przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Wierchowicz: Strachy na Lachy

Z MIASTA

Jerzy Wierchowicz
2024-09-04 15:05
127747

(fot. ao/archiwum portalu)

„Strachy na Lachy” – to stare powiedzenie nasuwa mi się, kiedy słyszę jak politycy obecnej największej partii opozycyjnej odgrażają się Koalicji 15 października, że gdy wrócą do władzy to się zemszczą, bo o zemstę im wyłącznie chodzi, a to niska pobudka. 

Ani nie wrócą, ani się nie zemszczą. Nie wrócą, gdyż PiS nie przetrwa czekającego ich okresu licznych postępowań karnych i zapewne wyroków skazujących tych, którzy władzę sprawowali jeszcze nie tak dawno. Być może przetrwa w wersji „okrojonej”, ale nie będzie mowy o potędze jaką prezentowali w latach 2015-2-23, kiedy rządzili, gdy okradali, demolowali, niszczyli demokrację i gwałcili praworządność, za nic mając Konstytucję i prawo europejskie. 
 
I te procesy to nie będzie żadna zemsta polityczna przy pomocy prokuratorów czy sądów, ale konieczne przywracanie normalności i poczucia sprawiedliwości. Te procesy są konieczne dla higieny psychicznej narodu, by nigdy w przyszłości nie doszło do takiej dewastacji państwa, takiej bezczelności polityków władzy, takiej korupcji, jaką mieliśmy w tamtych latach. To musi nastąpić, gdyż musi być przestrogą dla wszystkich, także tych którzy obecnie władzę sprawują, a także tych którzy dojdą do władzy w przyszłości. Gdyby odstąpiono dzisiaj o tego procesu rozliczania poprzedników, byłoby to śmiertelnym grzechem obecnej władzy, proces demoralizacji i degrengolady byłby kontynuowany. Byłoby wskazaniem, że tak można rządzić, jak to robiła „zjednoczona prawica”. A tak nie można. 
 
Reakcja praworządnego, demokratycznego państwa na niegodziwości lat minionych musi być jedna, nie zemsta, ale rozliczenie czynów naruszających prawo, tak byśmy my, zwykli obywatele, mieli poczucie, że żyjemy w kraju praworządnym, że nie ma nietykalnych, że prawo jest równe dla wszystkich, że sprawiedliwości stało się zadość. Jakie skutki społeczne może wywołać nawet jednorazowe odstąpienie od takiej polityki przekonał się premier Tusk kiedy nieopatrzenie kontrasygnował awans (pisząc skrótowo) dla neosędziego w Sądzie Najwyższym. Reakcja środowisk prawniczych była bardzo gwałtowna i natychmiastowa, oburzenie było powszechne, jakże słuszne. Takich błędów popełniać nie można. Owszem proces rozliczenia trwa długo i wolno, ale tak trwa dlatego, że nie można iść na skróty, trzeba stosować prawo, przestrzegając gwarancji osób podejrzanych czy później oskarżonych, tak by wyrok był sprawiedliwy. Jęki i płacze „byłych” nie mają tu żadnego znaczenia, że to zemsta, że jak wrócimy itd., świadczą jedynie o tym, że oni się nie zmienili. Nie rozumieją, że demokracja wręcz wymaga ich ukarania, dla przestrogi ich i ich następców.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x