Bliźnięta uratowane!
Z MIASTA
red.
2020-04-27 11:49
32220
Szczęśliwie zakończyła się bliźniacza ciąża 23-letniej gorzowianki. Kobieta oczekując narodzin dzieci w oddziale położniczo-ginekologicznym szpitala przy Dekerta spędziła 13 tygodni.
Aby utrzymać ciążę lekarze w 20. tygodniu ciąży założyli pacjentce szew McDonalda, wykorzystywany w sytuacji gdy może dojść do poronienia, z powodu niewydolności cieśniowo-szyjkowej. Wskazaniem do takiego postępowania w przypadku tej pacjentki były też dwa poprzednie poronienia. Zabieg przyniósł oczekiwany skutek. Dzieci (chłopiec i dziewczynka) choć przyszły na świat kilka tygodni za wcześnie, czują się dobrze i razem z mamą i tatą są w domu.
Pani Saranda do gorzowskiej lecznicy trafiła w połowie grudnia. Przyczyną był poród przedwczesny po założonym szwie McDonalda w poprzedniej hospitalizacji.
– To było tuż po ukończeniu 20. tygodnia ciąży. Dla dzieci to zdecydowanie za wcześnie. Choć założenie szwu McDonalda (tzw. okrężnego) nie jest zalecane w ciążach mnogich i literatura medyczna ma na to podzielone zdanie, tu nie mieliśmy wyjścia. Dzieci trzeba było ratować. Zdecydowaliśmy się na ten ruch. Pacjentka była pod naszą stałą opieką – wyjaśnia Krzysztof Kaczmarek, kierownik oddziału położniczo-ginekologicznego i lekarz naczelny szpitala w Gorzowie.
Szew okrężny zakłada się kobietom, gdy szyjka macicy nie jest zdolna do utrzymania ciąży. Kobiety, które miały zakładany szew muszą prowadzić oszczędny tryb życia. W przypadku pacjentki gorzowskiego szpitala oznaczało to leżenie w pozycji Trendelenburga (to pozycja, w której pacjentka leży na plecach, a głowa, górna część klatki piersiowej i tułów znajdują się poniżej poziomu kończyn dolnych). To było konieczne, by macica nie napierała na szyjkę. Mimo ostrego reżimu nałożonego na pacjentkę nie obyło się bez trudnych momentów. W 25 tygodniu ciąży samoistnie zaczęły odchodzić jej wody płodowe. To był przełomowy moment. W każdej chwili mogła zacząć się czynność skurczowa, a wtedy lekarze byliby zmuszeni do podjęcia decyzji o przedwczesnym ukończeniu ciąży cesarskim cięciem. Zespół szpitalnych położników-specjalistów opracował metodę dalszego postępowania z pacjentką i wszystkim pozostało czekać na to jak kobieta i jej dzieci na to zareagują.
– Aby dzieci przyszły na świat w jak najlepszej kondycji podawaliśmy im sterydy, by przyspieszyć rozwój ich układu oddechowego. Dzieci urodzone przedwcześnie są narażone także na ryzyko wystąpienia powikłań neurologicznych. Pacjentka otrzymywała magnez, który miał pomóc w utrzymaniu ciąży jak najdłużej – wyjaśnia dr Kaczmarek.
– Mimo, założenia szwu – skurcze nadal się pojawiały. Dostawałam antybiotyk. Tak było aż do 32. tygodnia ciąży. W 33. tygodniu ciąży KTG wykazało skurcze właściwe i lekarze zadecydowali o rozwiązaniu ciąży – opowiada młoda mama.
Szymon i Marcelina na świat przyszli metodą cesarskiego cięcia. Dzieci są zdrowe, choć na początku miały drobne problemy z oddychaniem. W pierwszej dobie trzeba było wspomagać ich oddech.
– Jesteśmy zdrowi, czujemy się dobrze. Jestem wdzięczna całemu zespołowi oddziału położniczo-ginekologicznemu. Każdemu bez wyjątku zawdzięczam to, że dziś mogę się cieszyć widokiem moich maluszków. W trakcie mojego pobytu w oddziale nie brakowało trudnych momentów. Najtrudniejszy był ten, w którym przy szpitalu ustawiony został samochód ze zdjęciami nienarodzonych dzieci. Wiedziałam ile lekarze i położne wkładają wysiłku w to, bym mogła donosić ciążę. A tu takie zdjęcia… to było bardzo przykre. Jednak zdecydowanie więcej było miłych sytuacji. Podczas wigilii Bożego Narodzenia jedna z salowych – pani Iwona – przyniosła mi z domu krokiety. To było bardzo wzruszające. Oczekiwanie na narodziny dzieci i opieka na oddziale, to będę zawsze wspominać z ogromnym uśmiechem. Opieka przed, w trakcie i po porodzie, naprawdę była na najwyższy poziomie. Doświadczyłam tego na własnej skórze, więc z czystym sercem, polecam ten oddział każdej mamie spodziewającej się dziecka – dodaje p. Saranda.
Komentarze: