przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Więcej o Inneko [DO WYWIADU Z PREZYDENTEM]

Z MIASTA


2018-01-20 14:29
57880

(fot. Adam Oziewicz)

Tuż przed Nowym Rokiem opublikowaliśmy rozmowę z prezydentem Jackiem Wójcickim, zapytaliśmy wtedy również o sytuację w miejskiej spółce Inneko. Prezydent odpowiedział, ale w ocenie byłych pracowników przedsiębiorstwa, jego opinie wymagają uzupełnienia...

Kilka dni temu otrzymaliśmy na redakcyjną skrzynkę prośbę o uzupełnienie informacji zawartych w wywiadzie z prezydentem Jackiem Wójcickim. Przypomnijmy, nasz rozmówca krótko przedstawił sytuację w spółce – ocenił kilka decyzji poprzedniego zarządu, mówił o trudnej roli nowego prezesa, także o ciągle nieuruchomionej elektrociepłowni na biomasę. Według byłych pracowników część opinii prezydenta jest krzywdząca, stąd wymagają uzupełnienia.               
 
Prezydent Jacek Wójcicki powiedział:
– Prezes Wróblewski był fachowcem i wizjonerem. Stworzył firmę zarządzaną jednoosobowo bez wsparcia ekonomicznego, której funkcjonowanie oparte było na środkach zewnętrznych. Z pełną odpowiedzialnością uważam, że jego projekty były oderwane od rzeczywistości. Nie raz o tym mówiłem – gorzowska spółka komunalna dzierżawiła od prywatnej spółki w Gostomii kilkaset hektarów ziemi pod trawę energetyczną Miskantusa. Koszty: 1200 zł za 1 ha. Przy tym materiał nie został zebrany. To agresywny gatunek, stąd pojawiły się kary i dodatkowe wydatki związane z przywracaniem areału do porządku. Kolejna sprawa: prowadziliśmy nierentowną spółkę Wastrol w Poznaniu. Do tego spółka BEF czyli instalacja do wysokotemperaturowego zgazowania odpadów – obiekt dotąd nie odpalił i jest w fazie sanacji. Wspólnie z likwidatorem próbujemy to ratować, ale nie jest to proste.
 
Byli pracownicy dodają:
Spółka była zarządzana jednoosobowo (zarząd jednoosobowy), z pełnym działem finansowo-księgowym, w tym z dwoma kluczowymi stanowiskami: główną księgową, głównym ekonomistą. Podstawowa działalność spółki opierała się na zagospodarowaniu odpadów komunalnych z regionu północnego województwa lubuskiego na mocy porozumień międzygminnych z lat 2010-2012, co stanowiło główne przychody spółki. Nieprawdziwe jest twierdzenie, że funkcjonowanie spółki opierało się na środkach unijnych, gdyż one stanowiły jedynie częściowo źródło finansowania poszczególnych inwestycji, umożliwiających m.in.:
– spełnienie warunków prawnych w zakresie zagospodarowania odpadów komunalnych – projekt związany z rozbudową i modernizacją Zakładu Utylizacji Odpadów Sp. z o.o. – II etapy, co pozwoliło na uzyskanie statusu RIPOKu
– przyjmowanie odpadów komunalnych z gmin z terenu ZCG MG-6 oraz powiatu strzelecko-drezdeneckiego 
– rozwój spółki w kierunku działalności badawczo-wdrożeniowej, co zostało zaprzepaszczone przez obecny zarząd (np. GOT PNP, jedyny w tej części województwa ośrodek laboratoriów badawczych dla dzieci i młodzieży). 
 
Dzierżawa gruntów w Gostomii stanowiła zaledwie jeden z elementów prowadzonej działalności i była powiązana z zagospodarowaniem osadów ściekowych, które spółka pozyskiwała w ramach udziału w przetargach organizowanych m.in. przez oczyszczalnie ścieków. Roślina energetyczna (miskantus), uprawiana na tych gruntach, stanowiła dodatkowe źródło przychodu dla spółki w  związku z jej sprzedażą. Grunty te dzierżawiła spółka Eneri, dzięki czemu możliwe było pozyskiwanie dopłat obszarowych do tego areału (ok. 400 tys.,/rok). Co istotne, osoby zarządzające spółką Eneri doprowadziły do transakcji polegającej na przejęciu tych gruntów przez firmę Bioton, a tym samym zniesienia ze spółki Inneko kosztów rocznej dzierżawy w wysokości 1200 zł/ha.
Wastrol Sp. z o.o. z siedzibą w Poznaniu, okazała się podmiotem nierentownym, przy czym jej zakup umożliwił przejęcie części rynku województwa wielkopolskiego w zakresie zagospodarowania odpadów przemysłowych i niebezpiecznych. Transakcja ta, pozwoliła na przejęcie klientów obsługiwanych przez Wastrol Sp. z o.o., co zwiększyło portfel kontrahentów Inneko, a tym samym przychody z działalności związanej z zagospodarowaniem odpadów innych niż komunalne. 
BEF Sp. z o.o. nie jest instalacją do wysokotemperaturowego zgazowania paliw, a elektrociepłownią na biomasę wraz z suszarnią (produktu w postaci pasz).  
Spółka BEF posiadała wszystkie niezbędne decyzje i pozwolenia, w tym kluczowe tj. decyzję środowiskową, co umożliwiło rozpoczęcie i realizację inwestycji związanej z budową elektrociepłowni na biomasę wraz z suszarnią.
Obecny zarząd planuje zmianę kierunku produkcji w spółce – współspalanie odpadów, do tego celu niezbędne jest uzyskanie nowych decyzji środowiskowych. Nie udało się tego wykonać obecnemu zarządowi do dnia dzisiejszego, po ponad rocznej pracy nad tym zadaniem. 
 
Ocena inwestycji, jej efektywności, przez ekspertów zewnętrznych powołanych ze strony BGK z siedzibą w Zielonej Górze, pozwoliła na uzyskanie środków (kredyt gotówkowy) na zakończenie inwestycji. Finalnie końcowa transza została zablokowana przez obecny zarząd Inneko i wszczęte zostało postępowanie sanacyjne, które miało trwać 1 rok, a obecnie nie jest zamknięte. Ostatnia transza miała wynieść ok 3,5 mln zł (co między innymi pozwoliłoby na zapłatę wykonawcy elektrociepłowni). Dodatkowo zabezpieczeniem kredytu zaciągniętego w  BKG była hipoteka na nieruchomościach BEF. Mniejszościowe udziały Inneko zabezpieczały interesy spółki jako udziałowca w przypadku jakiegokolwiek zagrożenia wynikającego z działalności spółki. Zwiększenie udziałów do 51 procent (decyzja obecnego zarządu) zwiększyło ryzyko dla Inneko jako udziałowca, w tym podjęcie decyzji o pokryciu wszystkich kosztów postępowania sanacyjnego.   
 
Prezydent Jacek Wójcicki powiedział:
– Planowana perełka, przez wielu znakomicie oceniana, znalazła się w bardzo trudnej sytuacji ekonomicznej. Gdyby nie operatywność prezesa Czyżewskiego, Inneko by nie było, a przecież miasto jest właścicielem spółki z wielomilionowym udziałem. To pieniądze publiczne, ale też zainwestowane fundusze gorzowskich przedsiębiorców. Dlaczego o tym mówię? Prezes Wróblewski był wizjonerem, świetnym organizatorem, ale bez wsparcia rzetelnych parametrów ekonomicznych. 
 
Byli pracownicy dodają:
Wszystkie procesy inwestycyjne współfinansowane ze środków zewnętrznych, w tym środków  z UE, opierały się na analizie dokonanej przez ekspertów zewnętrznych (np. z właściwych  ministerstw, instytucji takich jak NFOSiGW, czy też WFOŚiGW, a także ekspertów powoływanych przez banki). Każdy projekt przechodził wieloetapową ocenę od strony formalnej i merytorycznej. Realizacja zadań inwestycyjnych opierała się na współpracy poszczególnych działów w ramach jednostki realizującej projekt, jak w każdej dojrzałej organizacji z wdrożoną strategią rozwoju i standardami działania (dokumenty: strategia, procedury, regulaminy). Dodatkowo, w spółce funkcjonował dział finansowo-księgowy, który niemal w niezmienianym składzie (osoba głównej księgowej, pracownicy merytoryczni działu) funkcjonuje do dnia dzisiejszego. 
 
Prezydent Jacek Wójcicki powiedział:
– Budowanie zgazowacza odpadów, który mógłby być zasilany wytłokami pogorzelnianymi czy innym podobnym materiałem w tym miejscu nie ma uzasadnienia. Bo po prostu transport jest drogi. Wkładu nie opłaca się wozić. Odpad musi powstawać w sąsiedztwie zgazowacza. Jest jeszcze kwestia budowy instalacji w środku wsi bez decyzji środowiskowych – staramy się o to, ale efekt może być taki, że zakładu wartego miliony w ogóle nie da się uruchomić. Takie błędy doprowadziły miejską spółkę do sytuacji katastrofalnej. Prezes Czyżewski został powołany, aby ją ratować. Stąd zwolnienia, cięcia wynagrodzeń, socjalu i w rezultacie opór pracowników i zarzuty stosowania mobbingu.
 
Byli pracownicy dodają:
Nie było polityki cięć wynagrodzeń, czy też socjalu (fakt: RZiS 2015/2016 pozycja: wynagrodzenia). Rok do roku nastąpił zdecydowany wzrost w tej pozycji przy obecnym zarządzie, głównie z powodu prowadzonej chaotycznej polityki kadrowej. Zarzuty dotyczyły uporczywego naruszania praw pracowniczych oraz pozbawienia wolności poprzez zamykanie pomieszczenia na klucz, dochodzenie w tej sprawie zostało umorzone, ale osoby pokrzywdzone złożyły zażalenie na decyzję prokuratury w tej sprawie, w związku z czym nadal nie ma ostatecznego rozstrzygnięcia. 
 
Prezydent Jacek Wójcicki powiedział:
– Nie pochwalam postępowania prezesa z podwładnymi, ani stylu budowania relacji w zespole, ale przesłuchania kilkudziesięciu osób w prokuraturze świadczą o tym, że nikt w spółce nie czuł się zagrożony. Ale przyznać trzeba, że Artur Czyżewski od początku nie ustrzegł się błędu, bo gdy zaczął pracę w spółce nie zajął gabinetu swojego poprzednika, ani jego zastępcy – Marek Wróblewski i Magda Sobierajczyk pozostali w swoich gabinetach, a on usiadł z boku w salce. Nie miał sekretariatu, do jego miejsca pracy wchodziło się z korytarza. Stąd każdy z pracowników gdy chciał, mógł wejść... Ale gdy pojawiła się konieczność rozmowy w cztery oczy prezes przekręcał klucz. Zatem nie chodziło o więzienie kogokolwiek a spokój podczas wymiany zdań.
 
Byli pracownicy dodają:
Nowy prezes objął funkcję w sierpniu 2015 roku. Po pojawieniu się w spółce zajął pokój (trudno to pomieszczenie nazwać gabinetem, biorąc pod uwagę powierzchnię). Następnie zwolnił je i otrzymał największe pomieszczenie w spółce – salę konferencyjną, w którym urządzono dla niego gabinet. Pokój zajmowany przez byłego prezesa stał pusty od września 2015 roku do stycznia 2017. Prezes nie chciał zająć tego pomieszczenia, w związku z czym ustawiono w nim stół i krzesła – stanowił namiastkę sali konferencyjnej (z uwagi na swoje wymiary nie mógł pełnić takiej funkcji). Już wiosną 2016 roku przygotowany został projekt przebudowy pomieszczeń w budynku przy ulicy Teatralnej (sekretariat, gabinet prezesa i pokoje, w których znajdowały się kadry), tak aby oddzielić te pomieszczenia od  pozostałych biur. Niestety z uwagi na brak środków na tego typu prace remontowe w 2016 roku nie wdrażano projektu w życie. Dopiero kiedy zaczęły się pojawiać sygnały o tym, co się dzieje w spółce, jak traktowani są pracownicy, w pierwszej kolejności prezes podjął decyzję o wymianie drzwi na przeszklone, co się całkowicie nie sprawdziło, a następnie zapadła decyzja o remoncie. Projekt został przygotowany i zrealizowany w 2017 roku.
 
Prezydent Jacek Wójcicki powiedział:
– Wiem, bo współpracuję z prezesem Czyżewskim na co dzień, to człowiek trudny w relacjach – chłodny, wymagający, zafiksowany na punkcie pracy, angażujący się emocjonalnie w zadanie. Gdy pojawił się konflikt w zespole zrobiliśmy wiele, aby uspokoić relacje w Inneko. Z tego wzięło się powołanie wiceprezesa Seweryna Stuły, zresztą on też sobie nie poradził z sytuacją. Teraz jest Monika Piaskowska – w mojej ocenie dobrze ułożyła relacje w zespole. Bez wątpienia, wyniki finansowe bronią prezesa Czyżewskiego. Wykonał mocne, odważne i efektywne ruchy w grupie kapitałowej Inneko. Uratował spółkę przed upadkiem. Jestem pewien, że gdyby nie on dziś w tej sprawie nie mielibyśmy o czym rozmawiać. BEF utopiłby całe przedsiębiorstwo.
 
Byli pracownicy dodają:
ZUO (obecnie Inneko) to podmiot z ponad 25-letnim dorobkiem. Przez okres ponad 20 lat budowany wraz z kadrą fachowców przez ówczesnego prezesa. Zmiana zarządu jest procesem naturalnym. Podstawowym kryterium oceny spółki niech będą wyniki finansowe, przedstawione w sprawozdaniu z działalności zarządu oraz sprawozdaniach finansowych z poszczególnych lat (jeżeli jest to jedyne kryterium brane pod uwagę przy ocenie pracy zarządu). Spółka nagradzana i doceniana na rynku ogólnopolskim (np. nagroda Prezydenta RP dla jedynej spółki komunalnej w Polsce, maj 2015). Spółka nie stała na skraju upadłości, ocena spółki, poprzedniego zarządu i kadry powinna być dokonywana na podstawie faktów, a nie pijarowskiej demagogii.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x