Synowiec: Stal? Pozytywnie, wbrew malkontentom
KOMENTARZE
Jerzy Synowiec
2017-11-02 15:49
77360
Jak co roku listopad to okres podpisywania nowych umów kontraktowych na starty w kolejnym żużlowym sezonie. To zaś, jak twierdzą starzy kibice, okres równie ważny, a może nawet ważniejszy niż początek ligowych zmagań.
Kiedyś działaczy i kibiców do czerwoności rozgrzewało ogłoszenie tak zwanej listy transferowej, gdzie często wyznaczano za zawodników ceny zaporowe, aby nikt ich nie chciał przejąć. To się skończyło w 1997 roku, gdy ówczesny prezes „Stali” Les Gondor zapłacił za Tomasza Bajerskiego – zawodnika z Torunia wstawionego właśnie na taką listę z ceną – bez mrugnięcia okiem 600 tysięcy złotych (obecnie to co najmniej półtora miliona), kwotę jak się wydawało nie do przyjęcia dla nikogo. Sam osobiście dorzuciłem prezesowi z Torunia skrzynkę szampana...
Czy zakup Bajerskiego per saldo wyszedł klubowi na zdrowie? To już muszą ocenić kibice... Co do samego Tomka to przypomnieć trzeba, że po okresie wzlotu miał poważny upadek (przez krótki czas przebywał nawet w „ośrodku wypoczynkowym” przy ulicy Podmiejskiej 17 w naszym mieście), ale teraz wstaje z kolan, jest trenerem zespołu z Poznania. Co jest bardzo pocieszającą konkluzją w rozważaniach nad kondycją ludzkiego losu.
Jeśli zaś chodzi o tegoroczne zabiegi działaczy „Stali”, co do składu na rok przyszły, to oceniam je zdecydowanie pozytywnie, wbrew malkontentom. To nic, że odchodzą od nas Iversen i Pawlicki, bo pierwszy to zawodnik już co nieco wypalony, a drugi ma rachityczność wpisaną w geny. Może Linus Sundstroem to nie jest walczak o lwim sercu, ale w kaszę dmuchać sobie nie daje, a Szymon Woźniak, mimo bardzo nierównej tegorocznej formy jest zawodnikiem, który po pierwsze na gorzowskim torze czuje się pewnie jak mało gdzie, a po drugie – żużlowy świat mocno uchylił mu ostatnio drzwi i wszystko przed nim.
Jeśli dopiszemy do tej dwójki parowych liderów: Zmarzlika, Vaculika i Kasprzaka oraz juniorów własnego chowu – robiącego szybkie postępy Rafała Karczmarza, który winien punktować tak, jak pozostała piątka oraz Huberta Czerniawskiego – to „Stal” ma zespół niewątpliwie na play off. A w play off wszystko jest możliwe i nawet zmontowanie składu z samych gwiazd, nie gwarantuje sukcesu. Przykładem niech będzie Toruń, w którym w tym roku pełno było różnych mistrzów świata i uczestników Grand Prix, a ratować ich przed spadkiem musiały władze żużlowej ligi, sponsorzy spod ciemnej gwiazdy i cud nad Wisłą oraz Grigorij Łaguta.
Poza tym cieszyć się trzeba i to bardzo, że w gorzowskim zespole coraz więcej znaczą punkty wychowanków, bo to dla nich przede wszystkim biją serca naszych kibiców, a zespół jest prowadzony przez gorzowskich szkoleniowców. Im więcej Gorzowa w „Stali” tym lepiej dla przyszłych sukcesów, a o te w roku przyszłym jestem spokojny.
Komentarze: