Masakra? Nie! Maskarada
Z MIASTA
red.
2019-04-05 17:56
23830
Mężczyźni siłą wciągnęli przechodnia do busa i odjechali z piskiem opon. Sytuację w centrum obserwowała kobieta-świadek – zaalarmowała policjantów. Kryminalni namierzyli porywaczy. Wyszło, że to żart – psikus miał wystraszyć kolegę, który chwilę przed wypłacił pieniądze z banku.
W czwartek, dochodziła 17.00. Na Obotrycką tuż przy banku wjechał bus. Wybiegło z niego dwóch zamaskowanych mężczyzn i siłą zaciągnęło do auta przechodnia. Szybko odjechali. Przestraszona widokiem kobieta powiadomiła policję.
Na nogi postawiono wielu policjantów z komendy miejskiej. Całą parą ruszył proces wykrywczy – działania w terenie, także te z wykorzystaniem systemów policyjnych. Na miejscu prowadzono szczegółowe oględziny, aby zabezpieczyć choć najmniejszy ślad, dający jakiś punkt wyjścia na sprawę. Śledczy próbowali dotrzeć do zapisów monitoringu. W takich sytuacjach liczy się każda minuta. Czyjeś nie tylko zdrowie, ale i życie może być w potrzasku...
– Nie wiemy jaki cel przyświecał napastnikom, i jakie mają żądania. Nie znamy szczegółów. Nie znamy numerów rejestracyjnych auta. Ale doświadczenie policjantów szybko pozwala na dotarcie do kolejnych informacji. Te zbierane jedna po drugiej skutkują przełomem w sprawie – relacjonuje nadkom. Marcin Maludy, rzecznik prasowy KWP w Gorzowie.
Śledczy docierają do auta, które brało udział w zdarzeniu. Było puste. Kolejne czynności prowadzą do jednego z gorzowskich mieszkań. Policjanci pukają do drzwi gdzie przebywają – jeszcze wtedy – napastnicy. To mężczyźni w wieku 23 oraz 20 lat – obaj nietrzeźwi. Trzeźwy był za to kierowca busa w wieku 20 lat. Policjanci dotarli także do 22-letniego uprowadzonego – wcześniej pijącego alkohol. Wszyscy pochodzą z Podkarpacia. Do Gorzowa przyjechali pracować. Jak się okazało chcieli zrobić żart swojemu koledze, który właśnie podjął pieniądze z placówki bankowej.
Swoim zachowaniem wywołali wiele pracy i czynności policjantom z Gorzowa. Dlatego po ich przesłuchaniu sprawa znajdzie swój finał w sądzie.
Komentarze: