za to płaci sam prezydent, bo choćby był nie wiadomo jak w mieście obryty, aktywny dwadzieścia cztery godziny na dobę, sam nie jest w stanie dopilnować wszystkiego. „Prezydent to najbardziej samotny człowiek w mieście” – mówił kilka lat temu w wywiadzie dla Gorzów24.pl Tadeusz Jędrzejczak. Nie inaczej brzmi dzisiaj Wójcicki, gdy narzeka na swoje dawne zaplecze z LdM: „Nikt nie zrozumie, jak wygląda zarządzanie miastem, zanim nie poczuje odpowiedzialności na własnej skórze”. Tymczasem, z setek internetowych opinii na temat spraw miasta przebija się głównie narracja negatywna. Niepotrzebnie, bo choć mnóstwo rzeczy zostało zawalonych, w mieście sporo się wydarzyło, i nie chodzi o miliony wydawane na „potupańce” nad Wartą, ale konkrety. Choć remont Kostrzyńskiej wciąż stoi pod wielkim znakiem zapytania, w trzy lata wyremontowano w mieście więcej dróg, niż przez osiem z szesnastu lat, rządów poprzednika.
Reszta to PR i propaganda, ale mieszkańcom Gorzowa, bardzo się to podoba. Nie ma co doszukiwać się literackich analogii z mieszkańcami Teb w roli głównej. Powierzyli oni Edypowi misję uwolnienia miasta od rzuconej klątwy, ale szybko się okazało, że był przede wszystkim przyczyną nieszczęść i kataklizmów, których ofiarą padli zwykli mieszkańcy. Mimo, iż Katedra zapaliła się po kilku setkach lat, właśnie za jego kadencji, porównanie Wójcickiego do Edypa, byłoby krzywdzące. Argumentów, nie trzeba szukać daleko, a to czego nie widzą internetowi komentatorzy, dostrzegają zwykli mieszkańcy. Ot, chociażby jeżdżący ulicą Konstytucji 3 Maja, ale też Wybickiego, Cichońskiego, Towarową, Jagiełły, od niedawna Kobylogórską, a nawet Walczaka i Warszawską. Nie oznacza to, że nie było okropnych wpadek. Jeśli z jakichś powodów nie uda się zrealizować, i tak okrojonych do minimum: remontu Kostrzyńskiej i budowy Centrum Edukacji Zawodowej, nie pomogą sztuczki public-relations. Nawet jeśli chwalić będą wyborcy, historia oceni obecnego prezydenta brutalnie.
Zagrożeń przed nim w 2018 roku mnóstwo: partyjne napinanie muskułów w radzie miasta, podstawianie nogi przez PiS-owskie inspekcje i urzędy nadzoru, gniew porzuconej partnerki, czy wreszcie barwy właściwej kampanii wyborczej. Choćby zjadł nie wiadomo ile bułek z pieczarkami, to bez kompetentnego zaplecza w roku wyborczym ciężko będzie zakończyć mu inwestycje, a przynajmniej nic przy ich realizacji nie zepsuć. Współpracownicy z łapanki – co widać najlepiej na przykładzie wiceprezydent Agnieszki Surmacz i ujawnionych o niej przez Gorzów24.pl informacji – nie nie służą mu najlepiej.
Największe ciosy przyjdą jednak od obecnych „koalicjantów” z Platformy Obywatelskiej i PiS-u. W tej sytuacji taktyka zalewania mieszkańców oceanem hurraoptymistycznych informacji, może doprowadzić do utopienia sensu działania, a poziom lania wody jest już tak duży, nie tylko w Warcie, że niektórzy nie łapią już powietrza. Gdyby udało się chociaż przewietrzyć w 2018 roku radę miasta to byłby to rok bardzo dobry – nie tylko dla prezydenta Wójcickiego. Inna sprawa, że postawiona teza: „Dobry car, źli bojarzy” jest mocno na wyrost i zbyt dobroduszna.
Komentarze: