Ten mecz musieli wygrać...
STAL GORZóW
Piotr Wiszniewski
2015-05-17 23:16
79230
MONEYmakesMONEY.pl Stal Gorzów poniosła czwartą porażkę z rzędu. Gorzowianie na własnym torze przegrali z KS Toruń 42:48. Stal z zerowym dorobkiem punktowym zamyka ligową tabelę.
Przed startem tegorocznych rozgrywek chyba mało kto spodziewał się, że Stal w czterech meczach nie wywalczy nawet jednego punktu. W niedzielę ponownie zawiedli liderzy Matej Zagar i Krzysztof Kasprzak. Na wysokości zadania stanął jedynie Bartosz Zamrzlik, a Niels Kristian Iversen dał znak, że wraca do wysokiej formy.
To przede wszystkim od formy dwóch wyżej wymienionych zawodników zależał wynik niedzielnego spotkania. Nasi najskuteczniejsi żużlowcy wystąpili w dwóch pierwszych biegach, a Stal prowadziła po nich 7:5. Niestety do ich poziomu nie dostosowała się reszta drużyny, a przewaga gości natychmiast zaczęła rosnąć. Po 7 gonitwie gorzowianie przegrywali już 17:25.
W toruńskiej ekipie większych problemów z dopasowaniem do toru nie miał Grigorij Łaguta - Cała nasza drużyna czuła się dobrze na torze. Cała ekipa zapunktowała. Wrócił Adrian, który także dorzucił kilka oczek. Myślę, że teraz będzie nam łatwiej. Mamy już pełny skład. Teraz będziemy jeszcze ciężej pracowali – skomentował Łaguta. Świetnie punktował Jason Doyle, którego występy na stadionie im. Edwarda Jacarza można policzyć na palcach jednej ręki. Ważne punkty przywiózł wracający po kontuzji Adrian Miedziński. Swoją cegiełkę do wyniku dołożyli także juniorzy. Paweł Przedpełski zanotował dwucyfrowy wynik, a cichym bohaterem spotkania został Oskar Fajfer.
Osiem punktów starty pozwoliło Piotrowi Paluchowi na dokonanie kilku zmian taktycznych. Gorzowski szkoleniowiec natychmiast rzucił do boju wszystko co najlepsze, a na torze w dwóch następujących po sobie biegach dwukrotnie mogliśmy ujrzeć parę Iversen-Zmarzlik. Gorzowski duet nie zawiódł odnosząc dwa zwycięstwa w stosunku 5:1 doprowadzają do remisu 27:27.
Niestety trener Stali w dalszej części zawodów „wystrzelał” się ze wszystkich możliwości taktycznych. Natychmiast przełożyło się to na niekorzystny wynik. Goście wygrywając bieg 10 i 12 wyszli na prowadzenie 39:33. W wyścigu 13 pod taśmę ponownie podjechała para Iversen-Zmarzlik, lecz tym razem gorzowianie wywalczyli "tylko" trzy punkty.
O losach decydować miały biegi nominowane. Jeszcze przed ich rozpoczęciem istniała matematyczna szansa na zwycięstwo lub chociaż remis. Niestety wcześniejsze wyścigi pokazały, że zestawienie czterech punktujących zawodników jest niemożliwe. Gorzowianie wygrali 14 wyścig 4:2, lecz w finałowej batalii na ostatnim miejscy przyjechał Krzysztof Kasprzak, który przypieczętował przegraną swojej drużyny 42:48.
W naszej drużynie pochwalić można jedynie Barotsza Zamrzlika i Nielsa Kristiana Iversena. Reszta drużyny ma nad czym myśleć…
- Nie ma co bronić zawodników te silniki, na których jeździli w Finlandii były zdecydowanie lepsze niż te w lidze. Muszą zastanowić się czy ważniejsze jest dla nich GP czy liga polska, która ich utrzymuje, która daje im co do gara włożyć. Nie powinienem tego mówić jako trener, lecz taka jest prawda. Kasprzak i Zagar bardziej przygotowywali się do GP niż meczu ligowego - powiedział trener Piotr Paluch.
- Mecz był ciekawy. Było to bardzo fajne widowisko. Tor był bardzo dobrze przygotowany. U nas pojechała cała drużyna. Wielki szacunek dla Adriana Miedzińskiego, który pojechał dwa bardzo dobre biegi po bardzo ciężkiej kontuzji. Potem się źle poczuł dlatego zastępowali go juniorzy. Jechaliśmy równo to zadecydowało o naszym zwycięstwie - powiedział Jacek Gajewski.
- Jestem szczęśliwy ze swojego wyniku, lecz przegraliśmy mecz. Musimy dokonać grubych zmian. Musimy się spotkać i razem pojeździć. Podpowiadam chłopakom, lecz ja mam inną wagę, inny styl jazdy. Im to kompletnie nie pasuje. Teraz najważniejsze jest by koledzy się nie załamali i nie stracili pewności siebie. To są doświadczeni zawodnicy. Mam nadzieje, że szybko się ogarną - powiedział Bartosz Zmarzlik.
Komentarze: