przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

więcej

Nie od parady. Wierchowicz: Grzechy główne sędziów... (15)

KOMENTARZE

Jerzy Wierchowicz
2017-04-03 09:09
61501

(fot. Adam Oziewicz)

I znowu nie grzechem a utrapieniem polskich sędziów są skomplikowane procedury karne i cywilne. Kolejni ministrowie sprawiedliwości chcąc usprawnić postępowanie wprowadzali zmiany w procedurach, które znakomicie je wydłużały. 

A byli to ministrowie absolutni dyletanci jak np. Gowin, Czuma czy obecny. Fachowca z prawdziwego zdarzenia prof. Ćwiąkalskiego premier Tusk szybko odwołał, właściwie bez przyczyny. Parlament propozycje tych ministrów zatwierdzał ustawą i sytuacja się pogarszała i tak jest nadal. W kolejnych sejmach jest dużo nauczycieli, lekarzy, związkowców, ale prawników na lekarstwo… 
 
Miałem okazję obserwować procedurę karną w sądzie I instancji, w jednej z dzielnic Nowego Yorku, podczas studyjnego pobytu gdy byłem członkiem nadzwyczajnej komisji d/s opracowania nowego kodeksu karnego, który uchwalony został w 1997 roku. Był to sąd na podobieństwo 24-godzinnego, który u nas nie wypalił. Sesja rozpoczęła się o 10.00 rano, w niedzielę. Zwieziono podsądnych. Był to weekendowy „urobek” policji. Jeden warunek, wszyscy podsądni musieli być złapani na gorącym uczynku lub bezpośrednio po nim w wyniku pościgu policji. Takich sprawców dostarczono ok. 40. Niektórzy nawet w niekompletnym stroju. Jeden przed przed obliczem sądu stanął ubrany w papierowy worek po cemencie, złapano go na próbie gwałtu. 
 
Duża sala, za podwyższeniem pani sędzia, obok kilku asystentów, protokolant. Niżej z jednej strony kilku prokuratorów, po drugiej stronie adwokaci z wyboru i z urzędu. Także kuratorzy sądowi. Rola kuratorów jest równorzędna wobec prokuratora czy adwokata. Na sali pokrzywdzeni, świadkowie, rodziny podsądnych i publiczność. Sędzia rozpoczyna sesję, doprowadzają pierwszego. Do stołu sędziowskiego podchodzi prokurator i obrońca. Jeżeli podsądny nie ma obrońcy, sędzia wyznacza mu jednego z obecnych obrońców z urzędu. Negocjacje na temat wymiaru kary odbywają się w obecności wszystkich. Jeżeli strony dochodzą do porozumienia i sędzia nie sprzeciwia się, podsądnemu przedstawia się wynik uzgodnień. Krótka narada z adwokatem. Jeżeli podsądny się zgadza, sędzia wydaje wyrok i następny proszę. 
 
Co mnie uderzyło. Pełna jawność rozprawy, duża kultura, wzajemny szacunek uczestników rozprawy. Tak sąd, jak prokurator i adwokat wykazywali wolę zakończenia sprawy z zachowaniem interesu podsądnego. A przy tym brak jakiejkolwiek celebry. Podczas trwania danej sprawy, do sędzi wielokrotnie podchodzili prokurator, obrońca, asystent, prosząc np. o przyjęcie dokumentu do jednej ze spraw. Sędzia każdego wysłuchała, jeżeli trzeba było czasu na uzgodnienie stanowiska obrony z podsądnym czy zapoznanie się z aktami przez obrońcę z urzędu, czy prokurator prosił o przerwę, aby skontaktować się z przełożonym co do propozycji wymiaru kary, przerywała daną sprawę i rozpoczynała nową. Np. też wypisywała postanowienie do innej sprawy nakazujące zwolnienie podsądnego po wpłaceniu kaucji itd. Na sali panował pozorny chaos. Asystenci krążyli między stronami, kontaktowali się z rodzinami przekazując np. wysokość orzeczonej kaucji, pouczając o sposobie wpłaty itd. Przekazywali sędzi kolejne dokumenty dotyczące wszystkich spraw z wokandy. Sędzia panowała nad wszystkim. Ani gestu zniecierpliwienia. Każdy dokument trafiał do właściwych akt. 
 
W sumie sesja trwał około czterech godzin. Z tych czterdziestu spraw połowa zakończyła się wyrokiem. Najczęściej grzywną (chodziło o drobne występki). Co do reszty, kilka spraw odesłano do dalszego postępowania gdy były to sprawy poważniejsze jak tego gwałciciela. W kilku zarządzono badanie psychiatryczne, jeżeli zachodziło podejrzenie choroby psychicznej. Kilka odroczono gdy sędzia stwierdziła, że konieczne jest przesłuchanie świadków czy przeprowadzenie mediacji, jeżeli strony wyraziły taka wolę. Z zatrzymanych kilku aresztowała, ale zdecydowana większość wyszła na wolność po zapłaceniu kaucji. Jeżeli rodzina jeszcze w trakcie sesji uiściła  poręczenie majątkowe to podsądny wychodził z sali na wolność. Jeżeli nie to jechał do aresztu tam czekając na wpłacenie kaucji. Akta każdej ze spraw to zaledwie kilka kartek. Notatka policji, przesłuchanie podsądnego ewentualnie jednego, dwóch świadków potwierdzających winę zatrzymanego. Ten z reguły się przyznawał, stąd ten wymóg złapania na gorącym uczynku.
 
Według naszej procedury każda z tych spraw musiałaby się toczyć osobno od początku do końca. Słabo to sobie wyobrażam, aby polski sędzia pozwolił na to by mu przerywano prosząc o załatwienie czynności dotyczącej innej sprawy. Polski sędzia często po założeniu łańcucha z orłem w koronie  przybiera pozę, że „bez kija nie podchodź”. Zdarza mi się, że słyszę: „sędzia nie będzie rozmawiał z p. mecenasem przez telefon, trzeba się stawić osobiście”. Stosowanie tzw. kaucji w polskim sądzie to ciągle wyjątek a nie reguła. Po powrocie ze Stanów udało nam się, członkom Komisji, wprowadzić dwie ważne zmiany do polskiego kodeksu: instytucję dobrowolnego poddania się karze wzorowanej na opisanej wyżej i mediację. Z innymi zmianami było gorzej. Nadal formalizm w polskim sądzie jest górą, a sprawy trwają i trwają. Ale to nie tylko wina sędziów, a może nawet nie przede wszystkim.
 
Jerzy Wierchowicz

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x