Nie od parady. Wierchowicz: Kostrzyńska?! (41)
KOMENTARZE
Jerzy Wierchowicz
2017-10-27 21:07
72495
Po ostatniej sesji rady miasta mam przekonanie, że co najmniej połowie radnych nie zależy na solidnej pracy – chodzi im tylko o to, aby brać dietę i krążąc w orbicie prezydenta, coś dla siebie uszczknąć. Nie do wytłumaczenia jest, że radni odrzucili wniosek o wyjaśnienie sprawy Kostrzyńskiej.
Kostrzyńska... Dlaczego takie opóźnienie w jej remoncie? Dlaczego kolejne przetargi nie dają rezultatu. Dlaczego firma, która wygrała przetarg wycofała się i w końcu, co dalej z tą inwestycją? Zbadać to miała komisja rewizyjna. Jej przewodniczący, radny PiS był przeciw. Winien się spalić ze wstydu, a co najmniej ustąpić z tej funkcji. Nie zrobi tego, a odwołać go się raczej nie da, bo za mało przyzwoitych radnych w tej radzie. Nie wiem, po co są ci ludzie w radzie, tak ci co byli przeciw, jak i ci co się wstrzymali. Jeden wielki wstyd... Dlatego też zwracam się do nich z publicznym pytaniem. Po co wy jesteście w radzie? Jesteście winni odpowiedź wszystkim mieszkańcom. Chodzi o radnych Andruszczaka, Broszko, Górecką, Jałowego, Kaczanowskiego, Pieńkowskiego (przewodniczący rady!), Wojciechowską, Ludniewskiego i Zwierzchlewskiego.
Nie wymieniam nieobecnych, nie znając przyczyn absencji. Zapamiętajcie Państwo te nazwiska. Tak jakoś się dziwnie składa, że większość z nich nie odpowiedziała na niedawno zadane publicznie pytanie: czy skorzystali z darmowych zaproszeń na gorzowskie Grand Prix na żużlu. Zapewne skorzystali i wstydzili się do tego przyznać.
A w sprawie Kostrzyńskiej coraz więcej pytań. Na przykład okazało się, że wadium, które winno przepaść na rzecz miasta, wobec wycofania się firmy, która przetarg wygrała na ten remont, zostało wcześniej jej zwrócone. Dlaczego? Na jakiej podstawie?
Odnośnie innej ulicy, wiemy już, że po Warszawskiej poruszamy się nielegalnie, gdyż miasto nie otrzymało pozwolenia na jej użytkowanie. Miałkie tłumaczenie jednego z wiceprezydentów, że tu chodzi o „przejezdność” nikogo nie przekonuje, bo takiego pojęcia w prawie budowlanym nie ma. Albo inwestycja jest skończona, odebrana z wydanym pozwoleniem albo nie. Jeżeli teraz zdarzyłoby się nieszczęście na tej ulicy, a o nie nietrudno, bo na przykład pracują maszyny budowlane, są pracownicy, stoją w nieładzie biało-czerwone słupki ograniczające pasy jezdni, walają się podstawy do tych słupków, czarne, ciężkie, nie do zauważenia w mroku, to też odpowiada miasto, bo to miejska inwestycja, bo to miasta teren. Dzisiaj ulica Warszawska w świetle prawa to plac budowy, a nie ulica. I na takie bezhołowie, na taki bałagan radni się zgadzają. Gdyż jestem przekonany, że jeżeli, czy to „Nowoczesny Gorzów” czy to „Ludzie dla miasta” (bo tylko na te kluby radnych można liczyć) wniosą o kontrolę prawidłowości realizacji tej inwestycji to pozostali radni będą przeciw. Bo po co to wiedzieć?
I na koniec złych wiadomości ostatnia. Prezydent z dumą oświadczył, że niedługo zamknie ulicę Sikorskiego na stałe. Na pytanie jednego z radnych, jak wtedy będzie wyglądał ruch kołowy w centrum? Odpowiedział, że ulicami nad Wartą. A jak one wyglądają wiemy. Wąskie i dziurawe. Tak jak myślenie p. prezydenta o naszym mieście.
Komentarze: