Szwedes: Mama widziała i... się uśmiała
KULTURA
2017-01-23 23:17
60080
Przed wejściem na scenę uświadomił sobie, że pierwsze słowa jakie wypowiada to: „Bardzo kocham moją matkę, ale niech ona umrze”. – Emocje zagrały. Ale ostatecznie to sztuka. Fikcja składająca się z prawdziwych elementów. Mama uśmiała się na tej komedii – mówi nam aktor.
To nie była pierwsza wizyta Piotra Szwedesa w Gorzowie na scenie Osterwy. Teatromani kojarzą go z „Monty Pythona” czy „Randki w ciemno”. O publiczności mówi jednoznacznie: świetna, wyrobiona, z przyjemnością gra w Gorzowie. – Wczoraj Piotr Polk świętował urodziny dostał piękne „Sto lat” od widzów. Takie gesty bardzo się dla nas liczą i potrafimy je docenić. Stąd ostrzegliśmy ze sceny, że jeszcze nie raz wrócimy – podkreśla aktor.
Wczoraj wieczorem „Pół na pół” – dwa lata od premiery, nie w Warszawie a w Nowym Sączu. W sumie niemal sto spektakli. Od miesięcy niesłabnąca popularność. Kolejne przedstawienia zaplanowane na rok z góry. W stołecznej Polonii u Krystyny Jandy w połowie marca, a wczoraj w Gorzowie.
Piotr Szwedes i jego imiennik Piotr Polk występują razem w teatrze Syrena – znają się od lat, mają za sobą dziesiątki wspólnych przedstawień, a aktualnie dwie sztuki wystawiane na warszawskiej scenie. Co mówi nasz rozmówca o współpracy z Piotrem Polkiem? – Mam szczęście pracować z aktorem, którego lubię. Pełne zaufanie na scenie. Stąd właśnie on, a nie kto inny. Podobnie jest z Wojtkiem Malajkatem – reżyserem, oraz Wojtkiem Stefaniakiem – scenografem – zaznacza.
Dodaje, że z tym zespołem zawsze wychodzi, co wcale nie jest regułą – można mieć świetną sztukę, świetny zespół, ale jak nie ma iskry to po prostu nie działa. W przypadku „Pół na pół” rzeczywiście zagrało. Dowód? Setka spektakli w całej Polsce i świetne recenzje.
W ocenie samego Piotra Szwedesa, rola Dominika zadaniem aktorskim, jak każde inne – przyznaje, że nie wymagała pokonania żadnych barier. – Postać ciekawa sama w sobie. Osobowość dziwna, połamana. Każdy prawdziwy aktor rzuci się na nią, bo ma w sobie potencjał zawodowy, a potem kombinuje, jak ograć te wszystkie słabości. Przy tym je wyolbrzymić, aby były efektowne i zrozumiałe dla widza – tłumaczy.
Wyjaśnijmy, na scenie oglądamy spotkanie dwóch mężczyzn Dominika i Roberta (Piotr Polk) – przyrodni bracia widzą się po latach. Są przekonani, że to ostatnia wizyta w domu matki, stąd dzielą pozostały po niej majątek. Rzeczywistość okazuje się zupełnie inna. Mama ma się świetnie i... dla synów to zła informacja... Właśnie wtedy zawiązuje się intryga. Widowisko zmusza do refleksji, ale ma formę komediową. Publiczność się śmieje, ale sztuka nie jest jednoznacznie radosna. Każdy po spektaklu musi przyznać, że sytuacje na scenie mają swój pierwowzór w rzeczywistości.
Czy mama Piotra Szwedesa widziała sztukę? – pytamy aktora. Przyznał, że tak. Z jej wizytą na spektaklu wiąże się pewna historia. Odtwórca roli był z przedstawieniem u siebie, w teatrze w Lidzbarku Warmińskim. Tuż przed wejściem na scenę uświadomił sobie, że pierwsze słowa jakie wypowiada to: „Bardzo kocham moją matkę, ale niech już ona umrze”. – Emocje zagrały wyjątkowo. Ale ostatecznie to gra. Fikcja składająca się z prawdziwych elementów. Mama na pewno uśmiała się na tej komedii. Nasze relacje nie były aż tak złe, aby mogła uwierzyć w moje słowa ze sceny. Choć także dla niej staram się być wiarygodny, jako aktor – zdradził z uśmiechem.
Premiera „Pół na pół” w Warszawie w teatrze Polonia 17, 18 i 19 marca. Piotr Szwedes poza „Pół na pół” – gra stand up „Godzina z życia mężczyzny”, także w serialu „Ojciec Mateusz”. Jest też w fazie przygotowywania nowej produkcji teatralnej. Ponadto wiele wskazuje, że z jego udziałem powstanie po 20 latach trzecia część filmu „Młode wilki”.
Komentarze: