przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

więcej

Synowiec nie żartuje: skutki będą opłakane

KOMENTARZE


2016-08-02 19:21
100333

(fot. Adam Oziewicz)

Wokół remonty ulic – wszyscy na nie czekali i niemal wszyscy akceptują utrudnienia. Na Zawarciu nową jakość zyskają Towarowa i Fabryczna, a w centrum Walczaka, Warszawska i Borowskiego. Ostro idą też prace przy obwodnicy, gdzie budowana jest druga nitka S-3... 

To duży drogowy krok do przodu, ale to ciągle mało, bo przed nami modernizacja ulicy Kostrzyńskiej, Szczecińskiej i Walczaka, w jej części kierującej się na Strzelce Krajeńskie. Problemów z nawierzchnią pozostałych ulic w centrum naszego miasta zliczyć się nie da, bo lista ciągle jest zbyt długa. Przykłady: Kazimierza Wielkiego, Kosynierów Gdyńskich, Armii Polskiej, Drzymały, Okrzei. Ale centrum Gorzowa to nie tylko ulice i chodniki, ale też stojące przy nich domy i inne budowle. Przygotowuję właśnie listę stu najszpetniejszych obiektów w centrum i okolicy, aby uprzytomnić wszystkim, jaka jest skala problemu. A przecież  wcale tak być nie musi, bo wszystkie te obiekty mają swoich właścicieli i to oni w pierwszej kolejności powinni zadbać o ich wygląd. Zgodnie zresztą z zapisami prawa budowlanego, które umożliwia nawet nałożenie sankcji karnych na tych, którzy uporczywie zaniedbują swoją własność, nawet jeśli są to zaniedbania tylko estetyczne. 
 
Niemal codziennie jestem w Sądzie Okręgowym przy ulicy Mieszka I i ze wstydem obserwuję, że w bezpośredniej okolicy tej szacownej instytucji, którą odwiedzają przecież z reguły ludzie spoza Gorzowa –  często gęsto ze stolicy – znajduje się wiele ruin i obiektów tak zaniedbanych, że aż trudno w to uwierzyć. Przykłady? To opuszczona stacja paliw sto metrów od sądu, gdzie hula wiatr i rosną chaszcze, to porzucony pub pięćdziesiąt metrów od sądu, gdzie pijaczkowie wyrzucają opróżnione butelki, to nieczynny obiekt po poczcie (kilkanaście metrów od sądu) – czekający od lat na nabywcę, to uschnięte drzewa na całej długości ulicy – od kilku lat proszące o wycięcie, to dwa pustostany przy ulicy Krasińskiego, psujące wygląd tej pięknej ulicy, wreszcie to zrujnowana i częściowo wypalona willa (jeden z najpiękniejszych domów w Gorzowie) przy Kazimierza Wielkiego przy sklepie ogrodniczym, czy budowana z mozołem, w arcyślimaczym tempie plomba przy Mieszka I. 
 
Oczywiście jest tego więcej, a przecież tak mamy niemal przy każdej ulicy w centrum. Właścicielami tych szpetot są osoby prywatne, ale też firmy, czy wreszcie (często) – miasto. Budując tożsamość Gorzowa musimy pokazać, że jego wygląd nie jest nam obojętny. Miasto ma potencjał, który podkreślają wszyscy, którzy wpadają tu z wizytą. Najbliższe pięć lat mają zmienić  Gorzów nie do poznania. Elementem  zmian musi być też znikniecie tych stu ruin, czy innych szpetot. Ich los będę śledził, ujawnię ich właścicieli i będę w tej sprawie męczliwy, aż do skutku.
 

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x