Po co uliczna opozycja? Jest odpowiedź
KONSTYTUCJA MąDRALO
Adam Oziewicz
2018-09-11 23:27
70454
Najpierw w KOD, teraz lider Obywateli GW... Czy Leszek Pielin był ubekiem? Zdecydowanie zaprzecza. A może zna, rozmawiał albo chociaż widział ubeka? – Też nie. Choć tego akurat nie można być pewnym – zauważa w rozmowie z portalem twarz gorzowskiej opozycji ulicznej.
Pytamy, bo rozstrzygającym argumentem dezawuującym działania prodemokratów jest ich rzekoma stała współpraca ze skompromitowanymi politykami, siłami antypolskimi, zbyt proeuropejskimi. Leszek Pielin zna to dobrze: oderwani od koryta, ubecy, pozbawieni resortowych emerytur... Tymczasem jego historia jest prosta: technikum elektryczne w Gorzowie, studia techniczne, w latach 80’ stocznia remontowa i protesty, łącznie z udziałem w paleniu komitetu wojewódzkiego PZPR w Szczecinie i w ataku na komendę milicji. Potem powrót do Gorzowa, żeniaczka, praca w elektrowni, drukarni, a następnie 28 lat żeglugi handlowej w PŻM – pracował jako elektryk na masowcach (lata 1982 – 2009).
Kontynuujemy wątek: w PRL-u w żegludze na pokładach statków podczas rejsów obecność zakamuflowanych ubeków było normą… Nasz rozmówca w swojej pracy bezpośrednio na takich ludzi nie trafił, ale przyznaje, że na morzu trudno takie towarzystwo było wykluczyć. – Nie wiem, ci ludzie się nie ujawniali. Jeżeli byli to bardzo zakonspirowani. Ale nie sądzę… – ocenia. Załoga jak rodzina – jeden za wszystkich, wszyscy za jednego. Ma nadzieję, że tak właśnie było. Choć wie, że ukryć donosiciela w ekipie to nie problem. Ale nawet po latach nikt taki się nie ujawnił, nie ma nawet podejrzeń.
„Oderwani od koryta”
Ostatnia rozmowa z Leszkiem Pielinem na portalu – sierpień 2016, przymiarki do jesiennych wyborów regionalnych w lubuskim KOD. Z tamtych planów nic nie zostało… Ludzie KOD-u z Gorzowa i okolic, delegaci na zjazd mówią wprost: nie był czysty, demokratyczny. Już na miejscu poprosili o naprawę procedury wyborczej. W efekcie awantura – delegaci z Zielonej Góry z byłym przewodniczącym próbowali wykluczyć ze zjazdu, z użyciem policji, aktywistów z Gorzowa. W rezultacie opuścili spotkanie. – Nie odpowiadał nam sposób prowadzenia tych wyborów i brak jakiejkolwiek szansy na naprawę lub wręcz przełożenia terminu wyborów na później gdy sytuacja się ustabilizuje – wspomina L. Pielin. Już wtedy powstał pomysł: gorzowianie zbudują swoją organizację – własny, lokalny ruch prodemokratyczny, dla którego konstytucja RP, walka o jej przestrzeganie będzie podstawą.
Cele ze statutu KOD-u przełożyli do swoich, bo te nie wymagały dyskusji – problem stanowiło co innego: do struktur dostali się ludzie, których nie akceptowali. Ideowo są pochodną zarazem kontynuacją Komitetu Obrony Demokracji, z zastrzeżeniem, że działają lokalnie, w Gorzowie i na północy województwa. Przy tym niezależnie, zgodnie z autorskim statutem, już jako Obywatele GW 66-400 (OGW). Nieco wcześniej, na poziomie krajowym zaczęli działać Obywatele RP – gorzowianie zauważyli ten ruch, pomyśleli o konsolidacji, stąd porozumienie i nawiązanie w nazwie do tego przedsięwzięcia. Część Obywateli GW jest w szeregach ruchu społecznego Obywatele RP.
Między KOD-em końca 2016 roku, a ruchem pod szyldem Obywatele GW był rok działań obywatelskich bez identyfikacji z nazwą, ale z ideą obrony demokracji i konstytucji. – Byliśmy wolną grupą ludzi. Gdy przygotowywaliśmy jakieś wydarzenie, rejestrowałem je na siebie – występowałem jako obywatel organizator. Podawaliśmy cele działania bez wskazywania konkretnej nazwy, tak było blisko rok – przedstawia sytuację nasz rozmówca. Chodziło o działanie, nie wikłanie się w czasochłonną procedurę rejestracji w KRS.
Opozycja uliczna. Pasuje!
