przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Strach przed eksmisją na Matejki!

Z MIASTA

Adam Oziewicz
2018-09-07 20:36
93694

(fot./źródło: street view)

– Chcą nas wyrzucić z tego mieszkania – mówi wprost Iwona Mrozińska. Za kilkanaście dni sprawa w sądzie rejonowym – wyrok wydaje się przesądzony: eksmisja. Lokatorka z rodziną nie może się pogodzić z sytuacją. Poprosiła o pomoc redakcję gorzow24.pl.

Pani Iwona z rodziną mieszka przy Matejki od 1979 roku, zatem prawie 40 lat. Ale to nie jej lokal tylko komunalny, przez lata wynajmowany przez ciocię Teresę Janecką. Ponieważ metraż na to pozwalał, właśnie z nią zamieszkali: pani Iwona z mężem i trójką dzieci. Problemy zaczęły się po śmierci bliskiej krewnej. Rodzina, zgodnie z ustawą o prawach lokatorów, straciła możliwość wynajmu czyli kontynuowania umowy z miastem...
 
Śmierć, znaczy koniec mieszkania  
20 października 2016 roku umiera ciocia pani Iwony – Teresa Janecka (jedna z pierwszych mieszkanek polskiego Gorzowa, pionierka, w mieście od wiosny 1945 roku). Już 15 grudnia 2016 roku miasto wysyła pierwszy nakaz opuszczenia mieszkania pozostałym lokatorom. Ci jednak nie mają gdzie się wyprowadzić – pozostają przy Matejki 3/3. Informują o sprawie i proszą o pomoc kogo tylko mogą. Mąż pani Iwony rozmawiał z prezydentem Jackiem Wójcickim (czerwiec 2018), wcześniej wysyłają pismo do Prezydenta RP (lipiec 2017). O dramatycznej sytuacji rodziny wiedzą również wiceprezydent Radosław Sujak, poseł Krystyna Sibińska, wydział spraw społecznych, ZGM, ADM nr 5 i nikt nic nie może poradzić – takie przepisy... – Nie ma sprawiedliwych, nagle zostali sami praworządni – zauważa z żalem w rozmowie z portalem pani Iwona.  
 
Co o tej i podobnych sprawach mówi ustawa? Mieszkanie komunalne nie jest własnością najemcy – nie podlega ogólnym zasadom dziedziczenia. Prawo najmu lokalu mieszkalnego po zmarłym przechodzi na osoby niezależnie od tego, czy są one spadkobiercami. W przypadku śmierci najemcy w stosunek najmu wstępują: małżonek nie będący współnajemcą, dzieci najemcy i jego współmałżonka, inne osoby wobec których najemca był zobowiązany do świadczeń alimentacyjnych oraz – osoba, która pozostawała faktycznie we wspólnym pożyciu z najemcą np. w konkubinacie.
 
Koniec lat 70’, przeprowadzka na Matejki 
Na początku, gdy decydowali się na zamieszkanie z ciocią – jeszcze w 1979 roku – przedstawili sytuację w ADM-ie i tam urzędnicy uznali nowych lokatorów za najbliższą rodzinę, wydając stosowny dokument uprawniający do zameldowania. Niestety w biurze ADM-u przepadł. Wyjaśnijmy, zmarła Teresa Janecka to siostra ojca Iwony Mrozińskiej – zatem bliskie pokrewieństwo. Nasza rozmówczyni podkreśla, że ciocia poza nią w Gorzowie nie miała krewnych. Przez lata wspólnie opłacały mieszkanie. Razem pokrywały czynsz, wszystkie rachunki, regularne remonty, także koszty wyposażenia. Razem też gotowały, robiły wspólne zakupy. To przy Matejki urodziła się trójka dzieci pani Iwony. – W tym czasie ciocia bardzo mi pomogła. Gdy szłam do pracy to ona zajmowała się maluchami – córką i synami. Traktowały ją jak babcię – wspomina. 
 
Mieszkanie przy Matejki ma 71 m kw – trzy pokoje z kuchnią. Pani Teresa zajmowała jeden pokój, a pani Iwona z rodziną pozostałe dwa: jeden dwaj synowie, drugi ona z mężem.    
 
Urzędnicy bez zrozumienia dla ludzkiego dramatu
Pani Teresa przed śmiercią ciężko chorowała. Po złamaniu nogi, przez ostatnie dwa lata życia, była pod stałą opieką krewnych współlokatorów – pani Iwony i jej dorosłych już dzieci. Nasza rozmówczyni opowiada, że przy staraniach o opiekę dla cioci na czas gdy wszyscy są w pracy, w przychodni stwierdzili, że przecież są najbliższą rodziną, mogą się podzielić obowiązkami… Ale już gdy do ADM-u nr 5 trafiło zgłoszenie o śmierci cioci – jedynego najemcy – wtedy urzędnicy stwierdzili, że w świetle prawa aktualni lokatorzy to nie krewni i muszą opuścić mieszkanie. – Dla jednego urzędu jesteśmy najbliższą rodziną, a dla innego już nie – dziwiła się pani Iwona. W odpowiedzi usłyszała, że każda instytucja ma swoje regulacje i przepisy.
 
Po zgłoszeniu śmierci mieli wynieść się z mieszkania w ciągu miesiąca – pismo z miasta przyszło pocztą. Nie wyprowadzili się, bo nie mieli gdzie. Pani Iwona odwołała się od decyzji do prezydenta miasta, o swojej sytuacji poinformowała też wydział spraw społecznych magistratu. Wszystko na nic. Przepisy w tej sytuacji są bezwzględne. Urzędowy termin wyprowadzki – ostatni, nieprzekraczalny to 20 lipca 2018. Rezultat: sprawa w sądzie rejonowym. Ma być 26 września. Może się skończyć wyrokiem eksmisji. Ale urząd w takiej sytuacji nie wskazuje miejsca gdzie mieliby się przenieść. – Nie jestem krewną, nie jestem najemcą – według urzędu nic mi się nie należy. Kierunek ulica. W takiej sytuacji na konkubenta przechodzi prawo najmu, a na najbliższych i ich dzieci już nie. To niesprawiedliwe! – ocenia zbulwersowana gorzowianka.   
 
Mieszkanie komunalne, stąd miasto się o nie upomina, ale pani Iwona podkreśla, że rachunki od dziesiątek lat regularnie płacone, zero zadłużenia – gdzie oni znajdą tak porządnych lokatorów? Nasza rozmówczyni zapowiada walkę o przejęcie prawa do najmu, bo nie ma dla niej innej drogi. – Ludzi w moim wieku nie powinno się wyrzucać na bruk. Gdzie teraz na stare lata mam szukać domu? – zastanawia się z troską. Nie wyobraża sobie wyprowadzki i zmiany miejsca.
 
Wyrok? Może być eksmisja  
Pani Iwona Mrozińska z Matejki 3/3 po śmierci krewnej Teresy Janeckiej (to najemczyni mieszkania komunalnego) czyli od października 2016 roku nie może mieszkać z rodziną w mieszkaniu komunalnym, bo nie ma prawa do kontynuacji najmu po krewnej. Musi się wyprowadzić, ale nie ma gdzie. Miasto skierowało sprawę do sądu i należy się spodziewać wyroku – eksmisji. 
 
Co gdy taki właśnie wyrok zapadnie? – pytamy lokatorów z Matejki. – Nie bierzemy tego pod uwagę, po prostu nie godzimy się na takie rozwiązanie, bo nie mamy gdzie się podziać – przedstawiają sytuację. Pani Iwona z rodziną myśli o wykupie mieszkania na własność, ale jak dotąd miasto jako właściciel nie rozważało takiej możliwości. Gdyby tylko magistrat zaproponował wykup, na pewno skorzystaliby z oferty, jeżeli tylko cena byłaby w ich zasięgu.   
 
– Gdybyśmy się pojawili nie wiadomo skąd i zażądali mieszkania po cioci…, ale przecież mieszkamy tu od kilkudziesięciu lat, wśród tych ludzi, wśród tych murów, na tej dzielnicy i dalej chcemy tu żyć – podsumowuje rodzina zagrożona eksmisją.
 
W tej sprawie wysłaliśmy pytania do magistratu. Odpowiedzi urzędników otrzymamy za kilka dni. Gdy tylko trafią na redakcyjną skrzynkę opublikujemy na portalu. 

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x