Nie od parady. Wierchowicz: Egzamin sędziowski (35)
KOMENTARZE
Jerzy Wierchowicz
2017-08-21 10:44
60371
Przed Sądem Okręgowym pozwoliłem sobie zaapelować do gorzowskich sędziów, aby nie przyjmowali od ministra sprawiedliwości propozycji objęcia stanowisk kierowniczych, gdy ten będzie korzystał z uprawnień nadanych mu ostatnią ustawą „o ustroju sądów powszechnych”, jedyną niezawetowaną przez prezydenta.
Apel skierowałem do sędziów podczas jednej z lipcowych demonstracji. Nie był to mój autorski pomysł, słyszałem go już wcześniej na demonstracjach w innych miastach. Obecnie ten apel ponowiło jedno z ogólnopolskich stowarzyszeń sędziowskich. Oczywiście jego ideą jest to, aby dać wyraz sprzeciwu jaki sędziowie wyrażają wobec niekonstytucyjnych zmian, jakie chce wprowadzić władza wykonawcza, próbując podporządkować sobie władzę sądowniczą. Jest to kolejny test na wiarygodność i uczciwość zawodową środowiska sędziowskiego. Pierwszy test sędziowie, w tym przypadku Sądu Najwyższego oblali, zawieszając postępowanie w sprawie łaski dla Mariusza Kamińskiego.
Jeżeli odmowa przyjęcia awansu będzie zjawiskiem powszechnym wtedy egzamin będzie zdany. Nie wiem czy tak się stanie, ani też nie poczuwam się do roli sędziego sędziów, jeżeli tak się nie stanie. Rozumiem ich sytuację, bo to przecież ich zawód, ich życie, ich pieniądze itd. Ale nasuwa mi się analogia z sędziami stanu wojennego. Wtedy odmowa sądzenia spraw z dekretu Rady Państwa z 13.12.1981 (wprowadzał stan wojenny wraz z przepisami karnymi) była czymś wyjątkowym. Były to pojedyncze przypadki, a ci nieliczni, natychmiast wyrzucani z pracy, stawali się bohaterami środowiska prawniczego. Pomoc im była czymś oczywistym, choćby w znalezieniu pracy. Co nie znaczy, że ci wszyscy którzy sądzili takie sprawy byli „sługusami reżimu komunistycznego”. Zdarzały się dość częste przypadki uniewinnień, umorzeń, tzw. odtrybiania czyli znoszenia obostrzeń co do kary. Większość jednak sądziła, jak tego tamta władza oczekiwała. Ale też muszę przyznać, że tych niepokornych sędziów, wydających wyroki nie po jej myśli, już z pracy nie wyrzucano. Sądzili nadal choć byli odsuwani od spraw politycznych.
Piszę o tym, gdyż jestem ciekaw reakcji obecnej władzy na akty nieposłuszeństwa polegające na odmowie przyjęcia propozycji ministra sprawiedliwości. I czy taki sprzeciw będzie aktem heroicznym czy też pozostanie bez żadnych konsekwencji. Gdyż postawa, o którą apeluje stowarzyszenie sędziowskie będzie jednak wymagała charakteru, kręgosłupa moralnego, ale i odwagi. Ci co się nie ugną przed dyktatem ministra, zyskają w oczach całego środowiska, a także w opinii publicznej, może nie miano bohatera, to nie stan wojenny, ale wielkie uznanie na pewno. A ci co przyjmą propozycję, nie mnie ich sądzić... Ale winni pamiętać, że ta władza szybko się skończy, a jeżeli nie skończy szybko to na pewno skończy źle. Czy warto mieć wtedy taki epizod w swoim życiorysie? Jak widać zawód sędziego nie jest łatwy, czasami przychodzi wydać wyrok we własnej sprawie.
Komentarze: