O śmietniku w centrum, dołożył też budowniczym
Z MIASTA
Adam Oziewicz
2019-03-15 21:07
44861
Dzisiaj posprzątano, jak zawsze, cały teren pomiędzy budynkami, przed i za pomnikiem oraz dookoła orła. Tylko nie opisywany fragment...
Telefon od Czytelnika z Sikorskiego – narzekał na bałagan sąsiadujący z terenem jego wspólnoty mieszkaniowej. Sprawa nie nowa, dotyczy zakątka naprzeciwko urzędu miasta. – Wygląda tragicznie, jakby nikt nie sprzątał od miesięcy – mówił zniecierpliwiony. Zdradził też, co na budowie.
Na zdjęciach wyraźnie widać – to teren vis a vis urzędu, na gałęziach gnieżdżą się foliowe torebki i papiery. Samo centrum miasta, a rzeczywiście wygląda jakby nikt odpowiedzialny za porządek nie zaglądał tu od dawna. Czytelnik wyjaśnił nam, że przez lata w zakątku był porządek, ale sytuacja się zmieniła. – Nie ma tu publicznego śmietnika na drobne odpadki. Efekt? Każdy coś tam rzuci za siebie i... się nazbierało. To śmieci przechodniów i z pobliskiego placu budowy – tłumaczył gorzowianin.
Dodał, że problem jest od momentu gdy postawiono pomnik orła, a tuje wyrosły do pierwszego piętra – tak powstał zakątek dla meliniarzy. – Jest picie, imprezy wieczorem i załatwianie się. Staramy się to trzymać w ryzach, ale nie zawsze się da – przedstawił sytuację. Cały nieporządek po libacjach pozostaje – problem narasta, bo zaułka nie widać z urzędu. Dopiero gdy się przejdzie bliżej, śmietnik rzuca się w oczy. Służby miasta po interwencjach mieszkańców raz do roku – gdy już nie da się przejść chodnikiem – przycinają krzaki, zatem o śmietniku muszą wiedzieć, ale nic z tym nie robią.
Gorzowianin sprawę zgłosił do wspólnoty mieszkaniowej przy Sikorskiego 141/143. – Nasza administratorka tłumaczyła, że to nie teren wspólnoty a miasta – stąd osoba sprzątająca dla nas w tej sprawie nie działa. Nasz chodnik czyli wspólnoty tuż przy budynku jest zawsze uporządkowany. Z kolei firma pracująca dla miasta, nie wiem dlaczego, omija ten zakątek – pewnie sądzą, że to tak blisko naszego terenu, że sami sobie poradzimy... Wygląda na to, że magistrat spycha problem na nas – ocenił srogo.
„Sikorskiego budują we czwórkę”
Przy okazji rozmowy zapytaliśmy o przebieg remontu głównej miejskiej ulicy. Nasz Czytelnik wnikliwie obserwuje prace od 1,5 roku – uważa, że o firmie wykonawczej nie da się powiedzieć nic dobrego. W jego ocenie prace przebiegają chaotycznie. – Dzień zaczyna się od zbiórki pingwinów – trzydzieści osób stoi w miejscu i przebiera nogami, kiwając się. Potem się rozchodzą w grupkach cztero-, pięcioosobowych – w każdej jest ktoś z nadzoru, brygadzista, tłumacz i dwóch Ukraińców – gdzie jeden pracuje, a drugi patrzy – relacjonuje.
Zapewnia, że od miesięcy nie widział tu dwóch ludzi pracujących naraz, chyba, że trzeba przesunąć coś ciężkiego. – Wbiją kołek, zamienią się miejscami, wykopią, zasypią – potem wracają w to samo miejsce, powtarzają cały proces. Żenada, szkoda, że kamery nie postawiłem – żałuje.
Nie przesadza, z czystym sumieniem może powiedzieć, że Sikorskiego tak naprawdę budują może cztery osoby, reszta się przygląda. Zupełnie nie rozumie, po co wykonawca zatrudnia aż tylu ludzi...
jeżeli mieszkacie przy Sikorskiego i macie podobne odczucia, dajcie znać na redakcja@gorzow24.pl
Komentarze: