Wierchowicz: słaba ta amerykańska demokracja
Z MIASTA
Jerzy Wierchowicz
2024-11-07 13:44
83513
Niespodziewanie wysoka wygrana Trumpa będzie miała wpływ na wydarzenia w Polsce. Nie taki – oczywiście – jakiego oczekuje poseł Błaszczak, wygłaszając wyjątkowo niemądre zdanie o oczekiwanej dymisji rządu Tuska wobec wygranej Trumpa.
Wygrana Trumpa wzmacnia polską prawicę i daje jej nadzieję nie tylko na jako takie przetrwanie, ale nawet na wygraną w wyborach prezydenckich. Swoją drogą, już po fakcie dowiadujemy się jak słabą kandydatką była Kamala Harris, jak źle była oceniana w swoim kraju i nadzieje na jej wygraną były niemal od początku płonne (polecam komentarz redaktora Zawadzkiego w ostatniej Polityce, pisany przed ogłoszeniem wyników wyborów). Ale wracajmy do naszych baranów...
Niepokojące jest to, że dobra passa prawicy – czy wręcz skrajnej prawicy – się utrzymuje. Wyjątkiem, jakże chlubnym był nasz wybór 15 października 2023. W Niemczech rośnie w siłę postfaszystowska AfD, sukcesy Le Pen we Francji, prawicowy rząd Meloni we Włoszech, u nas niespadające poparcie dla PiS-u – mimo afer ujawnianych przez organy ścigania, rosnąca w siłę Konfederacja, a na koniec Trump.
Zadziwiająca jest słabość amerykańskiej demokracji, która nie zdołała doprowadzić tegoż Trumpa przed sąd za podżeganie do zamachu stanu, czym był atak na Kapitol 6 stycznia 2021 roku. Dlatego nie narzekajmy, iż rozliczenia naruszeń prawa przez prawicowy rząd w Polsce w latach 2015-2023 idą tak wolno. Trumpa nie ukarano a wybrano na prezydenta. Zadziwiające są wyroki historii... Skazano go za to w innej sprawie: poświadczenie nieprawdy, fałszerstwo dokumentów. Ciekawe co się będzie działo po wymierzeniu mu kary, co nastąpi w listopadzie. Kary, gdyż o winie sąd amerykański już orzekł. Sam się ułaskawi, czy sam pójdzie do więzienia? Dlatego też nie należy lekceważyć triumfalizmu prawicy, a szczególnie ich ewentualnego kandydata w wyborach, dzisiaj jest on na czele stawki tj. Przemysława Czarnka. W ostatnim wpisie nazwałem go polskim Trumpem, przy zachowaniu wszelkich proporcji, wydaje się to porównanie adekwatne. Tym bardziej, iż nie ma on takich obciążeń, jakie ma przy pełnej świadomości wyborców, Trump. Nie ma na swoim koncie wyroków, procesów sądowych czy skandali obyczajowych. Jest wykształcony, energiczny, elokwentny czy jak chcą inni wygadany i podobnie bezczelny, jak jego amerykański odpowiednik. Ma ponoć charyzmę, ja nie dostrzegam, ale może... Jest gotowy do kandydowania.
Wadą – a dla innych zaletą – jest skrajność jego poglądów, fundamentalizm obyczajowy, nietolerancja, ksenofobia itd. Te cechy dają mu niemal pełne poparcie w elektoracie prawicowym, i te same cechy dyskwalifikują go w elektoracie demokratycznym. Ale pamiętajmy, że do wyborów jest siedem miesięcy. Tenże Czarnek może się zmienić w łagodnego centroprawicowego polityka, wręcz konserwatystę, o umiarkowanych poglądach, opierających się na wartościach chrześcijańskich. Jakże to brzmi koncyliacyjnie. Nie takie wolty w polityce się zdarzały.
Pamięć wyborców jest krótka i ich łaska na pstrym koniu jeździ. Jeżeli do tej zmiany doda wiele obietnic natury socjalnej czy obyczajowej, a o to nietrudno (o obietnice oczywiście, a nie o ich powyborcze spełnienie) przy cichym/jawnym poparciu Kościoła, będzie poważnym zagrożeniem dla Trzaskowskiego czy Sikorskiego. Dlatego też koniecznym jest przyśpieszenie rozliczeń, wyjaśnienie afery Willa Plus, której twarzą jest Czarnek, bezustanne przypominanie jego stanowiska w sprawie aborcji, osób LGBT czy migrantów. Tu paradoksalnie przychodzi mu w sukurs zmiana stanowiska samego premiera, zapowiadającego uchylenie prawa do azylu. Ale trudno... Jak szybko się przekonamy, że populizm nie popłaca? Ale to może tylko moje zdanie.
Komentarze: