Synowiec nie żartuje: skutki będą opłakane
KOMENTARZE
2016-08-02 19:21
100333
Wokół remonty ulic – wszyscy na nie czekali i niemal wszyscy akceptują utrudnienia. Na Zawarciu nową jakość zyskają Towarowa i Fabryczna, a w centrum Walczaka, Warszawska i Borowskiego. Ostro idą też prace przy obwodnicy, gdzie budowana jest druga nitka S-3...
To duży drogowy krok do przodu, ale to ciągle mało, bo przed nami modernizacja ulicy Kostrzyńskiej, Szczecińskiej i Walczaka, w jej części kierującej się na Strzelce Krajeńskie. Problemów z nawierzchnią pozostałych ulic w centrum naszego miasta zliczyć się nie da, bo lista ciągle jest zbyt długa. Przykłady: Kazimierza Wielkiego, Kosynierów Gdyńskich, Armii Polskiej, Drzymały, Okrzei. Ale centrum Gorzowa to nie tylko ulice i chodniki, ale też stojące przy nich domy i inne budowle. Przygotowuję właśnie listę stu najszpetniejszych obiektów w centrum i okolicy, aby uprzytomnić wszystkim, jaka jest skala problemu. A przecież wcale tak być nie musi, bo wszystkie te obiekty mają swoich właścicieli i to oni w pierwszej kolejności powinni zadbać o ich wygląd. Zgodnie zresztą z zapisami prawa budowlanego, które umożliwia nawet nałożenie sankcji karnych na tych, którzy uporczywie zaniedbują swoją własność, nawet jeśli są to zaniedbania tylko estetyczne.
Niemal codziennie jestem w Sądzie Okręgowym przy ulicy Mieszka I i ze wstydem obserwuję, że w bezpośredniej okolicy tej szacownej instytucji, którą odwiedzają przecież z reguły ludzie spoza Gorzowa – często gęsto ze stolicy – znajduje się wiele ruin i obiektów tak zaniedbanych, że aż trudno w to uwierzyć. Przykłady? To opuszczona stacja paliw sto metrów od sądu, gdzie hula wiatr i rosną chaszcze, to porzucony pub pięćdziesiąt metrów od sądu, gdzie pijaczkowie wyrzucają opróżnione butelki, to nieczynny obiekt po poczcie (kilkanaście metrów od sądu) – czekający od lat na nabywcę, to uschnięte drzewa na całej długości ulicy – od kilku lat proszące o wycięcie, to dwa pustostany przy ulicy Krasińskiego, psujące wygląd tej pięknej ulicy, wreszcie to zrujnowana i częściowo wypalona willa (jeden z najpiękniejszych domów w Gorzowie) przy Kazimierza Wielkiego przy sklepie ogrodniczym, czy budowana z mozołem, w arcyślimaczym tempie plomba przy Mieszka I.
Oczywiście jest tego więcej, a przecież tak mamy niemal przy każdej ulicy w centrum. Właścicielami tych szpetot są osoby prywatne, ale też firmy, czy wreszcie (często) – miasto. Budując tożsamość Gorzowa musimy pokazać, że jego wygląd nie jest nam obojętny. Miasto ma potencjał, który podkreślają wszyscy, którzy wpadają tu z wizytą. Najbliższe pięć lat mają zmienić Gorzów nie do poznania. Elementem zmian musi być też znikniecie tych stu ruin, czy innych szpetot. Ich los będę śledził, ujawnię ich właścicieli i będę w tej sprawie męczliwy, aż do skutku.
Komentarze: