przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

więcej

Grzegorz Musiałowicz: Obecna ordynacja dusi politykę poza partią!

KOMENTARZE

red
2015-08-17 13:54
60100

(fot. Michał Kapuściński)

Jednomandatowe okręgi wyborcze? Tak, o nich trzeba dyskutować! Zresztą będzie do tego okazja przed 6 września czyli przed referendum – zapowiadamy debatę: 27 sierpnia w Bibliotece Herberta. Ale przed spotkaniem na gorzow24.pl kilka komentarzy dotyczących JOW-ów.

Jako pierwszy z zaproszonych na debatę gości komentarz przesłał nam Grzegorz Musiałowicz z klubu radnych LdM oraz Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Zawarcia.       

Grzegorz Musiałowicz:
Mamy zdeformowany system polityczny opanowany przez partie jako organizacje, które lansują się jak proszek na trudne plamy, czyli że tylko one rozwiążą problemy obywateli. Służą zaś tak naprawdę wąskiej grupie skupionej wokół władzy i wpływów, polityków walczących ze sobą wzajemnie o wpływy w partii, co jest trampoliną do stanowisk w organach państwa i jednostkach samorządu terytorialnego. W mniejszych jednostkach udaje się innym komitetom niż partyjne, ale tak czy tak trzeba zbudować komitet wyborczy, by mieć szanse na wygraną.

Wprowadzenie okręgów jednomandatowych nie wymaga zmian konstytucji, tylko zwykłej ustawy. Daje szansę na zmianę zakonserwowanych, niezdrowych dla demokracji stosunków na scenie politycznej. Istnieje oczywiście, jak przy każdej zmianie systemowej, ryzyko powtórzenia się problemów z lat 90. czyli rozdrobnienia parlamentu, co może skutkować czasowym paraliżem w jego funkcjonowaniu i problemami przy sformowaniu sprawnego rządu. Jest bowiem możliwa sytuacja, gdzie w każdym z 460 nowych okręgów wygrywa osoba o innych poglądach i w rezultacie nie są one w stanie się porozumieć w kwestii poparcia dla tworzenia rządu. To oczywiście mało prawdopodobne, ale nie niemożliwe, znając doświadczenia polskiego parlamentaryzmu choćby z okresu międzywojnia (aby wybrać Narutowicza na prezydenta, trzeba było 5 czy 6 głosowań, po licznych targach i uzgodnieniach).

Na pewno jednak zmiana może być krokiem ku większej demokracji, której towarzyszy rozwój społeczeństwa obywatelskiego, a zmniejszają się wpływy dyktatu partii na życie społeczne. Straszy się, że 100 procent miejsc w parlamencie mogą zając przedstawiciele tylko jednej partii, ale jest to mało realne.

Obecna ordynacja blokuje samodzielność obywatela do zgłoszenia swojej kandydatury w wyborach do Sejmu poza listami partyjnymi. Oznacza to, że obywatel nie może swobodnie bez decyzji komitetu wyborczego i jego pełnomocnika kandydować. To ogranicza demokrację (bierne prawo wyborcze), jeśli nie jest nawet naruszeniem praw wynikających z konstytucji. Praktycznie uniemożliwia kandydowanie obywatelom; mogą oni wybierać, ale w praktyce nie mogą być wybierani do organów demokratycznego państwa.

Wynika, że wybory „powszechne” są powszechne jedynie z nazwy, skoro bierne prawo wyborcze nie może być przez obywateli w pełni wykorzystywane.

Obecnie wyborcom trudno jest zrozumieć skomplikowane mechanizmy przeliczania głosów. Stąd zaskakują sytuacje, że ktoś mając mniej głosów, dostaje się do organu za silnym liderem listy, który wciąga kolejne osoby mające mizerne wyniki. Zaś z innej listy nie wchodzą kandydaci mający więcej głosów, jeżeli wynik całej listy był słaby czy jej lider nie zdobył dużej ilości głosów. To jeden z czynników powodujących niechęć do obecnej ordynacji wyborczej.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x