Przez cały 2017 rok do dziś przygotowują literiady – publiczne wystąpienia z hasłami prodemokratycznymi, manifestami w obronie konstytucji z liter na pojedynczych kartonach trzymanych przez aktywistów. Organizowali głośne czytania konstytucji. W sumie blisko pięćdziesiąt akcji w centrum Gorzowa. Ale to nie wszystko... Przez lipiec, sierpień, część września ubiegłego roku regularnie spotykali się manifestując w obronie niezawisłości sądów. Ponadto gorzowianie z ulicznej opozycji przyłączali się do miejskich inicjatyw nie tylko w Gorzowie, też w Witnicy, Myśliborzu – protestowali razem z nauczycielami przeciwko reformie szkolnictwa, manifestowali w obronie pomnika na placu Grunwaldzkim, byli aktywni na sesjach rady miasta. A ostatnio wspierali grupę Front Gorzów w zbieraniu podpisów pod petycją, której celem jest kontrakt dla PET-a w gorzowskim szpitalu. Współorganizowali też spotkania z osobistościami polskiej polityki w ramach klubu obywatelskiego. Kolejne 17 września – do Gorzowa wybiera się sędzia Igor Tuleya, a jeszcze w tym samym miesiącu profesor Magdalena Środa.
Z punktu widzenia Leszka Pielina określenie „opozycja uliczna” trafne. – Dla nas nie ma innej płaszczyzny wpływu. Nie mamy partii. W żadnej postaci nie ma nas w rządzie, sejmie czy senacie, nawet w ugrupowaniach pozaparlamentarnych. Aktywność obywatelska przez protesty uliczne to nasza jedyna strefa perswazji, przekonywania do demokracji, manifestowania sprzeciwu dla autorytaryzmu – zauważa nasz rozmówca. Opozycja uliczna? To mu pasuje, bo z kolei parlamentarna jest niewydolna, zatem opozycja uliczna w opozycji do opozycji parlamentarnej.
Co prawda jest w Nowoczesnej, ale zapowiedział partii i zarządowi, że protesty uliczne nie będą formą agitacji politycznej – tu chodzi tylko i wyłącznie o konstytucje, obronę polskiej demokracji. Uważa, że manifestacje nie kolidują z celami Nowoczesnej, ale zarazem nie mogą być jej narzędziem. Zresztą niemal wszyscy ludzie z OGW są aktywni politycznie, ale nie ma to bezpośredniego wpływu na sam ruch OGW. Sprawy partyjne pozostawiają obok. Ktoś może zarzucić, że tak się nie da... Pielin jest gotowy stanąć twarzą w twarz z każdym i udowodnić, że to możliwe. – Nie wychodzimy na ulicę na zlecenie partii – jesteśmy tam dla siebie, mamy taką potrzebę, mamy cele i prosimy ludzi o wsparcie w ich realizacji – zaznacza.
Warto protestować?
Konstytucja jako umowa społeczna, dokument z 52-procentowym poparciem narodu... Ale czy rzeczywiście tak fundamentalna i warta zaangażowania, czasu, przy tym narażania się na totalne niezrozumienie i krytykę, na wędrówkę do sądów? – pytamy naszego rozmówcę. Z przekonaniem mówi, że w państwie zawsze trzeba się na coś umówić. Konsensus w formie fundamentalnego dokumentu musi być zawarty, inaczej nie ma jak się porozumieć. – Zresztą to, że jesteśmy Polakami, tworzymy odrębny naród to też jest umowa. Przecież w granicach Polski żyją Białorusini, Litwini, Ukraińcy, Niemcy i oczywiście Polacy, ale o przeróżnych poglądach na świat, różnych temperamentach i wielu wrażliwościach – podkreśla.
W 1997 roku 52 procent społeczeństwa w referendum opowiedziało się za konstytucją, dla niego od tamtej pory jest niepodważalnym fundamentem. W dokumencie widzi wady i konieczność zmian, ale to nie proces na jedno nocne posiedzenie sejmu. Nowa konstytucja to zadanie na kilka lat i rzecz porozumienia wszystkich Polaków. A do momentu uchwalenia nowej, stara niech będzie rzeczą świętą. Dlatego nie ma wątpliwości, że warto o nią walczyć.
Manifestacje poglądów na ulicy... Sam lider przyznaje szczerze: efekt niewielki. Literiada, niedziela, 15.00 ekipa OGW przy bimbie w środku miasta. Obok przechodzą ludzie podnosząc kciuk do góry w geście akceptacji, ale się nie przyłączają. Równie często mijają ich otwarci przeciwnicy, wyzywając od lewaków i ubeków. L. Pielin po rozmowach z gorzowianami już wie, że choć nie stoją przy nich, nie wspierają otwarcie to zauważają. – Ludzie widzą, że czegoś chcemy, protestujemy, że nam zależy na tym, co robimy i głosimy.
Gdy pojawia się zwątpienie, bo tak jest – 50 razy pod bimbą i niemal zerowy odzew – lider grupy przekonuje: bądźmy jak pomnik – stał, stoi i wszyscy są przekonani, że będzie tam stał jak na straży. Często powtarza współprotestującym, szczególnie przy sądzie: – bądźmy jak kropla wody drążąca skałę.
Przecież nie wszyscy muszą protestować – do tego potrzebny jest czas, stabilna sytuacja w pracy, temperament, odwaga. Przy tym nie zawsze pracodawcy dobrze odbierają tego typu aktywność swoich pracowników – ten aspekt sprawy również Obywatele GW biorą pod uwagę. Ludzie przechodzą obok, wyraźnie widać, że są pozytywnie nastawieni, ale z sobie znanych powodów się nie zatrzymują… L. Pielina martwi, że doczekaliśmy czasów, gdy Polacy boją się wyrażać swoje poglądy polityczne.
500 +/–, czar państwa nadopiekuńczego
Wielu mówi: konstytucja jako fundament państwa ok., ale nie da się nie docenić niektórych posunięć rządu PiS. Widać plan dla polityki społecznej, gospodarki, jest pomysł na poprawę sytuacji w służbie zdrowia... Generalnie, program PiS z mniejszym lub większym powodzeniem jest realizowany, przynajmniej w sferze społecznej. Część Polaków czuje się dowartościowana. Ktoś w końcu dla nich coś zrobił? Czy Pielin to widzi? Czy akceptuje? W końcu, czy docenia?
Nasz rozmówca zwraca uwagę, że chytrym posunięciem PiS-u było 500+. Chytrym, ale też kosztownym i niezbyt mądrym. Bo w jego opinii są dziesiątki lepszych sposobów na to, aby poprawić życie ludziom, ale tylko ten jest spektakularny. I tylko dlatego został wprowadzony w życie. – Są twarde dowody na to, że część 500+ nie trafia tam gdzie powinna. Każdy to widzi w swoim otoczeniu. Tam gdzie dzieci biegały do sąsiadów po jedzenie, nadal biegają, różnica tylko taka, że pod oknem mieszkania tej rodziny stoją dwa samochody. Tymczasem pomoc państwa powinna być kierowana precyzyjnie, w punkt, tam gdzie jest autentycznie potrzebna. Każda inna forma, choćby powszechna, w rezultacie będzie destabilizować sytuację – mówi z przekonaniem.
Zapewnia jednocześnie, że już nie długo będziemy rozmawiać o kosztach tych działań dla budżetu i będzie to dyskusja dramatyczna. Ale przyznaje też, że miliony ludzi nawet jeżeli nie odczuli bezpośrednio efektów posunięć rządu w sferze socjalnej to na pewno dotarła do nich taka oto narracja PiS: „myślimy o was, dążymy do tego, aby w Polsce Polakowi żyło się dobrze”. – To chwyciło i nie wydaje się, aby rządzący porzucił taki właśnie przekaz. W rezultacie wielu Polaków, którzy w wolnej Polsce czuli się zepchnięci na margines życia, teraz jest dowartościowanych. Krótko mówiąc: wielki comeback państwa opiekuńczego – zauważa.
Z przejmującą siłą takiego właśnie przekazu zmaga się na co dzień. Na ulicy pytają: dlaczego tu stoicie? PiS zrobił więcej dla Polaków niż wszystkie poprzednie rządy… Wtedy pan Leszek mówi: zróbcie rzetelny bilans, pomyślcie, co PiS daje i co zabiera w zamian? Co PiS mówi teraz, a co mówił gdy był w opozycji? Jakie ma kadry? Misiewicze i wielu innych… Ile marnotrawi pieniędzy na biurokrację? – Gospodarka? Regulacja najniższych stawek zarobków to bezsprzecznie sukces tego rządu, ale poza tym niewiele – podsumowuje. Ale nawet nie odważy się bronić ośmiu lat rządów PO. – Mieli masę czasu na to, aby zrobić to samo, nawet lepiej. Przez zaniechania teraz taki ambaras – ocenia. Dwie kadencje na zrobienie porządnych reform, a nie zrobili nic tylko chełpili się władzą. Nawet nie tknęli najważniejszych spraw dla Polski. Dziś ci sami ludzi obiecuję naprawę państwa. Wierzyć? Lider OGW już nie wierzy. Wypatruje trzeciej siły. Młodych ludzi godnych powierzenia najtrudniejszych zadań, 30-, 40-latków. Niech oni budują ten kraj. Nie przesądza, ale może Biedroń...
– PiS, jak na talerzu, pokazał Polakom co można i czego nie powinno się robić. W pewnym sensie wykonał dobrą robotę, bo dał gotowe rozwiązania następcom. Wiadomo przed czym się bronić i jasne w jakim kierunku iść, ale z rozsądkiem, nie zapominając, że Polska jest różnorodna, a Polacy, jak i inni, mają przeróżne poglądy i żaden nie powinien czuć się marginalizowany – podsumowuje Leszek Pielin.
tekst otwiera naszą nową zakładkę „konstytucja mądralo”
odnajdziecie tu teksty dotyczące wagi Konstytucji RP, istoty sądów i sądownictwa, także podstawowych zasad demokracji
Komentarze: