przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Krótka historia santockich winnic

Z MIASTA

Adam Oziewicz
2024-10-05 16:44
6850

(fot. archiwum prywatne)

Działka pod pierwszą santocką winnicę miała dokładnie 1 hektar 40 arów – w 2018, roku założycielskim, obsadzili 20 arów, do ziemi trafiło 640 sadzonek winorośli. Teraz i winnic, i winiarzy w Santoku jest kilkunastu, rocznie razem przygotowują około 5 tysięcy butelek trunku.

Rozmowa z Pawłem Kurtyką o santockich winnicach nie w Santoku a w Gorzowie, w rejonie Żelaznej, Jastrzębiej – niemal w samym centrum miasta pozostały ślady większej uprawy winnic jeszcze z czasów niemieckiego Gorzowa, być może nawet z przełomu 19. i 20. wieku. Paweł pokazuje drzewo objęte przez pędy owocujących winorośli sadzonych zapewne jeszcze przez winiarzy w Landsbergu. Ktoś mógłby pomyśleć, że winogrona rosną na drzewach... Ale nie, to nie to – tu krzewy winogron pną się po pniach i konarach. – Nieco zdziczałe, ale mają się dobrze – zauważa nasz rozmówca. Mniej lub bardziej rozwiniętych winorośli jest dużo od Sokolej aż po gazownię przy Alei 11 Listopada.
 
Pasja jak profesja  
Pomysł na winnice w Santoku wpadł do głowy w Gorzowie i już dawno nie jest jedynie pomysłem – realizują go od 2018 roku. Paweł Kurtyka z przyjacielem jeszcze ze szkolnej ławy – Grzegorzem – szukali innych rozwiązań dla aktywności zawodowej. Pracowali w korporacjach budowlanych i nie chcieli spędzić całego życia w tej branży. Pragnęli realizować pasję w połączeniu z profesją – pracę nie w trybie siedzącym, przynoszącą satysfakcję, przy tym dającą przyjemność innym.
 
Już wtedy – dziesięć lat temu – nasz rozmówca interesował się uprawą winorośli i miał za sobą próby nasadzeń. Coraz bardziej go to zajmowało, choć jeszcze nie w Santoku a w Gorzowie. Sam przyznaje, że ma serce do historii i poznawania dziejów miasta. Kiedyś przeczytał, że w Landsbergu były winnice i bogate tradycje winiarskie. Gdy więcej pogrzebał w dokumentach, dotarł do źródeł – okazało się, że Gorzów ma historię winiarską, a gorzowianie o tym nic albo niewiele wiedzą. – Im więcej czytałem o dziejach naszego winiarstwa, tym bardziej byłem tym zaciekawiony, a pasja zaczęła się od fascynacji miejscem gdzie teraz jesteśmy – zdradza P. Kurtyka. 
 
Paweł i Grzegorz są pionierami nowych upraw w Santoku. Słyszeli, że na początku lat 90’ byli tam ludzie, którzy chcieli nasadzić winorośl. Gdyby zrealizowali swoje plany byliby absolutnymi pionierami. Ostatecznie nie odważyli się tego zrobić. Wtedy był nieco surowszy klimat – ostrzejsze zimy, nieco niższe temperatury w lecie. To nie ułatwiało podjęcia decyzji o prowadzeniu winnic. Nasz rozmówca wie również, że przed 2018 rokiem były podejmowane próby założenia winnicy przez stworzenie tarasów w centrum wsi, ale pomysłodawca porzucił swoje plany – tarasy są czytelne, ale roślin już tam nie ma. – To było pewnie z 10 lat przed nami. Trzeba jednak mieć świadomość, że winorośl sama nie urośnie i siebie nie przypilnuje – stąd pewnie tamto niepowodzenie – zauważa P. Kurtyka.     
 
Santok idealny dla winnic 
Paweł jest pewien, Santok to szczególne miejsce dla winnic. Bo? W średniowieczu uprawiano winorośl tam gdzie były do tego dobre miejsca – odpowiedni mikroklimat, gleby nie za kwaśne, nasłonecznione. Santok w średniowieczu takim miejscem był, podobnie Gorzów. Ponadto Santok ma specyficzne ukształtowanie terenu. To krawędź pradoliny, akurat w tym miejscu o wystawie południowej. Stoki są o wystawie od południowo-wschodniej do południowo-zachodniej czyli książkowej, najlepszej do uprawy winorośli. – Z kolei Puszcza Gorzowska nie dopuszcza wiatrów wiejących znad Pomorza, a także chłodnego powietrza i wilgotnego – rogal od Nowin Wielkich przez Stanowice – Baczynę – Santocko – Kłodawę – Wojcieszyce – Wawrów – Janczewo – Gralewo – Płomykowo nie ma większych kompleksów leśnych (oprócz Nowin), jest wyniesiony ponad obszar puszczy oraz doliny, przez co dobrze nasłoneczniony i wyraźnie cieplejszy niż obszar doliny, czy choćby tereny na północ od Puszczy Gorzowskiej. Z kolei wiatry są niezwykle istotne w uprawie winorośli. Powodują nawietrzenie stoków – a to z kolei sprawia, że mniej jest chorób związanych z mączniakami. To ważny warunek dla stabilnej, dobrej uprawy – wyjaśnia. 
 
Działka pod pierwszą santocką winnicę miała 1 hektar 40 arów – w pierwszym roku (2018) obsadzili 20 arów, w sumie 640 sztuk winorośli. Przygotowywali się dwa lata – Paweł zdradził nam, że sami nie bardzo wiedzieli, co chcą posadzić. Ale jednego byli pewni: nie chcieli hybryd czyli mieszańców międzygatunkowych – bo skoro Santok ma tak dobre warunki siedliskowe (ciepło, wiatr, dobrą glebę), to nie ma sensu tracić czasu na hybrydy. 
 
Trzeba wiedzieć, że tzw. hybrydy – gdy chodzi o sam owoc – dają wina pewniejsze. Są bardziej odporne na mączniaki niż vitis vinifera (winorośl właściwa), ale sam trunek jest gorszej jakości, nie aż tak żywotny. – Chcieliśmy od razu stanąć w szranki z winiarzami europejskimi – móc się do nich odnosić, porównywać, w przypadku hybryd taka konfrontacja nie byłaby możliwa – podkreśla nasz rozmówca.  
 
Wszystko zaczyna się od zdrowych, dobrych sadzonek 
Pierwszą partię sadzonek, z myślą o pierwszej santockiej winnicy, sprowadzili od polskiego dostawcy, potem zmienili źródło na niemiecką szkółkę. I tu kilka słów historii istotnej dla winiarzy także dziś... W połowie XIX wieku filoksera, czyli mszyca groźna dla winnic, zdziesiątkowała uprawy europejskie. Od tej epidemii na winnicach datuje się początek popularności hybryd, wspominanych już mieszańców międzygatunkowych i podkładek. Stąd sadzenie winorośli na tzw. podkładce służy zabezpieczeniu rośliny przed groźną mszycą. Ale z filokserą ze Stanów Zjednoczonych przypłynęły statkami choroby grzybowe winorośli, których wcześniej w Europie nie znano – to mączniak rzekomy i prawdziwy. To również miało wpływ na to, że winiarze w Europie zaczęli szukać zamienników winorośli przez nich uprawianej. Chodziło o odmiany dające owoce zdatne na wino, ale też odporne na mączniaki – wtedy najczęściej decydowano się na labruskę – popularną amerykańską winorośli odporną właśnie na mączniaki.
 
Winiarze przewidywali, że gdy skrzyżuje się labruskę z vitis vinifera to powstanie winorośl, która będzie dawała w miarę dobre owoce i odporna na choroby – faktycznie tak było. Tak powstały pierwsze odmiany hybrydowe, uprawiane na przełomie XIX i XX wieku m.in. triumf alzacji. – Prawdopodobnie hybrydę tejże odmiany możemy oglądać na resztkach starej winnicy w rejonie Żelaznej i Jastrzębiej – podejrzewa P. Kurtyka.  
 
Ale u siebie, w Santoku hybryd nie chcieli, bo w świecie winiarstwa obecnie stanowią margines – zamierzali od razu wystartować z właściwą, szlachetną winoroślą. Taki był plan – pierwsze sadzonki kupili u polskiego dostawcy, ale w dłuższej perspektywie okazał się nieterminowy, stąd nawiązali kontakt ze szkółką niemiecką. – Sprzedają nam profesjonalne, bardzo dobrej jakości sadzonki w lepszej cenie. Z powodzeniem współpracujemy od kilku lat – chwali kontrahenta nasz rozmówca.   
 
Tylko jedna zmarniała!
W 2018 roku posadzili 640 sadzonek. Tylko jedna się nie przyjęła – 639 przetrwało do dziś i mają się świetnie. Paweł Kurtyka tłumaczy, że w sukcesie bądź porażce ma udział wiele czynników, ale najważniejsza jest jakość sadzonki. Szczególnie to, jak dobrze zrosła się część szczepiona z podkładką. Wyjaśnia, że część korzenna, która ma być odporna na filokserę jest też motorem ściągania soków i pompuje je do górnych części winorośli. – Część szczepiona jest niewielka ma 1,5-2 cm – z tej właśnie części wyrasta winorośl właściwa, która owocuje i z niej pozyskujemy owoce na wino. To coś w rodzaju biorobota wykonanego ludzkimi rękami, bo jest z dwóch odrębnych roślin. Pierwsza odpowiada za napęd winorośli, druga za owoce – podkreśla.      
 
Czy sadzonka się przyjęła wiadomo po roku – zatem już w 2019 santockie uprawy odnotowały pierwszy dobry wynik. Jednak koszty adaptacji do warunków oraz jeszcze nie zbyt silne zrośnięcie części szczepionej z podkładką sprawiają, że soki z gleby są słabo przewodzone. Z kolei gdy miejsce szczepienia całkowicie się zrasta, tworzy monolit, wtedy można powiedzieć, że roślina jest gotowa na drugi rok i wtedy ukazuje swój właściwy wigor. Bywa, że strzela z pędami po kilka metrów. Już w pierwszym sezonie niektóre sadzonki owocują, ale wtedy grona nie są jeszcze wartościowe dla winiarzy, szybko są usuwane z krzewu. Nie można z nich przygotować wina, bo jeszcze nie mają swoich docelowych walorów. – W pierwszym roku po nasadzeniu dobrze jest nie obciążać winorośli owocowaniem, bo krzew jest jeszcze słaby, buduje system korzeniowy. A od dobrze rozwiniętego systemu korzeniowego zależy jakość, wielkość, obfitość owoców i całego zbioru w kolejnych latach – zaznacza P. Kurtyka.
 
Rośliny z dobrze rozbudowanym system korzeniowy po pierwszym roku, w drugim dają potężne dobre, silne pędy, które owocują – zawsze do owocowania winiarze zostawiają najsilniejsze. Z gron na takich pędach zamierzają uzyskać i sprawdzić rezultat – winifikację choćby z pięciu litrów, dającą próbkę potencjału nasadzonego materiału czy siedliska. Winiarze przyjmują, że od 3-4 roku winnica zaczyna owocować. To początkowo 20-30 procent, rok później 40-50 procent, koło piątego roku winnica osiąga sto procent swojego potencjału czyli docelowego zbioru. Każdy kolejny rok jest powieleniem ilości owoców. – Jesteśmy na etapie gdy najstarsza część naszej winnicy już w pełni owocuje. Teraz tylko od nas zależy czy się obronimy przed mączniakami. Czy nie przyjdzie jakaś inna choroba lub grad – wiele jest czynników, których nie możemy, nie potrafimy przewidzieć – przedstawia sytuację nasz rozmówca. Aktualnie winnica ma ponad 5 tysięcy sadzonek na areale 1,5 ha.
 
Santok już ma więcej winiarzy 
Ale to nie jedyna uprawa w Santoku. Są już kolejni winiarze. Paweł, jeszcze przed założeniem winnicy, zdradził zamiary koledze z pracy. Ten przemyślał sprawę i po dwóch tygodniach stwierdził, że też założy swoją. Stanęło na tym, że w 2018 roku zostały posadzone dwie pierwsze winnice: Pawła i Grzegorza – Vineas Montis oraz Pod Basztą – Konrada. 
 
Informacja o pierwszych winnicach w Santoku zaczęła się rozchodzić. Nie były jeszcze tak popularne jak teraz, po tegorocznym lipcowym pierwszym Festiwalu Winnic, ale miejscowych i mieszkańców okolic już nie dziwiły. Znajomi też przekazywali sobie wieść o tym, że takie uprawy są i mają się dobrze. To zachęciło kolejnych dwóch przyszłych winiarzy – przyłączyli się do grupy w 2019 roku. Jerzy i Piotr swoją nazwali Winnicą pod Gwiazdami. – Słowem kluczem dla naszego stowarzyszenia jest pomoc, bo my sobie pomagamy. Na początku nikt nic nie wiedział, było tylko gorące przekonanie, że warto – z wiedzą i doświadczeniem było znacznie gorzej. W takiej sytuacji wzajemne wsparcie jest niezmiernie ważne – uważa P. Kurtyka.
 
Na samym początku założyciele Winnicy pod Gwiazdami potrzebowali projektu i podpowiedzi przy wytyczaniu i nasadzeniach, a po pierwszym roku byli na tyle obeznani z uprawą winorośli, że potrafili już sami sobie poradzić. Podobnego wsparcia potrzebował prowadzący Winnicę Bergkolonie w Górkach. Teraz świetnie się rozwija i szuka kolejnej parceli na nasadzenia. Wszystkie wspomniane winnice powstały w 2019 roku. Potem były kolejne – w 2020 roku doszła Winnica Galia, w 2021 Bartus. Teraz cała santocka grupa to 11 winnic. Żadna z nich – może oprócz jednej – nie jest projektem zamkniętym. Każdy z winiarzy myśli o rozwoju, szuka ziemi. 
 
Paweł uważa, że to dobrze wróży rozwojowi winiarstwa w Santoku, bo nikt nie zamierza się zamknąć na hektarze czy połowie hektara – docelowo te winnice będą miały po kilka, kilkanaście hektarów. Wszystkie wspomniane uprawy nie stanowią zintegrowanej całości – są rozrzucone po terenie całej gminy. Tam gdzie przyszły winiarz miał ziemię tam sadził. Ale wszyscy hodowcy się znają, lubią, tworzą team, wspierają, podpowiadają, także próbują swoich produktów, ale też wymieniają się sprzętem do uprawy czy dzielą się wiedza – gdy u kogoś pojawi się mączniak, informuje resztę, aby się spodziewali zagrożenia i mogli szybko zareagować. Nie traktują siebie jak konkurencji. Mają przekonanie, że im więcej winiarzy, tym mają większy potencjał marketingowy. 
 
Ale to dopiero początek drogi...  
Winnice „stowarzyszone” w Santoku mają w sumie około 11 ha. Ich właściciele ciągle myślą o rozwoju i pewnie niebawem areał będzie większy. Każdy z winiarzy ma jeszcze w zanadrzu jakiś teren. Jedna z winnic ma 2 ha zapasu ziemi do obsadzenia. Inna 4,3 ha gruntu, a obsadzone są tam niecałe 2 ha. Plany są konkretne, na najbliższe 2-3 lata. Można się spodziewać, że za pięć lat łączny areał będzie na pułapie 20 nawet 25 ha nasadzeń. A to skala małej apelacji na zachodzie Europy. 
 
W Polsce jednak nie ma winiarzy, którzy działają od przynajmniej kilku pokoleń – stąd też Paweł nie jest winiarzem i pasjonatem uprawy winorośli czerpiącym z tradycji rodzinnych. Nasz rozmówca zauważa, że ta tradycja właśnie się kształtuje i da się o niej mówić nie wcześniej niż za 20-30 lat. Tak jest również w przypadku winnic w Santoku. Tamtejsi „młodzi” winiarze wszystkiego nauczyli się i uczą na własnych błędach. – Tak, jestem winiarskim młokosem, bo to ciągła nauka. Bez przerwy analizujemy nasze wina, patrzymy jak się rozwijają. Ale – co istotne – w tej pracy nie wszystko zależy od plantatora. Z tyłu głowy trzeba mieć, że wiele może się wydarzyć. Trzeba być świadomym, że przy takiej działalności nie da się uwolnić od ryzyka – zmiana warunków przyrodniczych, choroby roślin, niesprzyjająca pogoda mogą sponiewierać najbardziej ambitne plany – podkreśla.   
 
Dlatego tak ważny jest plan B. Winiarze muszą być przygotowani na to, że co któryś rocznik wina wypadnie albo będzie słaby i mało. Nigdy nie można być pewnym w jakim kierunku pójdą warunki pogodowe. Dotąd winiarze z Santoka nie mogą narzekać – mieli trzy udane sezony i aktualny nieco gorszy. Już się przygotowują i czekają na rocznik 2025.
 
santockie winnice na zdjęciach... 
 
 
0.IMG-20241005-WA0008.jpg
1.IMG-20241005-WA0009.jpg
2.IMG-20241005-WA0011.jpg
3.IMG-20241005-WA0012.jpg
4.IMG-20241005-WA0014.jpg
5.IMG-20241005-WA0016.jpg
6.IMG-20241005-WA0023.jpg
7.IMG-20241005-WA0025.jpg
0
01234567

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x