Jaką historię skrywa ulica Walczaka?
Z MIASTA
oprac. red.
2016-10-20 09:01
64860
Podczas remontu ulicy Walczaka natrafiono na fragmenty starych płyt nagrobkowych. Część z nich nosi napisy w języku niemieckim, część zaś w hebrajskim. Poszukując odpowiedzi na pytanie skąd się tam wzięły poruszamy wstydliwy temat naszej historii.
Podczas drugiej wojny światowej naziści bardzo często dewastowali żydowskie cmentarze, wykorzystując płyty nagrobne (macewy) do utwardzania dróg. Proceder ten był powszechny na terenie Rzeszy. Smutnym, niewygodnym faktem jest też, że tysiące żydowskich nagrobków zostało zabranych z cmentarzy przez Polaków już w okresie powojennym i użytych jako materiał budowlany. Wciąż w wielu drogach w naszym kraju tkwią fragmenty macew. Podobnie postępowano po wojnie z fragmentami nagrobków poniemieckich. Istniało społeczne przyzwolenie na taki proceder, gdyż konieczna była odbudowa kraju, a nagrobki stanowiły łatwo dostępne źródło granitu, marmuru, ewentualnie wapienia lub piaskowca. Wszystko wskazuje na to, że nie inaczej było w Landsbergu/Gorzowie.
Piszę do Wydziału Inwestycji i Remontów Dróg Urzędu Miasta Gorzowa z prośbą o umożliwienie wykonania dokumentacji fotograficznej znalezionych fragmentów płyt nagrobkowych dla portalu Wirtualny Sztetl upamiętniającego historię Żydów polskich. Tego samego dnia dostaję telefon. Przedstawicielka urzędu informuje mnie, że znalezionych fragmentów są tysiące, zwykle są bardzo małe i nieczytelne. Prawdopodobnie zostały pokruszone na potrzeby budowy. Ciężko rozpoznać, które ze znalezionych fragmentów są żydowskie, a które ewangelickie. Poniemieckie płyty nagrobne zachowały się lepiej. Wojewódzki Konserwator Zabytków nakazał zebrać znalezione fragmenty. Miasto objęło znalezisko nadzorem archeologicznym. W opinii archeologów znalezione fragmenty nie są zabytkowe, więc przestają się nimi interesować. Skąd się tam wzięły? Moja rozmówczyni zakłada, że pochodzą z dawnego cmentarza ewangelickiego przy ul. Walczaka (największy cmentarz ewangelicki w Landsbergu), który w PRL w latach 70’ w ramach czynu społecznego zamieniono na Park Kopernika. Jego urządzanie (w dużej części w czynie społecznym przez pracowników ZWCh Stilon) trwało w latach 1972-1974. Mąż urzędniczki sam jako kilkunastolatek usuwał z cmentarza części nagrobków pod przyszły park. Być może część płyt nagrobnych została przewieziona nieopodal i użyta do utwardzenia drogi. Podobną historię słyszę od mężczyzny, którego spotykam następnego dnia na placu budowy. Taksówkarza z zawodu zainteresowało co robię w wykopie drogi. Gdy dowiedział się, że fotografuję znajdujące się tam fragmenty nagrobków postanowił wyjaśnić mi skąd się tam wzięły. Według mężczyzny płyty nagrobkowe pochodzą z byłej nekropolii na Wieprzycach, naprzeciw pętli tramwajowej. Skąd o tym wie? Jego krewny sam zwoził na miejsce budowy ulicy Walczaka płyty nagrobkowe z tamtego cmentarza. Ta rozmowa uświadomiła mi, że pamięć o pochodzeniu znalezionych elementów nagrobnych jest wciąż żywa u starszych mieszkańców Gorzowa.
Oba wyjaśnienia nie tłumaczą jednak obecności na placu budowy płyt z elementami
i napisami hebrajskimi. Co więcej kilka godzin po rozmowie z przedstawicielką Wydziału Inwestycji i Remontów Dróg dostaję drugi telefon od osoby, która przedstawia się jako „była kierowniczka referatu” w Urzędzie Miasta. Zaprzecza ona jakoby ustalono, że na miejscu budowy znaleziono fragmenty nagrobków żydowskich. Stopień zniszczenia znalezionych elementów uniemożliwia ich identyfikację i nie może potwierdzić, że zawierają one napisy w języku hebrajskim. Znalezione artefakty nie są zabytkowe a na jednej z tablic znaleziono datę 1936. Większość fragmentów jest nieczytelna, zniszczona i „starta na proch”, więc nie ma za bardzo czego fotografować ale jeśli chcę skontaktują się z kierownikiem budowy by umożliwił mi wykonanie zdjęć (nikt z prowadzących budowę nie skontaktował się ze mną po tym telefonie). Rozmowa ta zbiła mnie z tropu, bo poprzednia rozmówczyni informowała, że jak najbardziej natrafiono na części macew i zostaną one złożone przez wolontariuszy Stowarzyszenia Wolontariat Gorzowski na kirkucie przy ul. Słonecznej z zachowaniem stosownego ceremoniału religii mojżeszowej.
Postanawiam ostatecznie zadzwonić do archeologów, którzy mają sprawować nadzór nad znaleziskiem. Gorzowski archeolog informuje mnie, że faktycznie na miejscu budowy znaleziono wiele elementów płyt nagrobkowych, w tym żydowskich macew. Większość zachowanych fragmentów ma średnicę ok. 30-40 cm. Wszystko wskazuje na to, że macewy zostały przywiezione tutaj z cmentarza żydowskiego przy obecnej ul. Słonecznej i wykorzystane wtórnie do utwardzenia nawierzchni drogi publicznej. Inne możliwe aczkolwiek mniej prawdopodobne pochodzenie macew to kirkut w obecnych Krzeszycach (całkowicie zniszczony, brak po nim jakiegokolwiek materialnego śladu). Używanie płyt nagrobkowych z cmentarzy żydowskich i ewangelickich do budowy dróg było zjawiskiem nagminnym i nie powinno dziwić, że w Gorzowie trafiliśmy teraz na ślady tego procederu. Wynikało to ze społecznego przyzwolenia jak i braku niezbędnych materiałów w czasie gdy prowadzona była odbudowa naszego kraju po wojennych zniszczeniach. Nagrobki protestanckie na 99 procent pochodzą z byłego cmentarza w Parku Kopernika. Na jednej w całości zachowanej tablicy widnieje data śmierci wskazująca na lata 30’.
Wykorzystanie nagrobków z pożydowskich i poniemieckich cmentarzy jako materiału budowlanego było powszechnym zjawiskiem w czasie wojny i po wojnie. Jak tłumaczy Kulturoznawca dr Maciej J. Dudziak z Akademii im. Jakuba z Paradyża: „Lata 60’ i 70’ XX wieku to całkowite przyzwolenie na zakończenie dewastacji cmentarzy przez niekontrolowany żywioł ludzki oraz natury, jak również planowe akcje „ostatecznego ścierania niemieckiego pokostu z naszych prapiastowskich ziem”. Podobnie ma się sytuacja z cmentarzami i synagogami na tym obszarze: nie faszyzm, lecz PRL i ludzie tego systemu postarali się o dewastację i ruinę tych obiektów.”
Archeolog z gorzowskiego muzeum poinformował mnie, że fragmenty nagrobków na placu budowy ulicy Walczaka ciągną się od wysokości przedszkola do wjazdu do hotelu. Postanawiam udać się na miejsce i na własne oczy przekonać się jak wygląda sprawa z zachowanymi elementami nagrobków. Teren wykopu nie jest zamknięty więc zbliżając się do zagłębienia dość szybko wśród różnego rodzaju gruzu dostrzegam fragmenty zawierające napisy i płaskorzeźby. Pierwszy w oczy rzucił mi się kawałek nagrobka z niemieckim napisem „Gott”. Później natrafiłem na fragment macewy z zachowanymi literami alfabetu hebrajskiego. W niewielkiej odległości leżała zachowana w całości górna część macewy z elementem roślinnym a kilka kroków od niej fragment nagrobka z całymi słowami zapisanymi w hebrajszczyźnie. Co do ich żydowskiego pochodzenia nie może być wątpliwości. Biorąc pod uwagę fakt, iż ostatni znany pochówek na cmentarzu żydowskim w Gorzowie miał miejsce w 1936 r. znalezione fragmenty muszą mieć co najmniej 80 lat. W niewielkiej odległości od wykopu na placu budowy pracowała koparka. Za sobą pozostawiała równiutką ziemię. Miałem nadzieję, że podczas prac remontowych znalezione fragmenty nagrobków, które kiedyś posłużyły do budowy drogi rzeczywiście są zbierane w jedno miejsce a nie zrównywane z gruntem po raz kolejny.
Po wizycie na miejscu budowy dzwonię do Wiesława Antosza, Prezesa Stowarzyszenia „Człowiek w Potrzebie-Wolontariat Gorzowski”, którego wolontariusze mieliby umieścić fragmenty znalezionych macew w lapidarium na gorzowskim kirkucie. Stowarzyszenie współpracuje z Fundacją Ochrony Dziedzictwa Żydowskiego sprawując pieczę nad cmentarzem przy ul. Słonecznej. Antosz potwierdza, że przedstawiciel FODŻ kontaktował się z nim w sprawie znalezionych fragmentów nagrobków. Na spotkaniu roboczym w Urzędzie Miejskim ustalono, że odłamki macew będą składowane poza placem budowy i po jej zakończeniu firma budowlana przewiezie je na cmentarz gdzie z zachowaniem żydowskiego ceremoniału wolontariusze stowarzyszenia umieszczą je w murze okalającym kirkut.
Różnie można oceniać sposób w jaki prowadzono odbudowę naszego kraju po wojennej zawierusze. W czasach w jakich przyszło nam żyć radziliśmy sobie najlepiej jak umieliśmy. Czasem oznaczało to przymknięcie oczu na zasady takie jak szacunek do zmarłych czy prawo do godnego pochówku. Na pewno nie raz takie a nie inne postępowanie wynikało z konieczności. Niestety w wielu przypadkach ich motywem mogła być również chęć zatarcia przeszłości, usunięcia ostatnich materialnych pamiątek po tych, którzy zniknęli. Dziś nie jesteśmy w stanie cofnąć czasu, ale możemy przywrócić pamięć o tamtych wydarzeniach.
I zadbać o to, aby nagrobki tych, których już z nami nie ma znalazły z powrotem godne miejsce.
Mariusz Sobkowiak
Wiceprezes Stowarzyszenia na rzecz Innowacji Społecznych „NOVUM”
Komentarze: