Magiczny las... Co wymyślił Top Chef? [FOTO]
Z MIASTA
2017-03-13 06:07
82310
Dawid Szkudlarek w maju, tuż po zwycięstwie w Top Chef, zapowiadał, że nie spocznie na laurach, a goście w jego rodzimej kuchni Folwark Folińscy w Wysokiej mogą się spodziewać najlepszego… W sobotę przez ponad cztery godziny przygotowywał i podawał czarodziejskie potrawy z lasu.
Emisja Top Chef w Polsacie z udziałem gorzowianina od marca ubiegłego roku. Dwa miesiące później – w maju – wygrał popularny telewizyjny show. Już wtedy zapewniał, że chciałby zostać w Gorzowie i tutaj spełniać się zawodowo. Zapowiadał też, że restauracja i jej goście będą świadkami kuchennych eksperymentów. W sobotę okazało się, że nie żartował...
Kolacja w formie degustacji – wiele urozmaiconych, wyszukanych dań serwowanych w mniejszych ilościach. Nie są to zwykłe potrawy z karty, ale specjalnie przyrządzone i podane. – Nasi dzisiejsi goście będą świadkami kulinarnego spektaklu – zapowiadał tuż przed podaniem przekąski z pstrąga. Wyjaśnijmy, pierwszy pokaz to leśna kolacja – wszystko, co przygotował team Dawida pochodzi właśnie z okolic gdzie działa Folwark Folińscy. Na talerzach? Dziczyzna, dzika borówka, pstrąg potokowy...
Aż siedem pozycji w sobotnim menu degustacyjnym – już przekąska na powitanie robi wrażanie: pstrąg na cztery sposoby – surowy, wędzony, smażony oraz w formie kawioru. A po nim kolejno: sarnina, dzik, bulion z bażanta, jeleń – jako danie główne, a na pożegnanie przekąska przed deserem z jeżyny i deser.
Nieprawdopodobne pod względem smaku i obrazu potrawy kosztowało czterdziestu gości – to osoby regularnie odwiedzające restaurację w Wysokiej. Często dobrze znane pracownikom Folwarku. Informacja o degustacji była na profilu fb – każdy mógł zarezerwować sobie miejsce na sobotnim spotkaniu z kuchnią Dawida. Zainteresowanie spore. Nie wszyscy chętni zmieścili się na sali. Mistrz nie ukrywa radości z frekwencji. – Mimo, że nasi stali goście mogliby pomyśleć: „wiemy już o nich wszystko”, to jednak, wierzą, że jesteśmy w stanie ich zaskoczyć – mówi z uśmiechem ubiegłoroczny Top Chef.
Dopięcie na ostatni guzik kulinarnego spektaklu zajęło cztery dni – team Dawida podzielił zadania na kilka etapów. Część zrealizowano na długo przed premierą. Tak było w przypadku igliwia – zostało przygotowane z kandyzowanego rozmarynu. Produkt najpierw był gotowany z cukrem, potem wygotowany, a na koniec suszony. Wieczór w Folwarku to rezultat pracy całego zespołu. Poza mistrzem kuchni autorami degustacji byli Bartłomiej Pawlikowski i Piotr Swadowski.
Przygotowaniom menu towarzyszyła wizyta w lesie – mistrzowie kulinarni inspiracji szukali na miejscu. Właśnie tam odnaleźli odpowiedzi na kluczowe pytanie. Co powinno się znaleźć na talerzu? Jaka zwierzyna? Jakie smaki? Jakie owoce i przyprawy? – Nawet dla wydawałoby się zwykłej kiełbaski wymyślaliśmy intrygującą formę. Zapach ogniska przenieśliśmy bezpośrednio na stół. Goście poczuli dym wydobywający się z naczynka z żarem – relacjonuje D. Szkudlarek.
A na deser „decha z sosny”... Nasz rozmówca podkreśla, że sam pomysł, nawet najlepszy, niewiele daje, trzeba go jeszcze zrealizować. Zespół Dawida musiał rozwiać kilka wątpliwości. Jaka faktura dla deseru? Czy technika wykonania igliwia spełni oczekiwania? Efekt nieprawdopodobny, co wyraźnie widać w galerii zdjęć poniżej.
Top Chef z Gorzowa zmęczony, ale szczęśliwy. Już po podaniu ostatniej potrawy przyznał, że przygotowanie kulinarnego spektaklu to ogromy wydatek energii i jego, i całego zespołu. Ale nagroda cenna – na koniec pracownicy Folwarku dostali gromkie brawa od gości.
Kolejna degustacja już w planach, ale dokładny termin to jeszcze tajemnica. Prawdopodobnie fani kuchni Dawida Szkudlarka poczekają do jesieni, bo sezon w Folwarku bardzo pracowity – sam przyznał, że w gąszczu terminów trudno będzie znaleźć coś wcześniej.
Podobne do sobotniego spotkania w Wysokiej służą pobudzaniu kulinarnych fantazji gości. To także zachęta do kuchennych eksperymentów, ale również wykorzystania rodzimych produktów, choćby ciągle niedocenianej dziczyzny. – To „złoty” polski produkt eksportowy, a w regionie na drugim planie. Nie wiemy, co tracimy – podsumował mistrz ceremonii.
Komentarze: