przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

więcej

Obiektywizmu! Nie tak źle jak piszą i mówią!

KOMENTARZE

Robert Bagiński
2017-04-07 22:59
72588

Jedna spośród najpopularniejszych nad Wartą tez brzmi: „Jesteśmy w czarnej dupie” i że nic się tu w ostatnich dwóch latach nie udało zrobić. A przecież to nieprawda. Żalu, złości i złorzeczenia jest w Gorzowie za dużo, nawet jak nie wszystko idzie jak trzeba. 

Prezydent sobie nie radzi, to nie podlega dyskusji, ale krytycy też nie są bez winy. Byłoby dobrze, gdyby przeciwnikom Jacka Wójcickiego, zależało głównie na interesie miasta, a nie tylko swoich środowisk. Warto poświęcać uwagę i czas tym spośród prezydenckich krytyków, którzy chcą czegoś więcej, niż tylko zablokowania tej lub innej inwestycji, po to tylko, by móc później skonstatować: „A nie mówiłem!”. 
 
Niemała część wyborców widzi i docenia remonty dróg, które udało się już zakończyć – a jest tego całkiem sporo: od Towarowej, Dobrej, przez Jagiełły, a na Konstytucji 3 Maja kończąc, ale głośniej o Warszawskiej i Walczaka, z którymi są problemy. Tu brak barw pośrednich – jest tylko czerń i biel, mądrzy krytycy i nieudolni urzędnicy. Nie inaczej z Kostrzyńską – są zatroskani o przyrodę ekolodzy i społecznicy, a także autorzy „siekierezady”. 
 
Były prezydent Tadeusz Jędrzejczak pytany czy w jego koncepcji przebudowy ulicy Kostrzyńskiej było założenie wycinki drzew, odpowiedział: „Nie pamiętam”. Niemal jak inżynier Mamoń w „Rejsie” Marka Piwowarskiego: „Przejdźmy od słów do czynów. Chciałem zamienić kilka słów”. Gdyby tak sparafrazować hrabiego Wielopolskiego, można by na użytek tekstu skonstatować: „Dla gorzowian, można coś czasami zdziałać. Z gorzowianami nigdy !”. 
 
Wystarczy przeprowadzić prosty eksperyment myślowy. Czy Filharmonia Gorzowska wybudowana została bez problemów i nie podmieniono tam betonu na gorszy? Dziś to chluba miasta. Czy przebudowa drogi krajowej numer 22 została wykonana bez perturbacji? Autor przedsięwzięcia został niesłusznie oskarżony o nieprawidłowości. Czy gorzowianie cieszyliby się Trasą Średnicową Północną, gdyby nie wycięto drzew w parku Kopernika ? Dzisiaj nie wyobrażamy sobie życia bez tego kawałka infrastruktury drogowej. I tak dalej, i tak dalej.
 
Polityczne podkładanie nogi, ot chociażby w kontekście drzew na Kostrzyńskiej, to niebezpieczna gra, na której można sobie wybić zęby. Prorokowanie przez dużą część uczestników i obserwatorów gorzowskiego życia publicznego przegranej Wójcickiego w wyborach, stało się już codziennym rytuałem. Przekonani są, że zwykli mieszkańcy myślą tak jak oni, chociaż w rzeczywistości jest całkiem inaczej, a dyskusje na portalach społecznościowych, nie odzwierciedlają opinii ludzi niezaangażowanych.
 
Owszem, Wójcicki ma problem, bo urząd miejski został wyjałowiony z fachowców, których zastąpili ludzie rekomendowani przez ruchy miejskie i partie polityczne, którzy nie narzucają się wiedzą oraz inteligencją. Materiał ludzki z Platformy Obywatelskiej, Prawa i Sprawiedliwości oraz Ludzi dla Miasta okazał się bardzo lichej jakości. Inaczej mówiąc, miasto przechodzi bardzo poważne operacje inwestycyjne, a młotkami można wbijać gwoździe, ale nie da się kreślić przyszłości. Najprościej byłoby liche otoczenie wymienić: Sujaka zastąpić Gierczakiem, a Radzińskiego Bukowskim. Ale to niemożliwe, bo prezydent nie ma swobody lub umiejętności dobierania sobie współpracowników. Czegoś się boi lub czegoś nie potrafi i dlatego wszystko wygląda tak, jak to widzimy.
 
Zresztą, on sam też nie jest bez winy, a ten obraz mówi wszystko: środowy wieczór w Pałacu Mierzęcin, decydenci i samorządowcy oraz rządowa delegacja z Niemiec na uroczystej kolacji w galowych strojach. Prezydent Wójcicki wpada delikatnie spóźniony, w dżinsach, sportowych butach i flanelowej koszuli w kratkę. To nie żart, to nie plotka i zwykła złośliwość, to fakt i poziom reprezentacji stolicy województwa na międzyrządowej uroczystości.
 
Stefan Kisielewski kiedyś napisał, że z psów chowanych pod szafą wyrastają tylko jamniki. Sporo w tym racji, bo świetny wójt niewielkiej gminy nie może jednak wyrosnąć na bulteriera w mieście, ale warto by inni nie ujadali na niego tylko dlatego, że jednak coś robi, a nawet są tego efekty. Tu aktualnym jest powiedzenie: gdzie drwa rąbią, tam i wióry lecą lub – nie popełnia błędów ten, kto nic nie robi. Wcale nie jesteśmy w czarnej dup...
 
ROBERT BAGIŃSKI
bloger, były polityk i kandydat na prezydenta miasta

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x