przejdź do treści strony kontakt
strona główna 501 936 975 menu wyszukiwarka

Lubuska kurator oświaty o reformie: Bez obaw!

Z MIASTA


2016-11-10 22:00
49261

Nauczyciele fatalnie oceniają rządowe plany dla oświaty. Są przekonani, że na nich i ich uczniów spadnie ciężar niechcianych zmian. Zarzucają minister edukacji pośpiech i błędną ocenę sytuacji. Dziś emocje tonowali przedstawiciele rządu w regionach, także w lubuskim.

Rada ministrów przyjęła projekt zmian w prawie oświatowym oraz samą ustawę wprowadzającą reformy. Wczoraj w Warszawie premier Beata Szydło i minister edukacji Anna Zalewska spotkały się z wojewodami i kuratorami oświaty z całej Polski. To co usłyszał, dziś relacjonował dziennikarzom w Gorzowie Władysław Dajczak, swoim autorytetem wsparła go Ewa Rawa, lubuska kurator oświaty. – Pomysł reformy wynika z analizy obecnego stanu polskiej edukacji. Wobec dynamicznych wyzwań współczesnego świata, wysokich oczekiwań rynku pracy, zmiany na wszystkich szczeblach nauczania są konieczne – przekonywał wojewoda.  
 
Dodał, że po ocenie reformy sprzed kilkunastu lat, okazuje się, że najważniejsze założenia wówczas przyjęte – wyrównanie szans edukacyjnych czy poprawa poziomu edukacji – nie zostały spełnione. To opinia ponad 60 procent Polaków wyrażana w różnych sondażach. Stąd konieczność podjęcia nowych wyzwań. Wojewoda nie ma wątpliwości, że obecne zmiany są dobrze przygotowane, trafnie zlokalizowane w czasie, mają też adekwatne i w pełni zabezpieczone finansowanie. – Wczoraj otrzymaliśmy wyliczenia. Z nich wprost wynika, że konkretne kwoty są zapisane na poszczególne lata oraz mają wskazane źródła w budżecie – zapewnił. 
 
Już wiadomo, że pierwszy rok reformy oznacza wydatek zarazem rezerwację na ten cel 395 mln zł. Poza pieniędzmi skierowanymi na wprowadzenie zmian, wzrośnie też sama subwencja oświatowa. W skali kraju to 460 mln zł. 
 
Zdaniem W. Dajczaka emocje środowiska nauczycielskiego wzbudzane są niepotrzebnie, bo nie ma zagrożenia finansowego dla wspomnianych działań, nie ma też podstaw do obaw o nauczycielskie etaty. Otóż likwidowane gimnazja mają otworzyć nowe pole zadań w postaci nauczania w klasach siódmych i ósmych podstawówek. To oznacza zdecydowane zwiększenie, a nie jak ogłasza ZNP, mniejszą liczbę oddziałów w szkołach. – Chociażby z tego powodu nie ma mowy o zwolnieniach z powodu reformy. A bardzo prawdopodobne, że zajdzie potrzeba dodatkowego zatrudnienia nawet pięciu tysięcy nauczycieli – zaznaczył wojewoda. 
 
Reforma jest na etapie zatwierdzania przez radę ministrów. Za moment projekty ustaw mają być w parlamencie. Powołana zostanie specjalna podkomisja – zajmie się analizą tych dokumentów. Ministerstwo i rząd wie, że rodzice mają prawo do wątpliwości, że zmiany wzbudzają emocje. – Chcemy je wyjaśniać, rozmawiać i słuchać. Jako wojewoda już od przyszłego tygodnia zacznę się spotykać z samorządowcami i wszystkimi, którzy będą chcieli na ten temat rozmawiać – podkreślił W. Dajczak. 
 
Stąd też zaproszenie wojewody skierowane do minister Zalewskiej – będzie w lubuskim w ciągu dwóch tygodni. Na to spotkanie, o szczegółach proponowanych zmian, będą też zaproszeni przedstawiciele samorządów.                  
 
Ewa Rawa, lubuski kurator oświaty zapewniła z kolei, że zmiany są nieuchronne. Pierwszą graniczną datą będzie 1 września 2017 roku. Od tego dnia rozpocznie się wdrażanie reformy. Wszystkie niezbędne, zapowiadane działania są przeprowadzane zgodnie z harmonogramem. Sprecyzowana też została droga przygotowania reformy. – Jestem w ścisłym kontakcie z jednostkami samorządu terytorialnego, bo mam świadomość, że bez nich – bez wójtów, burmistrzów, starostów, prezydentów miast – nie jesteśmy w stanie reformy wdrożyć – oceniła pani kurator.  
 
Stąd grafik spotkań już jest ułożony i realizowany, a najważniejszy ich punkt to informacja o tym, na jakim etapie jest samorząd we wprowadzaniu zmian. – W znakomitej większości spotykam się ze zrozumieniem i życzliwością. Nieprawdą jest, że burmistrzowie czy wójtowie narzekają i mówią, że wszystko jest źle przygotowane. Wspólnie wprowadzimy tę reformę dobrze i zgodnie z harmonogramem. Tak jak to zaplanowała minister – zadeklarowała E. Rawa.    
 
Przypomniała, że modernizacja oświaty to nie tylko podstawówki ośmioklasowe to także powrót do obowiązku szkolnego dzieci siedmioletnich, z możliwością dłuższego pozostania w przedszkolu. Ale też czteroletnie licea ogólnokształcące i pięcioletnie technika. – Pewnie nie muszę nikogo przekonywać, jaka jest przepaść w jakości kształcenia między trzyletnim a dawnym czteroletnim liceum. Nie ma takiej osoby, która źle oceniłaby powrót do LO czy technikum sprzed kilkunastu lat, a to właśnie jedne z istotniejszych elementów reformy – przypomniała lubuska kurator.    
 
Wśród zapowiadanych zmian kluczowe ma być też zwrócenie uwagi na znaczenie kształcenia zawodowego czyli na nowe szkoły branżowe dwustopniowe, a za nimi na możliwość doskonalenia się przez całe życie, bez zamykania drogi rozwoju łącznie ze studiowaniem dla każdego ucznia. Reforma uwzględnia też fakt, że szkoła to nie tylko dydaktyka – to również wychowanie, a zmiany służą temu, aby polska szkoła była tradycyjną zarazem nowoczesną. 
 
Należy się spodziewać, że zmieni się również egzamin maturalny, ale Ewa Rawa zaznaczyła, że na te rozważania jest jeszcze czas – przynajmniej kilka lat. Nie wszystko od razu musi być przygotowywane. Na początek założenia ogólne reformy, niebawem będą gotowe i opublikowane podstawy programowe. Wszystko co niezbędne na ten czas już jest. W dalszej perspektywie będą wprowadzane kolejne szczegółowe rozwiązania. Po wprowadzeniu zapowiadanych zmian, kolejnym krokiem będzie praca ministerstwa nad reformą zasad finansowania oświaty w ogóle, a jeszcze później nad kwestią doskonalenia nauczycieli itd.   
 
Co z obecnymi szóstoklasistami? Gdzie trafią? Co ich czeka? – Najbardziej odczują fakt braku sprawdzianu. Zastanawialiśmy się od dawna czy warto go przeprowadzać, bo nie ma żadnego znaczenia dla dalszego losu ucznia. Skoro tak to z niego rezygnujemy – wyjaśniła pani kurator. Dodała, że obecni szóstoklasiści w przyszłym roku szkolnym nie pójdą do gimnazjum tylko do siódmej klasy podstawówki. Jak to się odbędzie w praktyce, w jakie konkretnie miejsce trafią, to już decyzja organów prowadzących. Z kolei obecny uczeń pierwszej klasy gimnazjum za rok pójdzie do drugiej klasy potem do trzeciej, po czym tego typu szkoły przestaną działać. Co istotne, po ósmej klasie będzie egzamin kończący szkołę podstawową – jego wynik będzie uwzględniany przy wyborze dalszego kształcenia.  
 
Wszystkie wspomniane działania będą prowadzone przez lata, to będzie spokojnie postępujący proces. Zatem nie ma powodu do jakichkolwiek obaw – podkreśliła Ewa Rawa.

Komentarze:

W celu zapewnienia poprawnego działania, a także w celach statystycznych i na potrzeby wtyczek portali społecznościowych, serwis wykorzystuje pliki cookies. Korzystając z serwisu wyrażasz zgodę na przechowywanie cookies na Twoim komputerze. Zasady dotyczące obsługi cookies można w dowolnej chwili zmienić w ustawieniach przeglądarki.
Zrozumiałem, nie pokazuj ponownie tego okna.
x