Bijatyka na boisku? Nie! Świetna gra dla twardzieli
SPORT
2016-04-20 00:25
60423
Z daleka, jak bijatyka. Od środka, trudno sobie wyobrazić bardziej poukładaną grę gdzie liczy się sprawność, siła i drużyna. W Gorzowie na boisku Iskry przy Strażackiej od niedawna ćwiczą rugbiści. Byliśmy na treningu, rozmawialiśmy z prowadzącymi zespół i te zdjęcia...
Niemal wszyscy z grupy gdzieś, kiedyś próbowali rugby. Nasz rozmówca, Adam Tobolski – prezes stowarzyszenia kultury fizycznej, animator rugby w Gorzowie – pochodzi ze Szczecina, tam grał przez sześć lat, także współtworzył tamtejszy klub. Jego dawna drużyna z powodzeniem działa do dzisiaj. Do Gorzowa przyjechał raz: za pracą, dwa: za żoną. Postanowił przenieść ukochaną dyscyplinę z rodzinnego miasta do Gorzowa. Już tu trafił na kolegę Mateusza Stępnia – także uprawiał rugby w Szczecinie – oraz Charlesa Howey'a trenera z pochodzenia Anglika. Obaj też zaangażowali się w przygotowanie zespołu w Gorzowie. Już we trójkę zgromadzili wokół siebie zapaleńców.
Dziś po raz piąty trenują na boisku Iskry przy Strażackiej na Zakanalu. Wcześniej grali w hali zespołu szkół gastronomicznych. – Nie było łatwo o plac, ale udało się porozumieć z Iskrą oraz OSP Siedlice i od kiedy pogoda łaskawa, ćwiczymy – opowiada prezes Tobolski. Ale najpierw z grupą pasjonatów założył stowarzyszenie sportowe – zarejestrowali w połowie stycznia.
Większość zawodników jest na etapie nauki zasad, zapoznawania się ze specyfiką gry i z regułami poruszania się po boisku, każdy następny, bardziej złożony element jest regularnie dokładany. Wystarczy przyjść na trening z chęcią do gry – nic więcej nie trzeba, bo w odpowiednim momencie pojawia się trener i tłumaczy wszystko od podstaw. Z czym mają problem początkujący? – pytamy. – To zawsze ten sam kłopot: w rugby podajemy piłkę tylko do tyłu. To rzeczywiście utrapienie, z którym każdy musi jakoś sobie poradzić – zaznacza nasz rozmówca.
Drużyna do gry potrzebuje plac o identycznych wymiarach jak piłkarze. Do tego niezbędne są wysokie bramki w kształcie litery „H”. Trening? Wszyscy wychodzą na plac: 20 minut rozgrzewki, kilka kółek biegu wokół boiska, ćwiczenia ogólnorozwojowe. Potem przechodzą do prostych podań piłki, a jeszcze później trener wprowadza nieco bardziej złożone elementy z użyciem siły i gry ciałem. – Za każdym razem rozwijamy poszczególne elementy, a na zakończenie gierka – przedstawia sytuację A. Tobolski. Podstawowe wyposażenie rugbysty? Zwykłe piłkarskie korki, spodenki, koszulka i nic więcej. Żadnych dodatkowych ochraniaczy czy kasków, bo to nie futbol amerykański.
Trzon zespołu liczy teraz około dziesięciu osób, ale z treningu na trening przybywa nowych graczy – wzrasta zainteresowanie. Stąd potrzebni przeciwnicy. Tymczasem najbliższa konkurencja wcale nie jest aż tak blisko. Są drużyny w Zielonej Górze, Szczecinie – obie grają w rugby siedmioosobowe, także piętnastoosobowe. Niedaleko jest kilka drużyn niemieckich. Zmierzając na wschód i północ kraju zespołów jest coraz więcej. Ale sam region gorzowski nawet lubuskie nie obfituje w drużyny, najbliżej są Lisy w Krośnie Odrzańskim i wspomniany zespół w Zielonej Górze.
W kraju działają dwie ligi piętnastoosobowe oraz liga regionalna, są też rozgrywki siedmioosobowe. W sumie w Polsce jest grubo ponad sto zarejestrowanych klubów, zatem nowa gorzowska drużyna będzie miała z kim grać. Wspiera ją też prężnie działający Polski Związek Rugby. Adam Tobolski od trzech lat próbował rozkręcić rugby w Gorzowie. W tym roku udało mu się założyć stowarzyszenie i zgromadzić drużynę oraz zorganizować zaplecze – ocenia, że to ważny krok do przodu w kierunku rozwoju dyscypliny.
Komentarze: