Szpital: Nie mogliśmy pomóc. Pacjentka nie żyje
Z MIASTA
red.
2022-01-24 21:34
46850
60-latka w niedzielny wieczór trafiła na SOR przy Dekerta. Okazało się, że wymaga operacji aorty. Kardiochirurgia w Nowej Soli zdecydowała, że przyjmie chorą dopiero rano. Pacjentka zmarła. Szpital w Gorzowie powołał zespół specjalistów, którzy wyjaśniali okoliczności śmierci.
– Spełnił się najgorszy z możliwych scenariuszy – mówi dr n. med. Seweryn Gryniewicz, kardiochirurg i lekarz naczelny szpitala w Gorzowie. W minionym tygodniu w rozmowach z dziennikarzami w sprawie gorzowskiej kardiochirurgii dr Grudniewicz mówił właśnie o przypadkach rozwarstwienia aorty. Ta jedna z najcięższych chorób aorty zabija niemal 20 proc. pacjentów, o ile nie zostaną szybko zdiagnozowani i zoperowani.
– Jesteśmy poruszeni śmiercią pacjentki i jednocześnie źli, że nie mogliśmy pomóc – mówi dr Grudniewicz. Niespełna 60-letnią kobietę w niedzielę wieczorem na gorzowski SOR przywiozła karetka. Zespół pogotowia ratunkowego podejrzewał ostry zawał serca. Pilne badanie angio-TK wykazało jednak rozwarstwienie aorty. Diagnoza specjalistów brzmiała: pacjentka wymaga pilnej konsultacji kardiochirurgicznej i operacji aorty wstępującej.
Lekarz dyżurny SOR-u natychmiast skontaktował się z lekarzem dyżurnym oddziału kardiochirurgii szpitala w Nowej Soli. Jak ustaliła komisja z gorzowskiego szpitala, po przekazaniu szczegółowych informacji na temat stanu zdrowia kobiety i zastosowanego leczenia, konsultujący kardiochirurg z Nowej Soli zdecydował o zatrzymaniu pacjentki w Gorzowie i przetransportowaniu jej na południe województwa dopiero rano. Chora nie doczekała transportu. W nocy jej stan gwałtownie się pogorszył.
– Brak oddziału kardiochirurgii wiąże się z koniecznością transportu do oddalonych o ponad 100 km ośrodków, co odbiera szanse na przeżycie chorych w najcięższym stanie – pisze szpitalna komisja w szczegółowym raporcie. Lekarze zastanawiali się, czy nagłośnić sprawę. Uznali, że trzeba, skoro dotychczasowe argumenty nie przekonały urzędników decydujących o losach gorzowskiej kardiochirurgii. Przypomnijmy, szpital wojewódzki od wielu miesięcy zabiega o utworzenie oddziału. NFZ w Zielonej Górze, odmówił ogłoszenia konkursu. Tym samym lecznica nie ma kontraktu na kardiochirurgię, a województwo lubuskie – mimo że ponadprzeciętnie zagrożone chorobami układu krążenia – cały czas ma tylko jeden oddział kardiochirurgii. To nowosolska fila Dolnośląskiego Centrum Chorób Serca im. prof. Religi, prowadzona przez spółkę Medinet, która ma kontrakt z NFZ
Zanim Lubuski Oddział Wojewódzki NFZ w Zielonej Gorze odmówił kontraktu, zasięgnął opinii krajowego konsultanta w dziedzinie kardiochirurgii prof. Jacka Różańskiego. Ekspert stwierdził, że drugi oddział nie jest potrzebny. Trudno jednak przy tym nie zauważyć, że konsultant krajowy posiłkował się opinią konsultanta wojewódzkiego, czyli prof. Romualda Cichonia, jednocześnie prezesa zarządu spółki, która prowadzi oddział w Nowej Soli.
Zarząd gorzowskiego szpitala o pomoc w uzyskaniu kontraktu zwracał się do ministra zdrowia Adama Niedzielskiego, pisał też m.in. do krajowego konsultanta prof. Różańskiego. W sprawie gorzowskiej kardiochirurgii interpelację do ministra zdrowia składali posłowie. Szpital starał się również o wpisanie kardiochirurgii do tworzonego właśnie Wojewódzkiego Planu Transformacji, jednak Wojewódzka Rada ds. Potrzeb Zdrowotnych dwukrotnie odrzuciła wniosek.
Zarząd lecznicy postanowił złożyć go po raz trzeci, a w poniedziałek, 24 stycznia po raz kolejny napisał do wojewody lubuskiego Władysława Dajczaka w sprawie kardiochirurgii. „Warunkiem koniecznym do złożenia oferty u udzielenie świadczeń medycznych w zakresie kardiochirurgia – hospitalizacje jest posiadanie wpisanego oddziału do rejestru podmiotów wykonujących działalność leczniczą. Liczymy na to, iż fakt zarejestrowania oddziału spowoduje szybkie rozpisanie konkursu przez NFZ. W sytuacji ogłoszenia przez NFZ konkursu i wybrania naszej oferty, potwierdzamy, że w ciągu trzech miesięcy wyposażymy oddział” – czytamy w dokumencie.
O wpisaniu oddziału do rejestru podmiotów wykonujących działalność leczniczą wojewoda Dajczak mówił w piątek, 21 stycznia na konferencji prasowej. Po niej, z upoważnienia wojewody, do lecznicy zwróciła się Bożena Chudak, dyrektor wydziału zdrowia, prosząc szpital o pisemne wyjaśnienia, czy oddział kardiochirurgii rozpoczął działalność zgodnie z wpisem do rejestru. Zarejestrowany oddział cały czas jednak nie ma kontraktu z NFZ, więc gdyby leczył pacjentów, musiałby ich obciążać kosztami. A te idą w dziesiątki tysięcy złotych.
„Nie godzimy się na sytuację, w której nie zostanie rozpisany przez NFZ konkurs na realizację świadczeń, a pacjenci z północnej części województwa lubuskiego zmuszeni będą do płacenia za kosztowne procedury” – odpowiada wojewodzie zarząd szpitala.
Komentarze: