Ratunek na linii! Policjant nie spanikował
Z MIASTA
red.
2016-10-19 13:17
44670
Henryk Szajrych to dyżurny przy telefonie alarmowym gorzowskiej policji – przez słuchawkę, do momentu przyjazdu lekarzy, skutecznie instruował mamę, gdy jej dziecko miało drgawki. Wykazał się zimną krwią i profesjonalizmem.
Wczoraj, po 9.00 rano dyżurny gorzowskiej jednostki mł. asp. Henryk Szajrych mógł się nieźle zdenerwować, ale zachował zimną krew. Zadzwoniła do niego przerażona kobieta – przekazała, że jej kilkunastomiesięczne dziecko dostało drgawek i prawdopodobnie ma problemy z oddychaniem.
Dyżurny szybko zebrał podstawowe informacje. Jednocześnie, już z drugiego telefonu, wezwał pogotowie. Matce przekazał, aby ciągle sprawdzała oddech dziecka. – Pogotowie było już w drodze. Po kilku minutach oficer dyżurny zadzwonił do zgłaszającej, aby ponownie zapytać o stan dziecka. Zalecił, aby nie dopuściła do zaśnięcia. Dyżurny nie odkładał słuchawki, aż nie usłyszał, że przyjechało pogotowie – relacjonuje przebieg wydarzeń st. sierż. Grzegorz Jaroszewicz z zespołu prasowego KWP w Gorzowie.
Jeszcze tego samego dnia policjant zadzwonił do zgłaszającej, aby zapytać o stan zdrowia dziecka. Matka poinformowała, że sytuacja została opanowana. Dopełnieniem poczucia dobrze wykonanej pracy przez dyżurnego były podziękowania od mamy. Mł. asp. Henryk Szajrych odpowiedziała krótko: „To moja służba. Chciałem pomóc i robiłem to, co do mnie należy”.
Komentarze: