Nie od parady. Wierchowicz: Grzechy główne sędziów polskich (7)
KOMENTARZE
Jerzy Wierchowicz
2017-02-27 08:56
65072
Nie będzie to tekst o nagonce na polskich sędziów, jaka ma miejsce ze strony rządzących „jaśnie panów”. Będzie to tekst, paradoksalnie, w ich obronie. W przeszło trzydziestoletniej karierze prawniczej występowałem przed wszystkimi instancjami wymiaru sprawiedliwości w całej Polsce...,
...poczynając od kolegiów do spraw wykroczeń, jeszcze za PRL-u, a kończąc na Trybunale Konstytucyjnym i Trybunale Stanu.
Także przed Trybunałem Sprawiedliwości w Strasburgu, wprawdzie tylko korespondencyjnie, ale jednak. Brałem udział tak w stanowieniu prawa, jak i w jego stosowaniu. Broniłem i oskarżałem. Piszę to nie dla własnej chwały, ale by wskazać, że mam dość doświadczenia, spostrzeżeń z wielu lat i z wielu punktów widzenia, by pisać o kondycji polskich sędziów, także by ich oceniać, zapewne subiektywnie, ale i sprawiedliwie. Jedno chcę powiedzieć. Sędziowie są absolutnie niezbędnym elementem demokratycznego państwa i ich niezawisłości należy strzec jak źrenicy oka.
A więc zaczynam. Dla porządku mojego wywodu zastosuję alfabet.
A – jak arogancja. Jest żelazną regułą „im słabszy merytorycznie sędzia, tym bardziej arogancki”. Swoją niewiedzę, nieznajomość akt, brak kompetencji, pokrywa właśnie arogancją i butą, prezentowaną wobec przestraszonych petentów. Jest to szczególnie naganne, jeżeli taki petent nie ma pełnomocnika, który by go obronił przed sędzią-frustratem. Jest to grzech występujący stosunkowo rzadko, ale jakże szkodzący całemu środowisku i wymiarowi sprawiedliwości. Jeden arogancki sędzia potrafi zepsuć opinię w mieście całemu sądowi. W naszym gorzowskim okręgu jest kilka takich przypadków. Potrzebna jest wewnętrzna presja na takiego sędziego, by się zmienił. Tego nie ma. I tacy aroganccy sądzą latami, krzywdząc ludzi.
B – jak biegli. Sędziowie zbyt często korzystają z pomocy biegłych. Co znakomicie przedłuża każdy proces, gdyż biegłych jest mało, sąd im mało płaci. Każda opinia to miesiące czekania. Potem zastrzeżenia do opinii, wniosek o kolejnego biegłego, a lata procesu biegną. Nie wiem skąd taka niewiara sędziów we własną wiedzę czy umiejętności. Z jednej strony rozumiem, że sędzia chce uzyskać fachową wiedzę, z drugiej jednak strony jakąż fachową wiedzę trzeba posiadać, aby np. osądzić prostą sprawę wypadku drogowego. Każdy sędzia ma prawo jazdy i doświadczenie, a w każdej takiej sprawie „musi” występować biegły. Co gorsza, rzadko zdarza się, aby wyrok był inny niż „orzeknie” biegły. A biegli są różni, piszę o ich fachowości. Z trzeciej zaś strony, rozumiem tych sędziów, bo gdy odmówią wnioskowi o powołanie biegłego, narażają się na zarzut apelacyjny i wyższa instancja wyrok taki, wydany bez udziału biegłego, często uchyla, „bo sąd nie zrobił wszystkiego w sprawie, aby dojść do prawdy”. Więcej samodzielności, więcej wiary w siebie, a do apelacji – zważajcie czy rzeczywiście biegły był w danej sprawie potrzebny.
C – jak czas. Olbrzymia bolączka wymiaru sprawiedliwości i olbrzymi grzech sędziów. Nie szanują czasu petentów i pełnomocników. Niemal się nie zdarza, aby wokanda zaczynała się punktualnie. Dobrze jest jeżeli jest to 5-10-15 minut spóźnienia, często jest więcej. I na to nie ma usprawiedliwienia. Grzechem jest wzywanie świadków na jedną godzinę. Wyznaczanie rozprawy na 15 minut skoro z materii sprawy wynika, iż potrwa ona co najmniej godzinę. Ludzie siedzą na korytarzu i psioczą. Psioczą i pełnomocnicy. Każde obsunięcie terminowe powoduje ruinę ich planu na cały dzień. Bo w innym sądzie jest rozprawa, na którą adwokat czy radca by spokojnie zdążył gdyby nie ten sąd, co ma opóźnienie godzinne itp. Ostatnio się poprawiło. Niektórzy sędziowie, a powinni wszyscy, przepraszają za opóźnienie. Sędziowie pamiętajcie – wy jesteście w pracy i jak Wam wypadnie przerwa to możecie coś zrobić pożytecznego. Dla petentów i pełnomocników czas oczekiwania na opóźniającą się rozprawę jest bezpowrotnie stracony.
CDN...
Jerzy Wierchowicz
Komentarze: