Wierchowicz: przebieg przesłuchania nie ma nic do rzeczy
Z MIASTA
Jerzy Wierchowicz
2025-03-23 19:05
6778

Ja, adwokat staję po stronie Prokuratury w sporze wywołanym skandalicznym twierdzeniem polityków PiS-u, iż śmierć pani Barbary Skrzypek została spowodowana przebiegiem przesłuchania, które miało miejsce na trzy dni przed jej zgonem.
Nie ma ku temu żadnych przesłanek, wręcz przeciwnie treść opublikowanego protokołu (decyzja prokuratora o publikacji zresztą bez precedensu) nie wskazuje, aby podczas tej czynności doszło do jakiejkolwiek sytuacji wskazującej na złe samopoczucie czy zły stan zdrowia świadka. Nienagrywanie przesłuchania jest normą. Procedura karna tego nie nakazuje, podobnie jak nie dopuszczenie pełnomocnika świadka do tej czynności. W sprawie jest okoliczność, która mogła zaważyć na decyzji prokurator, mianowicie pełnomocnik, który się zgłosił wraz ze świadkiem był w przeszłości wielokrotnie pełnomocnikiem Jarosława Kaczyńskiego, potencjalnie podejrzanego w sprawie, w której wezwano Barbarę Skrzypek.
Także generalna krytyka powierzenia tego śledztwa prokurator Ewie Wrzosek jest mało wiarygodna gdy pada ze strony tych, którzy przez osiem lat swoich rządów, anihilowali niezależność prokuratury, zdemoralizowali rzesze prokuratorów, zniszczyli wiarygodność i zaufanie do tej instytucji, w sposób bezczelny chroniąc „swoich”, umarzając postępowania, lub ich nie wszczynając w sprawach ewidentnych, w których dowody naruszeń prawa były oczywiste, znajdując je choćby w raportach NIK-u.
Odnosząc się do samej sprawy budowy dwóch wież przez spółkę „Srebrna”, znając ją tylko z doniesień medialnych, nie zdziwiłbym się gdyby Prokuratura umorzyła postępowania bądź odmówiła wszczęcia gdyż wiele wskazuje na to, iż mamy do czynienia z deliktem cywilnym, tj. niewywiązanie się ze zobowiązania zapłaty za wykonaną pracę a nie z wyłudzeniem czy oszustwem, co jest już przestępstwem.
W kampanii prezydenckiej coraz wyraźniej widać przewagę Trzaskowskiego. I nie wynika to bynajmniej z walorów samego kandydata, czy sprawności jego kampanii, ale zdecydowanie bardziej ze słabości głównych konkurentów. Nawrocki już przekroczył granice śmieszności i niekompetencji jako kandydat, gdy ujawniono jego autorstwo książki o groźnym gangsterze, napisanej pod pseudonimem. Też jakże komiczne jego przebranie w programie telewizyjnym, tamże chwalenie samego siebie itd... Co jeszcze śmiesznego, wręcz politycznie go zabijającego, się okaże, zobaczymy, nie wspominając o jego żenujących komentarzach, gdy nie umie nawet odpowiedzieć na pytanie, czy Polska w ramach art. 5 paktu północnoatlantyckiego udzieliłaby wsparcia państwu członkowi NATO w razie agresji wroga. Polityk Nawrocki w całej okazałości już dzisiaj stał się kandydatem „memem”.
Do tego miana bardzo szybko zbliża się drugi pretendent do drugiej tury, zamiast Nawrockiego, konfederata Sławomir Mentzen (może już Memtzen). Groteskowe ucieczki przed zwolennikami i dziennikarzami po każdym spotkaniu, nie odpowiadanie na pytania o program, obrażanie dziennikarzy gdy go w końcu dopadną, pytając np. o sławetną „piątkę Mentzena”, (Polska bez Żydów, aborcji, podatków, gejów i UE), czy powtarzanie ciągle tych samych dosłownie fraz, np. że posłowie to lenie i nieroby, na których nie warto głosować, gdy sam jest politykiem i nie należy do pracowitych posłów, co wynika z sejmowych statystyk, to zdecydowanie za dużo by traktować go jako poważnego kandydata na urząd Prezydenta. Gwoli jednak sprawiedliwości dziejowej, odnośnie jego twierdzenia o polskich politykach trzeba przypomnieć słowa Donalda Tuska sprzed laty, kiedy to będąc wicemarszałkiem Senatu ogłosił, że polscy politycy to klasa próżniacza. Przecież nie kala się własnego gniazda. A robią to i jedni, i drudzy.
Komentarze: