przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Tadeusz Jędrzejczak: Senat dla fachowców, nie polityków [WYWIAD]

WYBORY 2015


2015-10-12 08:34
60030

Tadeusz Jędrzejczak chce zamienić mandat radnego sejmiku na senatorski

Tadeusz Jędrzejczak chce zamienić mandat radnego sejmiku na senatorski (fot. Michał Kapuściński)

Czy kampania senacka bardziej wyczerpuje niż samorządowa i w jakim celu wybiera się tam prezydent z 16-letnim stażem? O tym i nie tylko w rozmowie z Tadeuszem Jędrzejczakiem, byłym prezydentem, radnym sejmiku województwa i kandydatem w zbliżających się wyborach do Senatu.  

Mam wrażenie, że pańska inauguracja kampanii wyborczej tu gdzie rozmawiamy, w Hotelu Mieszko, była zupełnie inna niż rozpoczęcie kampanii sprzed roku. Wyciągnął Pan wnioski z tej poprzedniej?

Ja po prostu zrobiłem kampanię taką, jaką zawsze chciałem mieć. Ta kampania bardzo ładnie się rozwija dzięki pomocy wielu wolontariuszy. Inauguracja była bardzo udana, zaprezentowałem swoją ideę państwa, stronę internetową, przemówiłem do blisko dwustu ludzi, przedstawiłem swoje poglądy na temat przyszłości Polski, jak i swój spory dorobek polityczny.

Jechałem niedawno taksówką i gdy mijaliśmy pański plakat, taksówkarz rzucił „po co temu Jędrzejczakowi ten Senat? Mógłby już odcinać kupony po prezydenturze”. Więc zainspirowany pytam: po co Panu właściwie ten Senat?

Istotą problemów Polski jest to, że powinniśmy mieć w parlamencie ludzi z olbrzymim doświadczeniem, znających się na problematyce krajowej i międzynarodowej, na problemach gospodarczych i samorządowych. Ja jestem taką osobą, zasiadałem trzy kadencje w sejmie, byłem 16 lat prezydentem, teraz kieruję komisją kultury, sportu i turystyki w sejmiku. Mogę więc powiedzieć, że jestem przygotowany do pełnienia funkcji senatora. Ponadto jestem w sile wieku, czuję się znakomicie, mam dobrą formę i chciałbym to wieloletnie doświadczenie spożytkować w Senacie dla dobra naszego kraju i regionu. Poza tym uważam, że przyszłość Polski zależy od kształtowania przepisów prawa. Chciałbym, żeby Polska była krajem rozkwitającym gospodarczo, gdzie każdy obywatel oddycha pełną piersią i decyduje sam za siebie oraz żeby każdy wiązał tu swoją przyszłość. Jestem człowiekiem ambitnym, który dotrzymuje słowa i jest w tym skuteczny.

Analizował Pan inne listy do Senatu? Jest szansa na rzeczywiste powstanie tam grupy ludzi z samorządowym doświadczeniem?

Od wielu lat jestem zwolennikiem przekształcenia Senatu w izbę samorządową. Tam powinni zasiadać prezydenci miast, marszałkowie, byli prezydenci RP i premierzy a więc ludzie posiadający określone doświadczenie i wiedzę. To powinna być izba merytoryczna a nie polityczna, mająca wpływ na zmianę konstytucji czy prawodawstwo. Tacy ludzie mają o tym pojęcie.

Ale czy jest szansa, żeby taka grupa ludzi się znalazła już po tych wyborach?

Mam nadzieję, że wyborcy podejmując decyzję nie będą patrzyli na przynależność partyjną a na człowieka. To gwarancja, że Senat będzie izbą żywą i korygującą ustawy przychodzące z Sejmu. Ja jestem bezpartyjny i mam określony dorobek.

Dzisiejsza polityka w ujęciu medialnym kręci się wokół sporu. Wielu ludzi ostrzyło sobie zęby na starcie Jędrzejczak – Komarnicki, tymczasem...?

Zawiedli się. Ja nie mam zamiaru prowadzić kampanii ostrej a merytoryczną. Odwiedzam ludzi w ich miejscach pracy i wypoczynku, biorę udział w spotkaniach z ludźmi, w przedsięwzięciach senioralnych, jeżdżę do różnych miejscowości. Spotykam ludzi w różnych sytuacjach, rozmawiam z nimi i słucham ich opinii. Nie mam zamiaru nikogo atakować, jestem za Polską, za obywatelami naszego kraju i regionu. Oczekiwanie, że będę prowadził kampanię przeciwko komuś jest nieuprawione.

Oczekiwania wyborców z tzw. terenu różnią się od tych tutaj?

Objechałem już wszystkie powiaty, byłem we wszystkich miastach powiatowych, w niektórych dwukrotnie, rozdałem kilka tysięcy ulotek. Oczekiwania są wszędzie takie same. Ludzie chcą żyć lepiej, żeby Polska była krajem wolnym, w którym sami podejmują decyzje. Polacy udowodnili, że potrafią to zrobić, biorąc sprawy w swoje ręce. Oczekiwanie jest też, żeby polityką zajmowali się ludzie poważni i doświadczeni, wiedzący jak Polska ma wyglądać. Ludzie nie chcą sporów między PiS a PO, nie wierzą też w ich obietnice. Zdają sobie sprawę, że to propozycje mało realne. Chcą żyć lepiej i stabilniej, bo mieszkamy w europejskim kraju, w którym zarobki są zbyt niskie. Stąd emigracja czy poszukiwanie zajęć dodatkowych. Gwarancję realizacji tych oczekiwań dają tacy ludzie jak ja, którzy znają się na tym i przyczynili się do spadku bezrobocia i powstania nowych miejsc pracy. Dlatego jestem przyjmowany ciepło.

Fizycznie ta kampania bardziej wyczerpuje niż prezydencka?

Kampanię prezydencką prowadziłem w zupełnie inny sposób. Byłem urzędującym prezydentem i miałem bardzo poważne problemy związane z negocjacjami w sprawie ZIT-ów i pieniędzy unijnych. Dzisiaj mam więcej czasu na kampanię od drzwi do drzwi. Cieszę się, że jestem rozpoznawalny i ludzie ze mną podejmują dyskusję: od kwestii imigrantów, przez infrastrukturę do wysokości emerytur i rent. Ja w ogóle lubię ludzi, zarówno spotykać jak rozmawiać z nimi.

Wróćmy jeszcze do inauguracji: co rzuciło się w oczy to obecność pańskich byłych zastępców...

Oddaliśmy naszemu miastu swoje najlepsze lata życia. Gorzów przeobraził się nie do poznania w stosunku do tego co zastałem w 1998 roku. Nie utrzymujemy bliższych kontaktów, nie spotykamy się bezustannie. Czasem dzwonimy do siebie, zapytamy co słychać, usiądziemy na kawie na bulwarze. To dla mnie bardzo miłe, że byli radni i moi zastępcy byli ze mną w tym ważnym dniu. Tym bardziej, że inauguracja była udana.

Załóżmy, że zostanie Pan wybrany senatorem. Jak Pan sobie wyobraża pierwsze miesiące działalności? Pomijając oczywiście udział w głosowaniach.

Chcę być członkiem komisji samorządu terytorialnego i komisji kultury. To są sprawy, na których się znam. Zamierzam być ambasadorem samorządu w Senacie. Po drugie we wszystkich miastach powiatowych: w Strzelcach Krajeńskich, Drezdenku, Sulęcinie, Międzyrzeczu i Słubicach utworzę biuro porad prawnych. Takie samo będzie w Gorzowie. Kilka tygodni po wyborach, po ślubowaniu i przydziale do komisji rozpocznie się właściwa praca. Zobaczymy jaka będzie koalicja. Jako poseł przeżyłem wiele rządów ich sukcesy i upadki. Znam wielu premierów, z niektórymi jestem na „ty”. Myślę, że po świętach trzeba będzie powrócić do zobowiązań wyborczych, które przedstawiłem. Trzeba będzie rozmawiać z marszałkiem, prezydentem miasta i burmistrzami starostami o przyszłości północnej części województwa oraz rozpocząć zabiegi w Warszawie o to, żebyśmy byli postrzegani jako region rozwijający się, do którego warto skierować pieniądze unijne.

Sprawa lokalna, ale i częściowo krajowa: Jakub Derech-Krzycki wystąpił do prezydenta Wójcickiego z apelem, żeby nie poddawał się presji i doprowadził do zamiany działki z tutejszym biznesmenem i przeprowadzki TVP na Warszawską. Jakie jest pańskie zdanie na ten temat?

Jest jedna ważna rzecz, którą warto podkreślić. Siedziba TVP w Gorzowie jest przesądzona ustawowo. Wszystkie wypowiedzi o niezbędnych działaniach gospodarczych na rzecz jej pozostania są nieuprawnione. Potrzebna byłaby zmiana ustawy. Zabiegaliśmy o umiejscowienie TVP w Gorzowie: ja jako prezydent miasta i Jakub Derech-Krzycki jako poseł, który rozdawał wówczas mój list. Włączyli się wtedy w akcję posłowie Rafalska i Marcinkiewicz, dzięki temu wyprzedziliśmy próbę zmiany ustawy przez posłów z Zielonej Góry. Teraz jej zmiana tylko dlatego, że ktoś tego chce, jest niemożliwa. Posłowie z innych miast nie muszą się na taką zmianę godzić. Co do samej zamiany działek: mam zbyt mało informacji, żeby się na ten temat wypowiadać. To decyzja władz miasta, TVP i biznesmena, który posiada budynek przy Warszawskiej. Opinia publiczna to osądzi.

Grand Prix zostaje w Gorzowie. Dobra decyzja?

Oczywiście, choć różni się od tej, którą podjąłem sześć lat temu. Wówczas po wybudowaniu stadionu chcieliśmy nie tylko gościć Grand Prix, ale promować miasto podczas innych zawodów, dlatego wykupiliśmy pakiet sponsorski na pięć lat, żeby o Gorzowie i naszej marce „Gorzów Haven” było głośno. Na pewno pozostanie Grand Prix w Gorzowie jest decyzją słuszną.

Dziękuję za rozmowę. 

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x