Schody donikąd, deptak dla nikogo
KOMENTARZE
2017-11-27 11:09
108792
Tak postanowił prezydent i tak będzie. I powiedzmy to sobie od razu, na początku – stanie się tak wbrew woli większości gorzowian. W ankiecie przeprowadzonej w tej kwestii przez miejskie radio 66 procent mieszkańców powiedziało, że deptak nie ożywi centrum miasta i generalnie jest złym pomysłem.
Szkoda, że prezydent tego nie widzi i nie słyszy. Deptak to miejsce, gdzie ludzi jest dużo, czasami za dużo. Przez wiele powojennych lat rolę miejskiego deptaka pełniła ulica Chrobrego. Tam były najważniejsze sklepy („Wzorcowy”, „Goplana”, „Irys”) tam była kawiarnia „Marago”, restauracja „Słowiańska”, kultowe kino „Słońce”, klub MPiK, najlepsza księgarnia w mieście, sklep filatelistyczny, „Moda Polska” i kilka innych ważnych miejsc. Szło się więc od kawiarni „Nowa” do „Słowiańskiej” i po drodze spotykało się całe gorzowskie towarzystwo. Chodzenie tam było więc i koniecznością i przyjemnością. Lata 90’ to upadek znaczenia deptaków. Zaczęły powstawać galerie handlowe – najpierw „Panorama” potem „Askana” i „Nova Park” gdzie przeniósł się handel, rozrywka, kina, gastronomia. Chrobrego zaczęła podupadać, a na domiar złego wycięto z niej drzewa, a na chodnikach ludzie łamali obcasy. Przestano więc tam deptać i zniknął nam deptak. Czy jest więc szansa na przywrócenie tam deptaka lub na powstanie nowego, w innym miejscu? W takiej formie jak kiedyś moim zdaniem już nie.
Ale Chrobrego ma swoją szansę. Odradza się tam gastronomia, trzeba dać młodzieży szanse na realizację tam właśnie swoich pomysłów z zakresu szeroko rozumianej kultury. Należy przywrócić choć ograniczony ruch samochodów i znowu będą ustawiać się kolejki do „Voka” i „Śnieżki”. Szansę na ożywienie Chrobrego stanowiła też renowacja „Kwadratu”. Czy jednak kolejny pomysł na ożywienie tego miejsca według planu miejskich urzędników gorzowianie kupią? Chyba nie, bo „Kwadrat” stał się betonową pustynią, bez duszy i bez klimatu. Zamiast trawników i ławeczek mamy nadmiar betonu i plastikowych konstrukcji. Coś się boję, że duże miejskie pieniądze „pięknie” nam się zmarnują. O to samo boję się też w przypadku deptaka na Sikorskiego. Nie ma tam bowiem nic, co mogłoby zachęcić ludzi do deptania – ani sklepów, ani lokali, ani rozrywki. Nic, czyli zero. Wystarczy stanąć koło katedry w sobotnie czy niedzielne popołudnie i rozejrzeć się wokół – zobaczymy paru zagubionych przechodniów i dwa przebiegające psy, w tym jeden z kulawą nogą.
Będzie więc deptak, ale nie do deptania. Natomiast problem będą mieli kierowcy, dla których Sikorskiego jest arterią łączącą wschodnia i zachodnią część miasta. Dzisiaj bywają tam korki, ale z chwilą powstania deptaka i definitywnego zamknięcia ulicy, korki staną się nieodzowną cechą centrum miasta. I co z tego, że mieszkańcy mówią: po co nam tam deptak, skoro nikt tam nie chce deptać? A władze miasta odpowiadają tekstem z komedii „Miś”: „Tak, nie mamy pańskiego płaszcza, ale co nam pan zrobi?” Nawet głogi kuliste, ozdoba okolic katedry, widząc to wszystko zaczęły ze smutku chorować i już latem straciły niemal wszystkie liście. Czy odżyją wiosną? Mamy już w mieście „Makabryłę” znaną w całym kraju (dominanta przy moście Staromiejskim), mamy „Schody donikąd”, zatem co nam szkodzi mieć jedyny w swoim rodzaju deptak „Dla nikogo”?
Komentarze: