przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Budować, nie budować? Spór firmy z samorządem

Z MIASTA


2017-04-29 17:18
94640

Adam Matysiak, szef firmy Bud-Mat na placu budowy w Rzepinie

Adam Matysiak, szef firmy Bud-Mat na placu budowy w Rzepinie

Inwestycja to zawsze sukces władz samorządowych oraz pieniądze dla wykonawcy, a na końcu gotowy obiekt użyteczności publicznej, zatem satysfakcja dla mieszkańców. Ale w tym przypadku coś poszło nie tak… 

Niemal nie zdarza nam się sięgać po tematy spoza miasta, ale ta sprawa na to zasługuje choćby dlatego, bo w kluczowych rolach występują tu uznani gorzowscy prawnicy (Synowiec, Wiśniewski) czy doświadczony ekspert budownictwa również związany z Gorzowem (Buszkiewicz). Przy tym spór inwestycyjny, gdzie w grę wchodzą gminne i ministerialne pieniądze, ma wpływ na jakość życia mieszkańców – w tym przypadku szkoła podstawowa otworzy salę gimnastyczną znacznie później niż zakładał plan.     
 
O sytuacji opowiedział portalowi Adam Matysiak, szef firmy Bud-Mat z Ośna Lubuskiego – w ubiegłym roku przystąpił do przetargu, jego oferta okazałą się najkorzystniejsza. 5 października przedsiębiorstwo podpisało umowę z gminą na budowę szkolnej sali gimnastycznej. Mad-Bud natychmiast powołał kierownika budowy – Adolf Smorowiński doświadczony inżynier po analizie dokumentacji zakwestionował rozwiązania projektowe dla posadowienia posadzki. A. Matysiak niezwłocznie o problemie poinformował inspektora nadzoru inwestorskiego, projektanta i samego inwestora – gminę Rzepin.
 
Niewypał budowlany w środku miasta   
Kto choć raz tam był, zna sytuację, bo to w samym centrum – niedaleko liceum jest szkoła podstawowa, tuż obok plac gdzie ma powstać sala gimnastyczna. Na razie to niezabudowany grunt należący do miasta. Z opinii geotechnicznej wynika, że to dawna fosa – namuły mogą świadczyć, że niegdyś było tam koryto rzeki. W opinii geotechnicznej jest wskazanie, że na terenie budowy są nasypy niebudowalne, piaski próchnicze, torfy, namuły. W ocenie kierownika budowy na takim gruncie nie powinno się bezpośrednio posadawiać posadzki. Pozostaje palowanie bądź wymiana ziemi. 
 
Efektem zgłaszanych przez wykonawcę wątpliwości była rada budowy – na spotkaniu koordynacyjnym wszystkich zainteresowanych stron projektant Krzysztof Sadowski z Rzepina zapewniał, że swoje zadanie wykonał należycie. Z kolei kierownik budowy nie dawał za wygraną – poprosił autora dokumentacji o potwierdzenie w postaci stosownych wyliczeń i schematów statycznych. Ich uzyskanie okazało się problem. Nie było ich ani po deklarowanych dwóch dniach, ani kilku tygodniach. 
 
Gdy projektant dostarczył już obliczenia – w ocenie kierownika niekompletne – A. Matysiak zdecydował się na zlecenie analizy projektu innemu zespołowi inżynierów.  W tym samym czasie kierownik budowy wstrzymał roboty związane z posadowieniem posadzki i budynku do momentu rozstrzygnięcia sprawy. W wyjaśnienie sytuacji zaangażował się również rzeczoznawca budowlany z Gorzowa, inż. Roman Buszkiewicz. Potwierdził wątpliwości wykonawcy – w jego ocenie projekt jest niekompletny i strach według niego budować. Wyłapał sporo błędów w obliczeniach.  
 
Prace przy budowie sali gimnastycznej ruszył 21 października ubiegłego roku, ale nie trwały długo – budowlańcy zdjęli warstwę gruntu i kierownik od razu po tym wstrzymał roboty. Od tego momentu na placu nic się nie dzieje. A kontrakt znaczący, bo wart 2 mln 300 tysięcy złotych. Na około 850 m kw będzie wyznaczone boisko do koszykówki i piłki ręcznej z zapleczem socjalnym, szatniami i toaletami. Finał prac miał być 31 lipca 2017 roku. Już wiadomo, że nie da się utrzymać terminu, bo gmina zerwała umowę z Bud-Matem, a po długim weekendzie ogłosi nowy przetarg na wykonawcę obiektu sportowego.   
 
Od posadzki po podpisy 
Problemy zaczęły się od posadzki – ten defekt wychwycił kierownik. Jednak przy dalszej analizie projektu wychodziły inne kontrowersje. Burmistrz Sławomir Dudzis choć był na bieżąco informowany o  problemach z dokumentacją, trzymał się swojej wersji – budować. Tymczasem Adam Matysiak w rozmowie z portalem zwraca uwagę na jeszcze jedną rzecz: ekspresowe wydanie pozwolenia na budowę. – Dwa dni gdy zwykle procedura trwa do kilku miesięcy. Przy tym przygotowujący dokument nie ustrzegli się wad prawnych – zauważa. Według niego w projekcie sfałszowano dziesięć podpisów – przyznaje, że starostwo nie mogło tego faktu zweryfikować, bo urząd nie ma grafologów.
 
Za to nasz rozmówca jest przekonany, że przy tego typu gruncie (druga kategoria geotechniczna w złożonych warunkach gruntowych) do pozwolenia na budowę czy dokumentacji projektowej muszą być załączone wyniki badań podłoża, projekt geotechniczny, dokumentacja geologiczno-inżynierska – zgodnie z Rozporządzeniem Ministra Transportu, Budownictwa i Gospodarki Morskiej z dnia 25 kwietnia 2012 w sprawie ustalania geotechnicznych warunków posadawiania obiektów budowlanych. Zatem należy wykonać specjalistyczne badania gruntów zgodnie z § 6.3 w/w rozporządzenia oraz wykonać dokumentację podłoża gruntowego i projekt geotechniczny zgodnie z § 7.2 powyższego rozporządzenia, a także zgodnie z § 7.3  dokumentację geologiczno-inżynierską. 
 
Wszystkie wspomniane formalności powinny być potwierdzone przez geologa wojewódzkiego i załączone do projektu, dopiero potem powinien iść wniosek  o pozwolenie na budowę. Jednak wydano je bez wspomnianych dokumentów.          
        
Ponieważ burmistrza żaden z ekspertów nie przekonywał, projekt ocenili też pracownicy instytutu naukowo-badawczego Politechniki Poznańskiej. Co ustalili? Ani projekt budowlany, ani wykonawczy nie spełniają wymagań dla prac związanych z realizacją obiektu. Werdykt: trzeba zmienić projekt posadowienia budynku, posadzki i usunąć wady projektu konstrukcji drewnianej. 
 
– To oznacza, że gdybym zabrał się do roboty i realizował projekty, rezultat mógłby być opłakany – zagrożenie katastrofą budowlaną – mówi portalowi Adam Matysiak. A czego oczekuje od urzędników? – Wystarczy gdyby gmina przygotowała dobry projekt, uzupełniła, poprawiła i z miejsca bierzemy się za zadanie – chcemy budować bezpiecznie, nic więcej – odpowiada.   
 
W związku z podejrzeniami sfałszowania podpisów pod projektem, kancelaria Jerzego Synowca złożyła zawiadomienie do prokuratury rejonowej w Słubicach. Z kolei kancelaria Artura Wiśniewskiego wnioskuje u wojewody lubuskiego o unieważnienie pozwolenia na budowę hali. Z kolei kierownik budowy po zatrzymaniu prac powiadomił o sprawie powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Słubicach. Ten jednak nie interweniował. – W tej sprawie złożyliśmy zażalenie do wyższej instancji na bezczynność organu – przedstawia sytuację A. Matysiak.    
 
2 marca burmistrz odstąpił od umowy z firmą Bud-Mat, dwa tygodnie później przedsiębiorstwo zrobiło to samo, informację kierując do gminy. 
 
Gmina dziwi się wykonawcy   
O sprawę zapytaliśmy w gminie, skąd się wziął problem wyjaśnił nam Krystian Pastuszak, zastępca burmistrza. Potwierdził, że wykonawca, firma Bud-Mat, zakwestionowała projekt sali gimnastycznej – prowadzący przedsiębiorstwo podważył profesjonalizm realizującego dokumentację. Urzędnik przypomina jednak, że starostwo wydało pełnoprawne pozwolenie na budowę, wcześniej projekt został sprawdzony i zaakceptowany, z kolei projektant wziął pełną odpowiedzialność za wykonane zadanie. – Mamy oświadczenie projektanta – odpowiedzialność za prawidłowe opracowanie dokumentacji spoczywa właśnie na nim – że wykonanie hali w zakładanej formie nie rodzi żadnego zagrożenia katastrofą budowlaną – zaznacza K. Pastuszak.
 
Urzędnik przyznaje, że wykonawca opiera się na kilku opiniach ekspertów, jednak gdyby wczytać się dokładnie w dokumenty, okaże się, że nie ma tam jednoznacznego werdyktu o zawaleniu się sali gimnastycznej wykonanej według przygotowanego już projektu.      
 
Budynek ma być osadzony na mikropalach, a rozliczenie całej inwestycji, także ewentualnych kosztów dodatkowych prac i materiałów, ma być przeprowadzone na podstawie obmiarów – to znaczy, że ile wykonawca zrobi i poniesie kosztów, tyle inwestor musi zapłacić. – Według założeń projektanta mikropale mają być posadowione na głębokości 5 metrów. Wiemy, że grunt pod halą jest różny – potwierdzają to badania, także te zlecone przez wykonawcę. Dlatego gdy już przy realizacji inwestycji okaże się, że grunt na 5 metrach nie jest nośny to wiercimy do takiej głębokości gdzie pal będzie stał stabilnie – tłumaczy szczegóły K. Pastuszak.  
 
W takim przypadku gmina zapłaci za wykonane zadanie dokładnie tyle, ile ono kosztowało. Nawet jeżeli przekroczy przewidywaną wartość przygotowaną w kosztorysie. W ocenie zastępcy burmistrza, wykonawca nie chce budować według projektu, ale nie bierze pod uwagę, że w trakcie prac, gdy tylko zajdzie taka potrzeba, można go dostosować do zaistniałej sytuacji na budowę. – Gdy Bud-Mat zgłaszał zastrzeżenia do braku uzbrojenia w posadzce, podzieliliśmy wątpliwości i zgodziliśmy się na uwzględnienie dodatkowych prac – dodaje urzędnik. Zapisy dotyczące wykonania uzbrojenia posadzki potwierdzone są w notatce z rady budowy.
 
Projekt jest realizowany przy udziale funduszy centralnych z ministerstwa sportu. Gmina już planuje rozpisanie nowego przetargu, teraz jest na etapie aktualizacji cen – ogłoszenie planuje na pierwszą połowę maja. Urzędnicy będą wnioskować do ministerstwa o przesunięcie terminu realizacji obiektu, aby bez przeszkód móc rozliczyć inwestycję.  
 
Oświadczenie przedsiębiorcy 
Wykonawca oświadcza, że do dziś nie otrzymał od inwestora uzupełnionego projektu 
budowlanego (dozbrojenie posadzki), z którego wynikałoby, że zostało wykluczone osiadanie powierzchni, i że jest to bezpieczne dla budynku oraz jego późniejszych użytkowników.
 
Jednocześnie w odniesieniu do wypowiedzi zastępcy burmistrza K. Pastuszaka, dotyczącej możliwości przedłużenia pali w trakcie wykonywania robót, wykonawca wyjaśnia, że według opinii Instytutu Naukowo-Badawczego Politechniki Poznańskiej pale są nie tylko za krótkie, ale również ich średnica jest za mała, także rozstaw pali i ich liczba jest niezgodna z zasadami projektowania i należy to zmienić.
 
Według opinii wspomnianego Instytutu należy po wykonaniu badań oraz dokumentacji geologiczno-inżynierskiej zatwierdzonej przez geologa wojewódzkiego, wykonać nowy projekt posadowienia na palach oraz wykonać nowy projekt posadowienia posadzki, a także usunąć liczne błędy, braki i nieprawidłowości dotyczące konstrukcji drewnianej. 
 
Wykonawca dodaje, że po otrzymaniu opinii Instytutu Naukowo-Badawczego Politechniki Poznańskiej dostarczył ją do burmistrza gminy Rzepin (inwestora). Z kolei burmistrz w piśmie do wykonawcy z 13 marca oświadczył, że „…nie zamierza zabierać swojego stanowiska…” w stosunku do otrzymanej opinii Instytutu. 
 
…................................
Tydzień temu, 20 kwietnia prokuratura rejonowa zdecydowała, że zbada sprawę podrobienia podpisów na projekcie budowlanym hali sportowej i niedopełnienia obowiązków służbowych przez urzędników starostwa słubickiego, burmistrza Rzepina, powiatowego inspektora nadzoru budowlanego w Słubicach oraz inspektora nadzoru inwestorskiego. Właśnie takie podejrzenia zgłosił do organów ścigania Adam Matysiak za pośrednictwem kancelarii adwokackiej Jerzego Synowca. 

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x