Kara za niekompetencję władzy? Bagiński: i tak zapłaci GW
KOMENTARZE
Robert Bagiński
2017-02-11 21:51
73669
Najbardziej uderza w Gorzowie: brak wizji, hiperinflacja bajeru i deficyt strategicznego oraz perspektywicznego myślenia o mieście na wiele lat. Pewnie, że będą konsekwencje... Zatem otwartym pozostaje pytanie: czy cena jaką zapłaci za to miasto, nie jest zbyt wysoka?
Przez ostatnie kilkanaście lat realizowana była nad Wartą, lepiej lub gorzej, z błędami lub zaniechaniami, wizja Gorzowa liderującego w regionie, a na pewno w subregionie gorzowskim. Ostatni czas pokazał, że była zbyt ambitna, bo nie uwzględniała ewentualnych deficytów przyszłych wykonawców. Była więc trudna do ogarnięcia przez wesołą trupę składającą się ekswójta, hip-hopowego wodzireja, żony sponsora kampanii oraz nadambitnego pośrednika nieruchomościami, którzy postanowili zredukować wszystko o połowę i więcej: od remontu Kostrzyńskiej, przez zaniechanie remontu willi Jahnego, by umiejscowić tam Miejski Ośrodek Sztuki, a na zmarginalizowaniu projektu Centrum Edukacji Zawodowej kończąc.
Można odnieść wrażenie, że prezydent Jacek Wójcicki oraz jego ekscentryczni współpracownicy: Radosław Sujak, Artur Radziński, Agata Dusińska czy Ewa Hornik, zamiast zajmować się budowaniem pozycji miasta w regionie, zajmują się wyłącznie zaspokajaniem potrzeb swoich koterii i mocodawców. Mieszkańcy od polityków nie oczekują zbyt wiele, tyle tylko, iż będą rzetelnie wykonywać swoją robotę, za którą biorą od nich, podatników, pieniądze. To nie Warszawa i nikt nie oczekuje od prezydenta, jego zastępców i dyrektorów, że będą ładnie wyglądać i często pokazywać się w mediach.
Tymczasem, rozziew między tym, co i jak robić dla miasta trzeba, a jak się to wykonuje, jest ogromny. Z konkursu na dyrektora MCK-u wyeliminowany został absolutnie najlepszy kandydat, tylko dlatego, iż analizując podczas przesłuchania budżet instytucji, wykazał wiele nieścisłości podczas miejskich imprez, które zdarzyć się nie powinny. Za kilka miesięcy miasto opuści wybitna dyrygent profesor Monika Wolińska, bo uczyniono jej zarzut z tego, że jest wymagająca względem orkiestry, a na kanwie „biedadyskusji” o orkiestrze, swoje pięć groszy dorzuciła głośna radna niezależna. Skuteczność kierowanego przez Agatę Dusińską Wydziału Obsługi Inwestora i Biznesu, przyrównywana jest do montypythonowskiego „Ministerstwa Głupich Kroków”, co jednak jest niczym przy niemal fikcyjnym etacie Miejskiego Rzecznika Praw Przedsiębiorców dla Katarzyny Koryckiej. Nonszalancja z jaką prezydent potraktował wydanie 150 tysięcy złotych na strategię marki „Gorzów – w sam raz”, która wylądowała za sprawą jego koalicjantów z PiS w pisuarze, powinna budzić niepokój.
Nie budzi go, bo choć grono wyznawców dogmatu o nieomylności „Sokratesa z Deszczna” mocno się kurczy, to wciąż znajdują się tacy, którzy ze słabości prezydenta będą chcieli uczynić swoją siłę. Kumulacja inwestycyjnych błędów, głupich – by nie powiedzieć podejrzanych – zakupów budynków w centrum miasta, personalnych pomyłek, braku wizji oraz nepotyzmu na niespotykaną dotychczas w Gorzowie skalę, sprawiły, iż ostatnie miesiące są okresem, gdy triumfuje w mieście jedna emocja – nostalgia za tym, co było lub co mogłoby być, gdyby nie wejście z przysłowiowego deszczu pod rynnę.
Wygląda na to, jakby ludzie gorzowskiej władzy nie dostrzegali, że funkcjonują w oparach absurdu lub mają halucynacje. Opóźnienia w remoncie torowiska na Warszawskiej? Wiceprezydent Radziński publicznie twierdzi, że ziemia musi odpocząć. Odejście znanej dyrygent? Prezydent oficjalnie o niczym nie wie, chociaż napisali już o tym wszędzie. Zmiany personalne w Ratuszu Degradowani za złą pracę mają odpowiadać za obsługę interesów, ludzi odpowiadających za zatrudnianie pracowników. Itd. itd.
Może w innym czasie i także w innym miejscu, bo Gorzów nie jest metropolią dyktującą warunki innym, podobne humoreski można by przyjąć ze wzruszeniem ramion. Ale nie dziś. Chciałoby się krzyknąć: „Hallo, do roboty!”, ale zbytkiem naiwności jest wiara, że przy Sikorskiego ktokolwiek to usłyszy, a tym bardziej zrozumie. Przykład pierwszy z brzegu. Kolejny już raz uznany prawnik, filantrop i radny Jerzy Synowiec zaapelował, aby zorganizować „przetargi pomysłów”, które pozwoliłyby zagospodarować generujące koszty pustostany, poprzez przekazanie ich osobom z najlepszymi pomysłami. Dojmująco smutna jest reakcja władz, i to od wielu miesięcy: milczenie, ignorancja, brak własnych pomysłów.
Mamy więc dzisiaj w Gorzowie najbardziej niekompetentną władzę od 1994 roku. Dokładnie w momencie gdy powinna być najlepsza, gdyż bokiem może nam odpłynąć strumień dużych unijnych pieniędzy. Jest trochę tak, jakby Ireneusz Maciej Zmora do walki o Mistrzostwo Polski wystawił amatorów z miniklubu w Wawrowie. W sporcie jakoś może to byśmy przeżyli, ale dla miasta skończy się to dramatycznie. Co ważne, za zaprzepaszczenie szans miasta na zrobienie dużego kroku do przodu, odpowiedzialność ponoszą nie tylko biorący bezpośrednio udział w tym procederze. Także ci, którzy w imię partykularnych interesów, śpiewają w chórze prezydenckich pochlebców.
ROBERT BAGIŃSKI
bloger, były polityk i kandydat na prezydenta miasta
Komentarze: